Potrzeba ochrony wartości Europejskiej Konwencji Praw Człowieka może okazać się kluczowym argumentem ws. skargi katyńskiej. Dla Trybunału Praw Człowieka najtrudniejsza kwestia dotyczy tego, czy ma on prawo oceniać rosyjskie śledztwo katyńskie.
Wyrok Wielkiej Izby Trybunału ws. ewentualnej nierzetelności rosyjskiego śledztwa katyńskiego ogłosi w poniedziałek w Strasburgu wiceprezes trybunału Josep Casadevall. Wyrok, który w tej sprawie jest ostateczny, zapadł już 5 września.
Trybunał w składzie 17 sędziów ocenił w wyroku ewentualne naruszenie przez Rosję kilku artykułów Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Trybunał wypowie się m.in. w sprawie śledztwa katyńskiego, które w latach 1990-2004 prowadziła rosyjska Główna Prokuratura Wojskowa, a także w sprawie postępowania rosyjskiego wymiaru sprawiedliwości wobec krewnych ofiar NKWD z 1940 r. Trybunał oceni też, czy władze Rosji właściwie współpracowały w sprawie skargi katyńskiej.
Od samego początku postępowania przed strasburskim trybunałem w sprawie skargi katyńskiej najistotniejszą, ale i najtrudniejszą kwestią, było określenie, czy sędziowie mogą uznać, że mają prawo do oceny rosyjskiego śledztwa. Podstawowym argumentem przeciwko takiemu uznaniu, formułowanemu zresztą przez rząd Rosji, jest zachowanie elementarnej zasady, że prawo nie działa wstecz (łac. lex retro non agit). Chodzi o to, że do zbrodni katyńskiej doszło w 1940 r., tymczasem europejska konwencja praw człowieka, na podstawie, której orzeka strasburski trybunał, powstała w 1950 r., a weszła w życie w 1953 r. Ponadto rosyjskie śledztwo katyńskie rozpoczęło się w 1990 r., a Rosja ratyfikowała konwencję w 1998 r., osiem lat po wszczęciu śledztwa.
Gdyby się okazało, że trybunał może oceniać rosyjskie śledztwo katyńskie, wówczas, biorąc pod uwagę jego wady, można przewidywać, że wyrok byłby korzystny dla polskiej strony. Warto przypomnieć, że rosyjskie władze udzielały skarżącym sprzecznych informacji o losie ich krewnych np. początkowo potwierdziły śmierć z rąk NKWD, a następnie uznały ich za osoby zaginione.
W pierwszym wyroku ws. skargi katyńskiej z 16 kwietnia 2012 r. trybunał argumentację Rosjan uznał, ale co istotne - niejednomyślnie. Głosami czterech do trzech trybunał orzekł, że nie ma uprawnień, by oceniać rosyjskie śledztwo katyńskie. Decyzję tę sędziowie uzasadnili tym, że w okresie po ratyfikacji przez Rosję konwencji w 1998 r. nie pojawiły się "żadne nowe dowody lub okoliczności związane ze zbrodnią katyńską". Dlatego - ich zdaniem - dla Rosji po tej dacie nie powstał na nowo obowiązek do prowadzenia śledztwa, nawet mimo tego, że zbrodnia katyńska - jak to jednomyślnie określili - była zbrodnią wojenną.
Od wyroku trybunału w tym kształcie natychmiast odwołali się skarżący, mimo że był on sukcesem polskiej strony. Trybunał bowiem rozpatrzył pozytywnie dwa z trzech polskich zarzutów: orzekł m.in., że władze Rosji nieludzko traktowały skarżących negując sam fakt zbrodni katyńskiej.
Składając odwołanie polscy prawnicy podjęli ryzyko, ponieważ przyjęcie skargi do ponownego rozpatrzenia oznacza, że trybunał od początku w całości rozpatruje sprawę. W konsekwencji poniedziałkowy wyrok w strasburskim trybunale może teoretycznie okazać się mniej korzystny od tego, który zapadł 16 kwietnia 2012 r.
Najistotniejszy argument polskiej strony mówi, że zbrodnia katyńska to nie ulegająca przedawnieniu zbrodnia wojenna, co oznacza, że Trybunał Praw Człowieka ma prawo badać rosyjskie śledztwo w tej sprawie. Wymaga tego - podkreślają prawnicy powołując się na orzecznictwo trybunału - ochrona fundamentalnych wartości konwencji praw człowieka. Pozostawienie przez Rosję niewyjaśnionej masowej zbrodni NKWD na prawie 22 tys. polskich obywateli stoi bowiem w rażącej sprzeczności z wartościami, które legły u podstaw powstania konwencji.
Orzecznictwo wykorzystywane w tej sprawie to wyrok Wielkiej Izby Trybunału w sprawie Silih przeciwko Słowenii z 2009 r. i jego paragraf 163 odnoszący się właśnie do fundamentalnych wartości konwencji. Na ten paragraf zwróciła uwagę także trójka sędziów Trybunału w zdaniu odrębnym wyroku z 16 kwietnia 2012 r. "Naszym zdaniem ciężar i skala zbrodni wojennych popełnionych w 1940 roku w Katyniu, Charkowie i Twerze, połączona z postawą rosyjskich władz już po wejściu w życie konwencji, uprawnia do zastosowania klauzuli szczególnych okoliczności z ostatniego zdania paragrafu 163" - napisali w wyroku sędziowie. Sędziowie ci uznali, że Trybunał ma jurysdykcję, by zbadać, czy rosyjskie władze wywiązały się z rzetelnego przeprowadzenia śledztwa w sprawie Katynia.
Gdyby się okazało, że trybunał może oceniać rosyjskie śledztwo katyńskie, wówczas, biorąc pod uwagę jego wady, można przewidywać, że wyrok byłby korzystny dla polskiej strony. Warto przypomnieć, że rosyjskie władze udzielały skarżącym sprzecznych informacji o losie ich krewnych np. początkowo potwierdziły śmierć z rąk NKWD, a następnie uznały ich za osoby zaginione. Rosyjska prokuratura nie uwzględniła też licznych dowodów, w tym ustaleń ekshumacji z 1943 r. i list wywozowych NKWD, nie zleciła także badań DNA, porównujących materiał genetyczny pobrany z ciał z próbkami uzyskanymi od żyjących krewnych. Skarżącym odmówiono statusu pokrzywdzonych w śledztwie i nie podjęto kroków w celu identyfikacji krewnych potencjalnych ofiar. Ponadto ze względu na klauzulę tajności odmówiono skarżącym dostępu do dokumentów związanych z losem ich bliskich. Rosyjskie śledztwo nie spełniało zatem kryteriów przejrzystości, terminowości i niezwłoczności.
Najistotniejszy argument polskiej strony mówi, że zbrodnia katyńska to nie ulegająca przedawnieniu zbrodnia wojenna, co oznacza, że Trybunał Praw Człowieka ma prawo badać rosyjskie śledztwo w tej sprawie. Wymaga tego - podkreślają prawnicy powołując się na orzecznictwo trybunału - ochrona fundamentalnych wartości konwencji praw człowieka.
Istotną sprawą jest również podnoszona w pierwszym wyroku kwestia "nowych dowodów lub okoliczności związanych ze zbrodnią katyńską". W tej sprawie polskim skarżącym pomógł MSZ, który przyłączył się do skargi jako tzw. trzecia strona. Dzięki polskiemu śledztwu ws. zbrodni katyńskiej, które prowadzi IPN, udało się trybunałowi przedstawić bardzo konkretny "nowy dowód", który Rosjanie otrzymali po 1998 r. MSZ podał informację, że Rosja, prowadząc śledztwo w sprawie zbrodni katyńskiej, uzyskała w 2002 r. nowe dowody w postaci tzw. ukraińskiej listy katyńskiej. Lista ta zawiera dane 3435 obywateli polskich przetrzymywanych w więzieniach na terenach wschodnich województw II Rzeczypospolitej i rozstrzelanych na podstawie decyzji Józefa Stalina i sowieckiego politbiura z 5 marca 1940 r.
Listę władze Ukrainy przesłały władzom rosyjskim w ramach pomocy prawnej jako materiał dowodowy. W 2004 r. lista ta została formalnie włączona do rosyjskiego śledztwa w sprawie zbrodni katyńskiej. Informacje te wraz z podaniem Odessy, Dniepropietrowska i Nieżyna jako miejsc egzekucji polskich obywateli z rozkazu Stalina w marcu 1940 r. znalazły się w dokumentacji dotyczącej skargi katyńskiej w strasburskim trybunale.
Konsekwencją korzystnego dla polskiej strony orzeczenia może być zobowiązanie władz Rosji do wznowienia śledztwa katyńskiego i tym razem przeprowadzenia go w skuteczny sposób i w zgodzie ze standardami wynikającymi z konwencji praw człowieka.
"Wyrok strasburski stwierdzający naruszenie konwencji będzie można traktować jako nakazujący Rosji wznowienie postępowania. Powinno ono odbywać się z udziałem osób, które są nim najbardziej dotknięte, a więc krewnych. Powinny mieć one dostęp do dokumentów, które mogłyby przybliżyć im los ich bliskich" - powiedział PAP prof. Ireneusz Kamiński z Instytutu Nauk Prawnych PAN, który reprezentuje przed strasburskim trybunałem krewnych ofiar zbrodni NKWD.
Według niego władze Rosji wielokrotnie dawały powody, by skarga katyńska znalazła się w Trybunale. "Trudno, żeby było inaczej skoro słyszymy od rosyjskiej prokuratury, że tak naprawdę nie wiadomo co się stało w 1940 r., co przecież znajduje się w zupełnym konflikcie z elementarzową wiedzą historyczną. Dlatego nie można nazwać tego postępowania efektywnym i spełniającym nawet minimalne standardy rzetelności" - tłumaczył PAP prawnik.
Istnieje możliwość, że w wyroku znajdzie się bezpośrednie wskazanie, że Rosjanie mają wznowić śledztwo w sprawie zbrodni katyńskiej. Tego rodzaju wskazanie znalazło się w orzeczeniu w sprawie Stowarzyszenia 21 Grudnia 1989 przeciwko Rumunii, która dotyczyła śmierci manifestantów podczas demonstracji przed upadkiem reżimu Nicolae Ceausescu. Trybunał orzekł, że doszło do naruszenia konwencji z powodu braku skutecznego postępowania wyjaśniającego i wskazał na potrzebę jego przeprowadzenia. Sędziowie uznali, że jest to potrzebne nie tylko dla krewnych ofiar, ale i dla samego społeczeństwa m.in. ze względu na skalę śmierci.
W Rumunii wówczas zginęło ok. 200 osób, co jest nieporównywalne ze skalą zbrodni katyńskiej, w wyniku której zostało zamordowanych prawie 22 tys. polskich obywateli.
Norbert Nowotnik (PAP)
nno/ ls/