Wiceprzewodniczący Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego (MKO) Christoph Heubner oświadczył, że uprawomocnienie się wyroku przeciwko byłemu strażnikowi z hitlerowskiego KL Auschwitz Oskarowi Groeningowi jest ważną chwilą dla osób, które przeżyły obóz.
"To ważny dzień dla byłych więźniów Auschwitz, mający wpływ na ich stosunek do Niemiec: Trybunał Federalny potwierdził wreszcie rzeczywisty obraz obozów śmierci i systemu mordowania w Auschwitz, publicznie przedstawiany od dawna przez osoby, które przeżyły (obóz)" - napisał Heubner w poniedziałek w oświadczeniu przekazanym PAP.
"Decyzja Trybunału Federalnego stwierdza dobitnie w sposób ostateczny: każdy, kto współuczestniczył w Auschwitz, jest też współodpowiedzialny" - podkreślił Heubner.
Wiceprzewodniczący MKO zaznaczył, że większość sprawców zbrodni popełnionych w Auschwitz uniknęło odpowiedzialności, ponieważ niemieckie władze przez dziesiątki lat nie chciały dostrzec "morderczej i perfidnej całościowej struktury systemu obozów".
Niemiecki Trybunał Federalny, będący odpowiednikiem polskiego Sądu Najwyższego, odrzucił w poniedziałek rewizje złożone przez obronę i oskarżenie, co oznacza, że wyrok czterech lat więzienia dla Groeninga jest prawomocny.
Sąd w Lueneburgu w lipcu 2015 roku uznał wówczas 94-letniego esesmana za winnego pomocnictwa w zamordowaniu co najmniej 300 tys. osób.
Od tego czasu skazany przebywał na wolności, oczekując na rozpatrzenie przez Trybunał Federalny odwołań. O tym, czy Groening trafi do więzienia, zdecydują lekarze, którzy muszą ocenić, czy stan zdrowia skazanego pozwala na pobyt w zakładzie karnym.
Zdaniem sądu Groening był "częścią morderczej machiny" i umożliwiał jej sprawne funkcjonowanie, chociaż sam nie zabijał więźniów. Groening uznał podczas procesu swoją moralną współodpowiedzialność za zbrodnie i poprosił ofiary Holokaustu o przebaczenie. Przyznał, że wiedział o dokonywanych w obozie okrucieństwach.
Groening, jako członek formacji Waffen-SS, pełnił służbę w KL Auschwitz w lecie 1944 roku, gdy do obozu zagłady Birkenau deportowano ok. 425 tys. Żydów z Węgier, z czego co najmniej 300 tys. niemal natychmiast uśmiercono w komorach gazowych.
Zadaniem "buchaltera Auschwitz", jak nazywano Groeninga, było zabezpieczenie odebranych ofiarom pieniędzy i innych wartościowych przedmiotów, a następnie przekazywanie ich władzom w Berlinie.
Wyrok na Groeninga był wyrazem nowego podejścia niemieckiego wymiaru sprawiedliwości do byłych funkcjonariuszy niemieckich obozów śmierci, którzy sami nie zabijali więźniów, lecz byli częścią zbrodniczej machiny.
Dawni strażnicy obozów koncentracyjnych byli do niedawna bezkarni, ponieważ zgodnie z orzeczeniem Trybunału Federalnego z 1969 roku warunkiem skazania za udział w zbrodniach było udowodnienie indywidualnej winy oskarżonego. Ze względu na brak świadków zbrodni było to w większości przypadków niemożliwe.
Przełomowe znaczenie dla ścigania sprawców tej kategorii przestępstw miało skazanie na pięć lat więzienia Johna Demjaniuka, strażnika w hitlerowskim obozie w Sobiborze. Sąd w Monachium uznał go w 2011 roku za winnego współuczestnictwa w zamordowaniu ponad 28 tys. więźniów pomimo braku dowodów na popełnienie konkretnych zbrodni.
Skazanie Demjaniuka stworzyło nową sytuację prawną, umożliwiającą podjęcie kroków prawnych przeciwko wszystkim osobom, które uczestniczyły w działaniu obozów Zagłady, niezależnie od tego, czy nadzorowały komory gazowe, czy też zatrudnione były w obozowej kuchni.
Ze względu na śmierć Demjaniuka Trybunał Federalny nie zdążył rozpatrzeć rewizji złożonych w jego sprawie. Z tego powodu decyzja podjęta w sprawie Groeninga ma precedensowe znaczenie.
Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)
lep/ ulb/ mal/