04.12.2009 Warszawa (PAP) - Podczas II wojny światowej w Polsce z rąk nazistów zginęło około 20 tys. osób chorych psychicznie. Ich zabijanie stało się dla nazistów poligonem do wypracowania metod zabijania wykorzystanych później w czasie holokaustu - przypomniał Andrzej Cechnicki otwierając w piątek w Warszawie dwudniową konferencję pt. "Zagłada osób chorych psychicznie podczas II wojny światowej".
W latach 1939-1944 realizowany był przez nazistów program Aktion T4 (Akcja T4), którego celem była fizyczna eliminacja ludzi niedorozwiniętych psychicznie i fizycznie, przewlekle chorych czy niepoczytalnych. Programowi temu nadano kryptonim T4, od adresu placówki kierującej akcją zagłady, mieszczącej się w Berlinie przy Triergartenstrasse 4. "Decyzja o zagładzie takich osób wynikała wprost z rasistowskiej doktryny narodowego socjalizmu - osoby nie pasujące do promowanego w ramach tej ideologii modelu aryjskiego nadczłowieka nie miały prawa do istnienia. Totalitarne państwo dbało o czystość niemieckiej krwi" - tłumaczył Cechnicki.
Naukowym uzasadnieniem unicestwiania chorych psychicznie miały być opracowania psychiatry Alfreda Hoche i prawnika Karla Bindinga, którzy twierdzili że śmierć osób upośledzonych psychicznie może być uznana przez te osoby i społeczeństwo za wyzwolenie, a dla państwa oznaczałoby to pozbycie się ciężaru utrzymania ludzi nie przedstawiających najmniejszej nawet użyteczności. Odpowiednie przepisy nałożyły na pielęgniarki i akuszerki asystujące przy porodach obowiązek informowania o narodzinach dziecka z ciężkimi wadami wrodzonymi.
Całkowita liczba zgładzonych przez nazistów chorych psychicznie nie jest znana. Szacuje się, że w Polsce podczas II wojny światowej zamordowano ponad 20 tys. pacjentów szpitali psychiatrycznych.
Już we wrześniu i październiku 1939 r. Niemcy zaczęli mordować pacjentów szpitali psychiatrycznych na ziemiach polskich włączonych do Rzeszy. Maria Wardzyńska z IPN przypomniała, że Niemcy postępowali według z góry ustalonego planu. Pierwszym krokiem było przejęcie kierownictwa szpitala przez niemieckiego dyrektora, kierownika administracji i nadpielęgniarza. Nowy dyrektor natychmiast wydawał zarządzenie zabraniające wypisywania pacjentów ze szpitala i nakazywał sporządzenie listy chorych z podziałem na trzy kategorie ciężkości choroby. Listy te przekazywano władzom centralnym w Berlinie. Następnym krokiem było zabijanie chorych. Najczęściej chorych wywożono ciężarówkami w nieznanym kierunku, gdzie byli zabijani.
Działaniami tymi najpierw objęte zostały zakłady psychiatryczne w Kraju Warty (w Owińskach koło Poznania, w Dziekance koło Gniezna, w Kościanie, w Warcie i Kochanówce koło Łodzi, w Gostyninie) oraz na Pomorzu (w Świeciu nad Wisłą i Kocborowie koło Starogardu Gdańskiego). Przy podejmowaniu decyzji o mordowaniu chorych Niemcy kierowali się nie tylko przesłankami ideologicznymi, ale również praktycznymi. Potrzebne im były szpitale dla rannych żołnierzy, obiekty dla nowotworzonych szkół SS i innych instytucji służących utrwaleniu ich władzy na terenach włączonych do Rzeszy.
Tadeusz Nasierowski, autor opracowania "Zagłada osób z zaburzeniami psychicznymi w okupowanej Polsce", powiedział, że na chorych psychicznie testowano nowatorskie sposoby zabijania. W listopadzie 1939 roku w Obornikach Wielkopolskich po raz pierwszy podczas II wojny światowej Niemcy zastosowali trucie tlenkiem węgla wobec pacjentów ze szpitali psychiatrycznych w Poznaniu i w podpoznańskich Owińskach. Egzekucji dokonano w bunkrze. Stopniowo udoskonalano metody - zaprojektowano specjalne samochody obite wewnątrz blachą i uszczelnione filcem, gdzie chorzy psychicznie ginęli od tlenku węgla. Chorych uśmiercano też w szpitalach za pomocą zastrzyków. Znane są akcje, gdy pacjentów rozstrzelano, jak w przypadku ponad 500 pacjentów szpitala w Chełmnie, i takie, gdzie ograniczono się do odcięcia szpitala od dostaw żywności i opału jak w Kulparkowie koło Lwowa, gdzie pacjenci masowo ginęli z głodu i chorób zakaźnych.
Szczególnym przypadkiem był szpital w Tworkach pod Warszawą, gdzie nie przeprowadzono bezpośredniej akcji eksterminacji chorych, poza pacjentami żydowskimi, których niemal setka została w kwietniu 1941 roku wywieziona i najprawdopodobniej zamordowana. Nasierowski uważa, że Tworki służyły Niemcom jako przykrywka dla innych zbrodni. Gdy zaniepokojona rodzina zamordowanego chorego szukała go, mówiono im, że pacjenta przewieziono do Tworek, gdzie zmarł.
Pierwszego dnia konferencji referaty wygłosili m.in. Aleksandra Pietrowicz, Maria Wardzińska i Paweł Kosiński z IPN, Piotr Filipkowski z Ośrodka Karta, Rafał Wnuk z Muzeum II Wojny Światowej. Sobota - drugi dzień konferencji - przeznaczony jest na przedstawianie problematyki zagłady w języku kultury. Wezmą w niej udział twórcy i humaniści m.in. Andrzej Wajda, Ewa Kuryluk, Jerzy Jarzębski, Jacek Leociak.(PAP)
aszw/ hes/ jbr/