27.05.2009 Warszawa (PAP) - Prywatyzacja w Polsce po 1989 roku rozpoczęła realną dekomunizację ustroju, polegającą na zmianie własności na niespotykaną dotąd skalę - powiedział PAP europoseł PO Janusz Lewandowski, b. minister przekształceń własnościowych. Przypomniał, że 20 lat temu w naszym kraju było 8 tys. 600 przedsiębiorstw państwowych.
"Program NFI szedł śladem pomysłów zgłaszanych przez nas, ekspertów +Solidarności+. Chcieliśmy sztucznie zbudować popyt poprzez świadectwa udziałowe, kupony, vouchery. Ten pomysł był praktykowany prawie w całej postkomunistycznej Europie jako różne ścieżki tzw. powszechnej prywatyzacji" - wyjaśnił. Podkreślił, że program NFI nie spełnił nadziei na powszechny udział we własności.
Program Powszechnej Prywatyzacji był realizowany od grudnia 1994 do 1998 r. Zakładał on przekształcenie 512 państwowych przedsiębiorstw (ok. 10 proc. ówczesnego majątku narodowego) w spółki prawa handlowego przy udziale ok. 27 mln dorosłych Polaków. Każdy uprawniony obywatel otrzymywał powszechne świadectwa udziałowe, które miał prawo sprzedawać dowolnemu podmiotowi lub zamienić na akcje Narodowych Funduszy Inwestycyjnych. W Polsce powstało 15 NFI. Dystrybucja świadectw udziałowych trwała od 22 listopada 1995 r. do 26 listopada 1996 r. Świadectwa odebrało 96 proc. uprawnionych obywateli.
Wcześniej, 13 lipca 1990 r., Sejm uchwalił pierwszą w "świecie postkomunistycznym" ustawę prywatyzacyjną.
"Najważniejsze i najtrudniejsze było znalezienie punktu równowagi pomiędzy pracownikami a inwestorami zewnętrznymi. Ustawa przewidywała, że przy prywatyzacji firmy - z udziałem inwestora zewnętrznego - 20 proc. akcji będzie przysługiwać załodze. To był swego rodzaju okup na rzecz tych, którzy byli wewnątrz firmy" - podkreślił.
Istotną datą był kwiecień 1991 r., kiedy to uruchomiono Giełdę Papierów Wartościowych w Warszawie, paradoksalnie - w byłej siedzibie KC PZPR. "Stała się ona wehikułem prywatyzacji pierwszych pięciu przedsiębiorstw - Tonsilu, Exbudu, Krosna, Kabli i Próchnika" - przypomina Lewandowski.
"Pierwszą dużą prywatyzacją była prywatyzacja spółki Celuloza Kwidzyn. Wtedy po raz pierwszy wartość akcji pracowniczych była na tyle wysoka, że zadziałała jako mnożnik rozwojowy dla Kwidzyna. Następnym krokiem była prywatyzacja sektora bankowego, która odbywała się stopniowo od 1993 r. Najpierw posiłkowała się ona takimi inwestorami jak Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju" - podkreślił.
W lutym 1989 r. z Narodowego Banku Polskiego wydzielono dziewięć banków: Bank Przemysłowo-Handlowy, Powszechny Bank Kredytowy, Bank Zachodni, Wielkopolski Bank Kredytowy, Bank Gdański, Powszechny Bank Gospodarczy w Łodzi, Bank Depozytowo-Kredytowy w Lublinie, Pomorski Bank Kredytowy w Szczecinie oraz Bank Śląski.
W 1992 r. nastąpiła prywatyzacja BRE Banku, większościowym inwestorem został Commerzbank. Rok później NBP utworzył Bank Inwestycyjny, który został kupiony przez Kredyt Bank. W 1994 r. został sprywatyzowany Bank Śląski, którego większościowym inwestorem jest holenderski ING. Rok później sprywatyzowano WBK. W tym samym roku Bank Gdański kupił notowany na giełdzie prywatny bank - Bank Inicjatyw Gospodarczych (który powstał w 1989 r., a od 1992 r. był notowany na GPW). W 1997 r. oba banki zostały połączone i powstał BIG BG, obecnie Bank Millennium.
Z kolei w 1996 r. został przekształcony w spółkę bank Pekao SA, który w 1999 r. wszedł na giełdę. Większościowy pakiet akcji kupiły UniCredito Italiano SpA i Allianz Aktiengesellschaft. Na giełdzie zadebiutowały w 1997 r. akcje Banku Handlowego (polskiego banku istniejącego od 1870 r.). Większościowym akcjonariuszem został Citibank Overseas Investment.
Do tzw. wielkich prywatyzacji Lewandowski zaliczył m.in. prywatyzację Telekomunikacji Polskiej i PZU.
W listopadzie 1998 r. w ofercie publicznej zbyto 15 proc. akcji Telekomunikacji Polskiej. Wartość transakcji wyniosła 3,14 mld zł. Z kolei w listopadzie 1999 r. został sprzedany 30-proc. pakiet akcji PZU na rzecz BIG Banku Gdańskiego i Eureko. Polski rząd zdecydował, że utrzyma kontrolę nad PZU.
"Prywatyzacja w różnym tempie doszła do roku jubileuszowego 2009. W kolejce czekają jeszcze monopole energetyczne, infrastrukturalne oraz poczta" - podkreślił europoseł.
"Jasne jest również to, że nie wszystko musi być sprywatyzowane - dodał. - Pozostanie domena publiczna w portach morskich, w sieciach przesyłowych, czy w części bankowości. Mam nadzieję, że wkrótce nie będziemy różnili się od rozwiniętych krajów zachodnich, jeśli chodzi o strukturę gospodarki" - powiedział. (PAP)
dol/ je/ gma/