Poprzez upadek komunizmu dokonały się fundamentalne przemiany, które ukształtowały współczesne oblicze naszej części Europy; upadek tego systemu był prawdziwym przełomem i kamieniem węgielnym w budowaniu nowych systemów politycznych – powiedział w środę marszałek Sejmu Marek Kuchciński.
W środę w gmachu Senatu obraduje IV Szczyt Przewodniczących Parlamentów Państw Europy Środkowej i Wschodniej z udziałem, m.in. marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego, marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego, brytyjskiego filozofa, eseisty Rogera Scrutona, b. opozycjonistów, którzy walczyli o niepodległość krajów b. Jugosławii, NRD, Czechosłowacji, ZSRR i Węgier.
Uroczysta sesja jest podzielona na dwie części: "Upadek Komunizmu w Europie Środkowej i Wschodniej - kształtowanie wspólnej pamięci historycznej" oraz "Europa Środkowa i Wschodnia wobec wyzwań współczesnego świata". Kuchciński w wystąpieniu rozpoczynającym pierwszy panel, podkreślił, że "upadek komunizmu jest z pewnością najważniejszym doświadczeniem historycznym całej Europy powojennej". "To właśnie wtedy dokonały się fundamentalne przemiany, które ukształtowały współczesne oblicze naszej części Europy i jej państw" - ocenił. Jego zdaniem, upadek komunizmu w Europie "był prawdziwym przełomem, swoistym kamieniem węgielnym, milowym krokiem w budowaniu nowych systemów politycznych".
"Narody naszego regionu od zawsze wykazywały wielką dynamikę duchową w swoich ojczyznach i na emigracji. Przejawiała się ona w charakterystycznym podkreślaniu związku polityki z wartościami" - mówił marszałek Sejmu. Jako przykład takiej postawy, wskazał św. Jana Pawła II. Był on papieżem, który - jak zaznaczył Kuchciński - "związek ducha i polityki uczynił ważnym elementem swojego globalnego duszpasterstwa". "Właśnie taka perspektywa była ważną podstawą odrzucenia ideologii i ustroju komunistycznego" - zaznaczył.
Kuchciński podkreślił, że kraje, które przeszły przez proces rozpadu bloku komunistycznego, mogą "sobie pogratulować odważnego przejścia przez te trudne okresy". Dla niektórych narodów - jak wskazał - upadek komunizmu wiązał się z powstaniem własnej, samodzielnej państwowości, a dla innych oznaczał odzyskanie suwerenności po latach dominacji obcych. Jak dodał, po upadku komunizmu w Europie Środkowej i Wschodniej potrzebne było zbudowanie "nowego ładu". "W naszym regionie znów zyskuje na znaczeniu model Europy Narodów, oparty na regule: maksimum różnorodności na minimum przestrzeni, co stało w całkowitej sprzeczności z komunistycznym modelem" - zaznaczył.
Głos w pierwszej części obrad zabrał również brytyjski filozof, eseista Roger Scruton, który był zaangażowany w latach 80. XX wieku w działalność antykomunistyczną. We wtorek Scruton został odznaczony przez prezydenta Andrzeja Dudę Krzyżem Wielkim Orderu Zasługi RP. Brytyjski filozof podkreślił, że tak jak przed 1989 r. w Europie panował podział na wolną demokrację oraz totalitarny socjalizm, tak obecnie mamy do czynienia z podziałem między przywiązaniem do państw narodowych, a kosmopolityczną wizją porządku ponadnarodowego.
"Nie sposób dziś zrozumieć naszego kontynentu, jeśli nie uznamy, że jest to stowarzyszenie państw narodowych, a każde z tych państw ma swoje terytorium, zwyczaje, język, rodzime religie, a to są aktywa, które określają lojalność mieszkańców i ich poczucie domu, ale musimy też uznać, że prawda i polityczne instytucje naszego kontynentu zwróciły się w kierunku kosmopolitycznym" - mówił Scruton.
Według brytyjskiego filozofa, to europejska elita rządząca ustanawia prawa "ponad głowami suwerennych rządów". W tym kontekście Scruton wspominał o polityce migracyjnej i stwierdził, że UE próbowała przejąć kontrolę nad migracją poprzez przymusową relokację, ale - jak dodał - polityka ta była niepraktyczna. Jego zdaniem, zarzut populizmu wobec części środowisk politycznych m.in. w kontekście brexitu czy sprzeciwu wobec przymusowej relokacji uchodźców, jest spowodowany faktem, że środowiska te cieszą się "powszechnym poparciem".
"Ten sam zarzut populizmu jest użyty wobec partii PiS w Polsce oraz wobec Fideszu na Węgrzech - obie te partie są oskarżane o zbyt bezpośredni apel do odczuć ludzi, a zwłaszcza do ich odczucia przynależności. Zwykli ludzie trzymają się form członkostwa, które są lokalne, ograniczone i trudne do przełożenia na normy biurokratyczne, a ich wartości są kształtowane przez religię, rodzinę, język i historię narodową i ludzie ci niekoniecznie uznają siłę ponadnarodowych zobowiązań" - mówił.
Według brytyjskiego filozofa, zarówno nacjonalizm jak i internacjonalizm nie są groźne same w sobie, ale stają się destrukcyjne, gdy "zostaną zaprzęgnięte do projektu totalitarnego". "Intelektualna lewica ponownie zajęła stanowisko wyższości moralnej i nie jest gotowa uznać demokratycznej legitymacji ruchów, które uznaje za populistyczne" - ocenił.
"Po 30 latach zamieszania mieszkańcy Europy Wschodniej i Środkowej zaczynają rozumieć, że są spadkobiercami dwóch wielkich osiągnięć - z jednej strony państwa narodowego jako formy społecznej i politycznej tożsamości, z drugiej strony - oświeceniowej koncepcji obywatelstwa, w której każdy przejmuje pełną odpowiedzialność za przynależność społeczną w ramach wspólnych rządów prawa" - powiedział brytyjski filozof. "Bez tożsamości narodowej nie ma możliwości zbudowania społeczeństwa obywateli" - oświadczył Scruton.
Głos zabrał też przewodniczący Zgromadzenia Narodowego Węgier Laszlo Koever, który ocenił, że kiedyś to Moskwa narzucała innym państwom sposób myślenia, a teraz robi to Bruksela. "Nie dopuszczają nas do głosu i próbują pozbyć się innych opinii z życia publicznego" - zaznaczył. Jego zdaniem, w dzisiejszych czasach poprzez systemy komunikacyjne władze próbują "zawładnąć naszymi umysłami, próbują manipulować nasz sposób myślenia, uzyskując takie wpływy, których nie byli zdolni osiągnąć nawet w najczarniejszych czasach sami komuniści".
Przewodniczącego Riigikogu Parlamentu Estonii Henn Polluaas powiedział, że ambicje polityczne reżimu komunistycznego przeniosły się na Federację Rosji. "Nasz wschodni sąsiad od 2008 roku jest jak swego rodzaju słoń w sklepie pełnym chińskiej porcelany. Mówię o agresji wojskowej na Gruzję i Ukrainę. Myślę, że było to ostrzeżenie, o którym wielu Europejczyków zapomina, a niektórzy być może udają, że nie ma tej wojny w Europie" - podkreślił Polluaas. Dodał, że jedyne rozwiązanie pozwalające osiągnąć trwały pokój, to zakończenie agresji Rosji na Ukrainie.
Wiceprzewodniczący Parlamentu Republiki Chorwacji Zeljko Reiner podkreślił, że wielu obecnych na sali osobiście było świadkami największych politycznych zmian w naszej niedawnej historii. "Upadek komunizmu i dyktatur, nadejście demokracji, której wielu z nas oczekiwało - łącznie ze mną - stanowiło siłę sprawczą za naszą decyzją wejścia do polityki (...) wspólnych celem krajów Środkowej i Wschodniej Europy po upadku komunizmu było przejście na zasady demokratyczne, które właśnie promowały demokracje zachodnie" - podkreślił Reiner.
Wiceprzewodniczący Izby Poselskiej Parlamentu Republiki Czeskiej Tomas Hanzel przypomniał, że w zeszłym roku Polska obchodziła 550-lecie polskiego parlamentaryzmu. "Ten fakt był również ważnym momentem dla dziejów parlamentaryzmu w całej Europie" - ocenił. Wiceprzewodniczący Zgromadzenia Narodowego Republiki Serbii Veroljub Arsić ocenił, że ważne jest, żeby przedstawiciele naszych krajów spotykali się regularnie i wymieniali się opiniami o ważnych sprawach. Jego zdaniem, upadek komunizmu był punktem zwrotnym "dla świata i dla naszych narodów".
Jeden z najważniejszych działaczy antykomunistycznych z Armenii, dysydent polityczny Paruyr Hayrikyan podkreślał znaczenie współpracy między państwami byłego bloku sowieckiego. "Cywilizacja utrzymuje się na związku, umowie między porządnymi ludźmi. Świat opiera się na porządnych ludziach i dobrze, że taka praca jest popierana przez spotkanie takie jak te" - mówił.
Z kolei b. ambasador Ukrainy w Polsce, poeta i dysydent Dmytro Pawłyczko, który przemawiał w języku polskim, mówił że ukraińscy patrioci zawsze uczyli się patriotyzmu od Polaków. Odwoływał się też do twórczości polskich wieszczów, w tym Adama Mickiewicza. "Gdyby historia miała czegoś nauczyć Ukraińców i Polaków, to przede wszystkim tego, że Polska dla Ukrainy nie jest tylko adwokatem, lecz motorem, który pędzi nas do Europy, a Ukraina dla Polski znaczy więcej niż jej członkostwo w NATO" - podkreślił. (PAP)
autor: Edyta Roś, Anna Tustanowska, Mateusz Roszak
amt/ ero/ mro/