Droga do wspólnej pamięci historycznej w Europie jest długa i trudna – ocenili uczestnicy sympozjum „Pamięć Europy”, które rozpoczęło się w piątek w Gdańsku. Biorą w nim udział przedstawiciele ponad 60 instytucji z 12 krajów, zajmujących się historią XX wieku.
W gdańskiej konferencji, która potrwa dwa dni, uczestniczą m.in. przedstawiciele izraelskiego Instytutu Yad Vashem, Freie Universitaet Berlin, rumuńskiego Instytutu Badania Zbrodni Komunistycznych, Muzeum Ludowego Frontu Łotwy i Instytutu Pamięci Narodu ze Słowacji. Polskę reprezentują m.in. Instytut Pamięci Narodowej oraz Fundacja Ośrodek Karta.
Sympozjum zorganizowały Europejskie Centrum Solidarności w Gdańsku, Federalna Fundacja ds. Rozliczenia Dyktatury SED z Niemiec oraz powstała w 2005 r. z inicjatywy ministrów kultury Niemiec, Polski, Słowacji i Węgier Europejska Sieć Pamięć i Solidarność.
Dyrektor Europejskiego Centrum Solidarności Basil Kerski przypomniał, że w Gdańsku powstają dwie placówki związane z historią ub. wieku: Muzeum II Wojny Światowej i właśnie Europejskie Centrum Solidarności. „Są one wynikiem europejskich debat na temat pamięci” – ocenił.
Kerski uznał, że kierowane przez niego ECS ma być odpowiedzią na sytuację, w której większość Europejczyków kojarzy dziś bardziej rozpad komunizmu z upadkiem muru berlińskiego niż z powstaniem w Polsce ruchu społecznego Solidarności.
Anna Kaminsky: „Chcemy, aby ten cykl spróbował odpowiedzieć na pytanie, czym jest europejska, wspólna historia na tle przemocy XX wieku; czy możliwe jest pojednanie na kontynencie. Gdańsk jest idealnym miejscem na początek takiej debaty. To miasto ze zmienną historią, do której my, Niemcy, w straszny sposób się też przyczyniliśmy”.
„Chcemy, aby ten cykl spróbował odpowiedzieć na pytanie, czym jest europejska, wspólna historia na tle przemocy XX wieku; czy możliwe jest pojednanie na kontynencie. Gdańsk jest idealnym miejscem na początek takiej debaty. To miasto ze zmienną historią, do której my, Niemcy, w straszny sposób się też przyczyniliśmy” – powiedziała dyrektor Federalnej Fundacji ds. Rozliczenia Dyktatury SED, Anna Kaminsky.
Zdaniem b. działacza opozycji w NRD Markusa Meckela, na europejskim forum ciągłe emocje budzi zestawianie zbrodni faszystowskich i Holokaustu z systemem komunistycznym. „Takie próby porównywania kończą się zwykle podejrzeniami o chęć relatywizowania zła, które wyrządził narodowy socjalizm” – wyjaśnił.
Po wolnych wyborach w marcu 1990 r. Markus Meckel zasiadał w Izbie Ludowej oraz pełnił funkcję ministra ds. zagranicznych NRD. W latach 1990-2009 był członkiem Bundestagu. Obecnie jest m.in. przewodniczącym Rady Federalnej Fundacji ds. Rozliczenia Dyktatury SED (SED - niemiecki skrót Socjaldemokratycznej Partii Jedności - komunistycznej partii w NRD).
„Krok po kroku powinniśmy otwierać nasze narodowe dyskursy o historii na naszych sąsiadów; przyjmując, że sąsiedzi to także część nas. Warto wspólnie obchodzić święta. Na obchody rocznicy upadku muru berlińskiego zapraszamy Polaków, Węgrów, Czechów i Słowaków. Ale też np. święto Konstytucji 3 Maja mogłoby mieć charakter ponadnarodowy” – uważa Meckel.
Inny mówca, dyrektor ds. badań College of Europe Georges Mink ocenił, że wykreowanie w Europie jednolitego języka pamięci historycznej to bardzo trudne zadanie, bo zazwyczaj kończy się to rywalizacją między krajami. Zdaniem francuskiego socjologa i politologa taka konkurencja historyczna o pierwszeństwo skutecznej walki z komunizmem funkcjonuje np. między Węgrami, Czechami i Polakami.
O kłopotach z definiowaniem europejskiej pamięci mówił też zastępca dyrektora Centrum Historii i Kultury Europy Wschodniej w Lipsku Stefan Troebst. W jego ocenie na przykład Europejski Dzień Pamięci Ofiar Reżimów Totalitarnych nie przyjął się w Niemczech. Dzień ten został ustanowiony w czerwcu 2011 r. z inicjatywy ministrów sprawiedliwości państw Unii Europejskiej.
Znawca tematyki Europy śródziemnomorskiej, dziennikarz z Rzymu Luigi Spinola przyznał, że we Włoszech zainteresowanie wschodnią częścią kontynentu zanikło po 1945 r. „Poza wyjątkowym wydarzeniem, jakim był wybór Polaka na papieża, to spojrzenie na Wschód było abstrakcyjne. Kiedy jednak rok temu wybrałem się pierwszy raz do Polski wraz z ojcem i 10-letnim synem uznałem, że trzeba być w waszym kraju, aby w pełni nazywać się Europejczykiem” – wyjaśnił.
Dziennikarz przypomniał, że kilka lat temu Andrzej Wajda narzekał, że jego film „Katyń” grany jest we Włoszech w małych kinach. „Reżyser mówił wówczas, że to cenzura. Ja bym powiedział więcej: to dowód ignorancji, że ten temat nas Włochów w ogóle nie interesuje” – dodał.
Oprócz debat podczas sympozjum w Gdańsku zaplanowano także dla jego uczestników prezentację koncepcji wystawy stałej ECS oraz założenia Muzeum II Wojny Światowej.
Gdańskie sympozjum „Pamięć Europy” jest z pierwszym z cyklu poświęconego tej tematyce; kolejne mają się odbywać co roku w innych krajach. (PAP)
rop/ abe/ gma/