Blisko dwudziestu badaczy z jedenastu uczelni i instytucji zabrało głos podczas konferencji poświęconej Senatowi w niepodległej RP. Nie ograniczono się wyłącznie do czasów II RP. Dyskusja krążyła wokół zagadnienia całości polskiego parlamentaryzmu z punktu widzenia historycznego, politologicznego i socjologicznego. Konferencja odbyła się w siedzibie Senatu RP.
Konferencja podzielona została na trzy panele, odpowiadające kolejnym epokom w dziejach politycznych Polski. Pierwszy z nich dotyczył parlamentaryzmu w XVI i XVII stuleciu – a więc zarówno w jego złotym okresie, o którym – cytowany przez prof. Janusza Odziemkowskiego – Erazm z Rotterdamu pisał, że Polska w jego trakcie stała się krajem najbliższym ideałowi państwa, jak i w kolejnym, w którym zasada liberum veto i powolny zanik kultury politycznej powoli zaczęły doprowadzać do kryzysu.
Kolejny panel opisywał okres kryzysu i kończył się referatem dr hab. Ewy Ziółek z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, dowodzącym, że polski parlamentaryzm potrafił funkcjonować nawet już w czasach ograniczonej suwerenności, czyli w latach Księstwa Warszawskiego i Królestwa Polskiego.
Referaty dotyczyły zagadnień szczegółowych. Prof. Ewa Dubas-Urwanowicz z Uniwersytetu w Białymstoku mówiła o aktywności senatorów w zderzeniu z silną osobowością królowej Bony. Kolejni prelegenci wykazywali, jak aktywność ta zmieniała się wraz z kolejnymi dynastiami panującymi: o epoce Wazów mówili dr Marcin Broniarczyk z PAN i dr hab. Andrzej Korytko z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, zaś o Wettynach – dr hab. Tomasz Ciesielski z Uniwersytetu Opolskiego i dr Andrei Macuk z Uniwersytetu Minskiego.
Nie wszystkie referaty dotyczyły Senatu, wszystkie jednak – podobnie jak tocząca się po nich dyskusja – krążyły wokół dwóch zasadniczych pytań, które w podsumowaniu konferencji sformułował senator, prof. Jan Żaryn. Po pierwsze – w jakim stopniu doświadczenia polskiego parlamentaryzmu z okresu I Rzeczypospolitej rzutowały na polski parlament okresu dwudziestolecia międzywojennego i go kształtowały. Po drugie – czy w okresie II RP senatorowie stanowili, podobnie jak w wiekach wcześniejszych, jakiś rodzaj elity społecznej. Próba odpowiedzi na oba te pytania, prowadziła nieuchronnie do zadania trzeciego pytania: czy dzisiejszy Senat może i powinien spełniać podobną rolę.
Konstytucja Marcowa z 1921 r. wprowadzała dwuizbowy parlament, ale zrobiła to ostatecznie, po długich sporach. Sejm tej kadencji był bardzo podzielony. Lewica i Centrum były zasadniczo Senatowi przeciwne. Widziały w nim rodzaj zaścianku, czynnik, który będzie hamował rozwój społeczny. Prawica również tak uważała, ale te właśnie cechy uznawała za wartości pozytywne i pożądane. Z mojego punktu widzenia dobrze się stało, że ona właśnie miała wówczas większość. Wydaje mi się, że zachowanie ciągłości tej tradycji parlamentarnej było bardzo ważne dla odradzającego się państwa – wyjaśniał prof. Żaryn.
Prof. Antoni Dudek był bardziej powściągliwy w ocenie. Nie polemizując z prof. Żarynem, również docenił znaczenie Senatu i jego tradycji w odbudowywaniu polskiego parlamentaryzmu – zwrócił jednak uwagę, że w czasie II RP trochę nie było na Senat pomysłu.
W sferze werbalnej oczywiście nawiązywano do parlamentu przedrozbiorowego, ale w praktyce nikt tak do końca nie wiedział, czym właściwie Senat ma się różnić od Sejmu. Bodaj jedyne, czym próbowano go wyróżnić, był wyższy próg wiekowy dla senatorów – czterdzieści lat. Walery Sławek wpadł na pomysł legionu zasłużonych, czyli właśnie pewnej elity, która dzięki doświadczeniu, zasługom i sprawdzonym cechom osobowym byłaby właśnie tego rodzaju elitarnym ciałem. Piłsudski hamował co prawda jego koncepcję, ale i tak w 1935 r. udało mu się znacząco wzmocnić pozycję Senatu, a marszałek tej izby stawał się realnie drugą po prezydencie osobą w państwie. I dopiero w tym sensie można uznać, że Senat II RP wyraźnie nawiązywał do tradycji swojego poprzednika z czasów I RP – mówił prof. Dudek.
Ta ostatnia wypowiedź skierowała dyskusję na kwestię elitarności Senatu. Czym właściwie ma być i co odróżnia go od Sejmu. Prof. Zbigniew Stawrowski z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego przedstawił pokrótce jego historię. Odwołując się do Cycerona, wspominał o radzie rzymskiej – tzw. Patres (Ojcach), których następcy jako grupa społeczna nazywani byli Patrycjuszami. Cytował też Wincentego Kadłubka, który bardzo podkreślał rolę rady królewskiej w Polsce średniowiecznej:
Znaczenia Kadłubka nie można lekceważyć. Na jego Kronice przez kolejne trzysta lat władcy uczyli się jak rządzić. On stworzył w Polsce wzorzec władcy, ale też jego doradców. A ci ostatni stanowili właśnie społeczną elitę – tłumaczył prof. Stawrowski.
Profesor zauważył też, że funkcja Senatu nigdy powinna być wyłącznie ustawodawcza.
To zawsze była nie tyle izba wyższa parlamentu, ile izba rozsądku, namysłu. Taka też myśl przyświecała autorom koncepcji odtworzenia Senatu w II RP – miał on powściągać i studzić chaotyczność ówczesnego Sejmu, jego rozpolitykowanie, przy jednoczesnym braku obycia politycznego. Taką rolę powinien też spełniać teraz – powiedział.
Z prof. Stawrowskim zgodził się prof. Żaryn, zauważając jednocześnie, że dziś on sam – będąc również senatorem – nazywa go właśnie „izbą refleksji”. Sceptyczny w tej kwestii był prof. Janusz Odziemkowski, zwracając uwagę, że choć można i należy starać się stworzyć z Senatu ciało elitarne, to w praktyce jest to niewykonalne. W odróżnieniu od senatu I RP, ten dwudziestowieczny powstaje nie z nominacji, lecz z wyborów powszechnych. A to oznacza, że znaleźć się w nim mogą ludzie po prostu różni. Nie można mieć na to odgórnego wpływu, bo byłoby to działanie niedemokratyczne – tłumaczył prof. Odziemkowski.
Z tym ostatnim zgodził się prof. Antoni Dudek – z tego też powodu krytycznie odnosząc się do wspomnianego wcześniej pomysłu Walerego Sławka i jego legionu zasłużonych. Profesor miał jednak inny pomysł na zagwarantowanie elitarności współczesnego Senatu, bez konieczności wskrzeszania duchów z przeszłości.
Myślę, że optymalną drogą jest droga samorządowa – mam na myśli samorząd terytorialny – mówił profesor. – Do Senatu mogliby wschodzić reprezentanci samorządów lokalnych i w tym sensie byłoby to również spięcie klamrą tradycji I Rzeczypospolitej i współczesności. Tak jak wówczas, Senat różniłby się wyraźnie od Sejmu, a poza tym, także tak jak wówczas, w jego składzie znajdowaliby się nie ludzie przypadkowi, lecz reprezentanci określonych ziem – dodał prof. Dudek.
Podczas konferencji zgodzono się co do tego, że jeśli nawet Senat II RP nie nawiązywał w kwestiach praktycznych do Senatu I RP – choćby dlatego, że nie mógł z przyczyn formalnych – starał się przynajmniej robić to symbolicznie.
Organizatorami konferencji „Senat w niepodległej Rzeczypospolitej” były senacka Komisja Nauki, Edukacji i Sportu oraz Instytut Nauk Historycznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
jiw / skp /