03.12.2009 Warszawa (PAP) - Członek kolegium Instytutu Pamięci Narodowej prof. Andrzej Paczkowski ocenia, że zaprezentowany w czwartek przez PO projekt nowelizacji ustawy o IPN to szansa na odpolitycznienie IPN, ale częściowe.
"Wyboru Rady i tak dokona parlament i prezydent, którzy zdecydują, kto się w niej znajdzie. Element selekcji jest filtrem odpolityczniającym, ale być może wystarczyłoby takie ustawienie kryteriów dla kandydatów do Rady, że unikniętoby konieczności dokonywania takich zmian. Ostatecznie, nic nie jest całkowicie apolityczne, nawet senaty wyższych uczelni" - skomentował prof. Paczkowski w rozmowie z PAP.
Za najważniejszą zmianę w ustawie uważa on dopuszczenie, by także byli agenci i oficerowie służb PRL mogli dostawać kopie wszelkich dokumentów tajnych służb PRL na swój temat. Dziś dostają oni tylko opinie służbowe o swej pracy dla tajnych służb i doniesienia na swój temat od innych osób.
Prof. Paczkowski nie uważa, by ryzykowna była propozycja zmiany, według której każdy obywatel będzie mógł otrzymać akta służb specjalnych PRL na swój jego temat i bez anonimizacji danych - także wrażliwych - o agentach, którzy na niego donosili. "W aktach osoby inwigilowanej nigdy nie ma informacji o agencie - jest tylko stwierdzenie, że autorem donosu jest agent +X+. Wtedy trzeba wystąpić do IPN o ujawnienie, kto nim jest i archiwista Instytutu - jeśli będzie w stanie określić to bez żadnej wątpliwości - udzieli informacji. Jeśli będzie miał wątpliwości co do tożsamości takiego agenta - odpowie, że jej ustalenie jest niemożliwe" - wyjaśnił.
W opinii prof. Paczkowskiego, ryzykowną propozycją PO jest zapis, w myśl którego IPN miałby w ciągu roku zakończyć inwentaryzację akt i przedstawić ją do publicznego dostępu. "Nie wiem, kto to wykona bez odpowiednich środków, mając na głowie katalogi, lustrację, dezubekizację i odpowiedzi na zapytania od służb specjalnych" - ocenił.PAP)
wkt/ pz/ jbr/