Plut. Jan Kwiczala ps. Emil, żołnierz NSZ, skazany po wojnie na śmierć i rozstrzelany, którego szczątki zostały w ub.r. odnalezione przez IPN podczas prac ekshumacyjnych w Katowicach, spoczął w środę na cmentarzu w Czechowicach-Dziedzicach.
„Oni, tak jak pan plutonowy, gdy przyszła ich próba, w sposób doskonały spełnili obowiązek. I za to (…) zapłacili cenę najwyższą. Dziś państwo polskie spełnia swój obowiązek wobec nich. Także my, tu obecni, (…) spełniamy swój obowiązek; polski, chrześcijański, ludzki” – powiedział podczas uroczystości pogrzebowych wiceprezes IPN prof. Krzysztof Szwagrzyk.
Jak podkreślił, w systemie komunistycznym „ci, którzy podjęli walkę ze znienawidzonym ustrojem, musieli zginąć”. „A ci, którzy ich mordowali, zrobili wszystko, by pozbawić ich życia i przypisać niegodne, haniebne czyny po to, by z piętnem bandytów umierali” – powiedział prof. Szwagrzyk.
Wiceprezes IPN zaznaczył, że obecnie odnajdywane są miejsca, gdzie komuniści ukrywali szczątki polskich bohaterów. „Dane nam jest doprowadzić do sytuacji, gdy możemy przywrócić im imiona i nazwiska. I wreszcie godnie pochować, tak, jak to powinno mieć miejsce przed laty: w kościele, z modlitwą, w obecności kompanii honorowej Wojska Polskiego” – mówił.
Proboszcz czechowickiej parafii św. Katarzyny Aleksandryjskiej ks. Piotr Pietrasina podczas żałobnej mszy św. mówił, że po wojnie próbowano zabić pamięć o żołnierzach podziemia antykomunistycznego. „Naszym obowiązkiem jest pamięć o wszystkich bohaterach. Nasi ojcowie, dziadkowie spełniali obowiązki wobec ojczyzny. Teraz kolej na nas: na budowanie dumy narodowej, kształcenie nowych pokoleń, przekazywanie prawdy o tym, jaka powinna być Polska; kto jest przyjacielem, a kto wrogiem, kto patriotą, a kto zdrajcą” – powiedział.
Ks. ppłk Mariusz Antczak, kapelan garnizonu bielskiego, podkreślił w homilii, że Jan Kwiczala umierał, bo kochał Polskę i walczył o wolność, niepodległość, sprawiedliwość oraz godność. „Śp. Jan (…) do końca pozostał wierny ewangelicznemu prawu miłości, które zobowiązuje do czynu. Najwyższą miarą miłości Ojczyzny jest przelewanie krwi i ofiara życia, którą składamy na ołtarzu wolności” – mówił.
Duchowny podkreślił, że Jan Kwiczala wstępując do wojska przysięgał wierność Rzeczypospolitej. „Podjęte zobowiązanie wypełnił do końca. W powojennej Polsce nie poszedł na współpracę z wrogami naszej Ojczyzny. Wtedy wielu zdradzało wiarę i świat wartości wyniesiony z rodzinnego domu. Stanął po właściwej stronie. (…) Zasłużył na miano Sprawiedliwego” – powiedział.
Ks. Antczak odczytał fragment ostatniego listu do żony i dzieci, napisanego już po wyroku śmierci. „Najdroższa żoneczko i dzieci. Ja jestem już po wyroku. Gdy do wigilii siądziecie, niech się nie kreci łza w oku. Jest we mnie pokój. Poświęciłem życie, wiek +chrystusowy+ Ojczyźnie. Tobie i dzieciom pomogą rodzice, a rana może się zabliźni. (…) Tak będzie puste miejsce przy stole. Będzie wam o mnie przypominać” – cytował.
Jan Kwiczala urodził się w 1913 r. w Rajsku pod Oświęcimiem. Przed wojną pełnił służbę w 3. Pułku Strzelców Podhalańskich. Podczas okupacji został wywieziony na roboty przymusowe do Niemiec. Uciekał dwukrotnie podejmując jednocześnie misje kurierskie.
Po ucieczce ukrywał się w okolicy Dziedzic. W 1944 r. wstąpił do Narodowych Sił Zbrojnych. W październiku tego roku zaprzysiągł do służby w tej formacji Henryka Flamego „Bartka“, późniejszego dowódcę zgrupowania działającego na Śląsku Cieszyńskim i Żywiecczyźnie.
Kwiczala po wojnie, pracując jako strażnik kolejowy, pod pozorem podróży służbowych pełnił funkcję łącznika dowództwa VII Okręgu NSZ ze zgrupowaniem „Bartka“. Dostarczał rozkazy, pieniądze i żywność.
„Emil” został aresztowany przez komunistów 19 października 1946 r. w Zabrzu. Wojskowy Sąd Rejonowy w Katowicach 14 grudnia 1946 r. na sesji wyjazdowej w Będzinie skazał go na karę śmierci. Proces odbył się bez udziału obrońcy, a oskarżeni nie mieli prawa zapoznać się z dokumentami procesowymi. Wyrok został wykonany 31 grudnia 1946 r. w więzieniu w Katowicach.
Szczątki Jana Kwiczali oraz pięciu innych osób zostały odnalezione we wrześniu 2017 r. podczas prac ekshumacyjnych, prowadzonych przez IPN na cmentarzu przy ul. Panewnickiej w Katowicach. Prof. Szwagrzyk powiedział, że oprócz plutonowego zidentyfikowany został jeszcze jedna osoba. „Czterej czekają na identyfikację. Ale to nie jest koniec poszukiwań na tym cmentarzu. Proces trwa” – dodał.
Dużą rolę w odnalezieniu szczątków rozstrzelanych mieli członkowie Związku Żołnierzy NSZ, którzy dotarli do rodzin poszukiwanych i pobrali materiał DNA do porównań, a także wskazali możliwe miejsce pochówku.
Plut. Kwiczala w środę spoczął na cmentarzu parafii św. Katarzyny Aleksandryjskiej. Na tej nekropolii spoczywa m.in. Henryk Flame, dowódca oddziału NSZ, z którym „Emil” po wojnie był związany.
Oddział NSZ Henryka Flamego ps. Bartek działał w okolicach Bielska-Białej i na Żywiecczyźnie. Liczył kilkuset żołnierzy i podobną liczbę współpracowników. Stoczył wiele walk z UB i KBW. Najgłośniejszą akcją było zajęcie 3 maja 1946 r. Wisły w Beskidach. Duża część żołnierzy NSZ została zamordowana w 1946 r. przez siły bezpieczeństwa podczas akcji przerzutu na Zachód, która okazała się ubecką prowokacją. Henryk Flame został zastrzelony przez milicjanta w 1947 r. (PAP)
autor: Marek Szafrański
szf/ agz/