Senatorowie PO: Bogdan Borusewicz, Bogdan Klich i Jan Rulewski zaapelowali we wtorek do PiS, by Sejm raz jeszcze głosował m.in. w sprawie tzw. ustawy dezubekizacyjnej oraz innych, które - jak mówił Borusewicz - w miniony piątek "niby zostały przegłosowane".
Marszałek Stanisław Karczewski poinformował, że jeszcze we wtorek rozszerzy porządek obecnego posiedzenia Senatu o ustawy uchwalone w piątek przez Sejm. Chodzi m.in. o tzw. ustawę dezubekizacyjną, która obniża emerytury i renty byłych funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa PRL. Ustawą budżetową na rok 2017, nad którą głosowanie również odbyło się w piątek, Senat zająć ma się w dniach 11,12 i 13 stycznia.
Wicemarszałek Borusewicz wyraził pogląd, że z przyszłoroczną ustawą budżetową może być "potężny problem". "Budżet przewiduje emisję papierów dłużnych. Jeżeli są wątpliwości co do budżetu, czy on istnieje czy nie, to będą także wątpliwości przy kupnie papierów dłużnych. To jest poważny problem" - mówił Borusewicz na wtorkowym briefingu prasowym.
"Dlatego apelujemy do PiS, aby te projekty ustaw wróciły do Sejmu i żeby Sejm zgodnie z procedurą i regulaminem sejmowym przegłosował te pięć ustaw, które niby zostały przegłosowane, ale w zasadzie my uważamy, że tych ustaw tutaj nie ma. To jest jedyna możliwość, żeby wyjść z tej trudnej sytuacji" - podkreślił senator Platformy.
Wtórował mu szef klubu senatorów PO Bogdan Klich. Wyraził pogląd, że Senat został zamieniony z "izby refleksji" w "izbę absurdu". On również jest zdania, że "dokumenty" przysłane do Senatu nie są ustawami. Przekonywał, że podczas piątkowych głosowań "w kilku miejscach" w Sali Kolumnowej złamany został regulamin Sejmu. "Po pierwsze poprawek nie głosuje się +en bloc+, poprawki głosuje się indywidualnie, a zatem sposób głosowania tam w Sali Kolumnowej był nieprawidłowy" - dowodził Klich.
Wskazywał też, że w piątek niektórym posłom opozycji "uniemożliwiono wykonywanie zadań mandatowych nie dopuszczając ich na salę obrad". "Tak naprawdę to nie było posiedzenie Sejmu. Tak naprawdę to było spotkanie klubu PiS poszerzone o dwóch posłów z innej opcji" - uważa szef senackiego klubu PO.
Klich przywołał art. 113 konstytucji, zgodnie z którym posiedzenia Sejmu są jawne. "Nie wiemy też kto, jak głosował w sprawie tak fundamentalnej jak budżet państwa" - podkreślił. Jak dodał, w poniedziałek Kancelaria Sejmu opublikowała stenogramy z "tego spotkania w Sali Kolumnowej", jednak wśród nich nie ma m.in. imiennych sprawozdań z głosowania. "Bez takich imiennych sprawozdań, te sprawozdania są niewiarygodne" - ocenił senator. Dlatego też - przekonywał - Senat nie może pracować nad żadnym z "dokumentów przyjętych przez posiedzenie posłów w Sali Kolumnowej".
Rulewski ocenił, że konflikt polityczny w Polsce narasta. "Nie służy łagodzeniu tego konfliktu odrzucenie przez Jarosława Kaczyńskiego misji mediacyjnej pana prezydenta Dudy. Nie służy temu dalsze unikanie jakichkolwiek procedur w tej chwili dotyczących prac w parlamencie" - przekonywał Rulewski. "Upycha się ustawy, zmiany personalne w nocy, kolanem, w tajemnicy przed opinią publiczną. Nie służy temu też militaryzacja parlamentu" - wyliczał senator PO.
Jak dodał, "militaryzacja" ta (chodzi o wzmocnione siły policyjne obecne na terenie Sejmu) przypomina mu stan z okresu stanu wojennego. "Oblicza się, że na jednego posła lub senatora przypada czterech mundurowych i jeden tajniak. Miałem sam nawet problem z dotarciem do prywatnego mieszkania" - ironizował Rulewski, w czasach PRL - działacz podziemia antykomunistycznego. Senator wyraził też pogląd, że w ciągu minionego roku w Polsce zniszczono więcej autorytetów niż w ciągu ostatnich 40 lat. (PAP)
mkr/ rbk/ par/