Dowódcy odcinka Wizna z września 1939 roku zostali awansowani na wyższe stopnie wojskowe. Władysław Raginis na stopień majora, a jego zastępca Stanisław Brykalski na kapitana. Uroczystość odbyła się w sobotę w Górze Strękowej. Była msza święta, uroczyste odczytanie decyzji szefa MON o awansach, rekonstrukcje walk, występy. Wszystko to w 73. rocznicę bitwy pod Wizną, nazywanej przez niektórych historyków "polskimi Termopilami" ze względu na dysproporcje w liczbie walczących żołnierzy polskich i niemieckich.
Decyzję o pośmiertnych awansach minister obrony narodowej podpisał w sierpniu. Zabiegało o to Stowarzyszenie Wizna 39, które od lat prowadziło różne działania popularyzujące pamięć o obrońcach Wizny. We wnioskach o awanse argumentowano, że obaj dowódcy "są symbolem honoru i etosu polskiego oficera, wzorem bohaterskiej postawy na polu walki".
Prezydent Bronisław Komorowski w liście do uczestników uroczystości napisał m.in., że Rzeczpospolita "składa hołd jednym z największych bohaterów wojny obronnej 1939 roku, pośmiertnie awansując ich na wyższe stopnie oficerskie".
"Ich odwaga, dzielność żołnierska i gotowość do poniesienia ostatecznej ofiary własnego życia w służbie całości i niepodległości państwa zasługują na uznanie i szacunek całego narodu" - napisał prezydent. Podkreślił, że obaj dowódcy swoją postawą "dali przykład męstwa i determinacji swoim żołnierzom", dzięki czemu zatrzymali na kilka dni wojska nieprzyjaciela, które miały nad nimi "miażdżącą przewagę".
Władysław Raginis, dowódca odcinka Wizna, żołnierz Korpusu Ochrony Pogranicza, 10 września 1939 roku podczas walki z Niemcami popełnił samobójstwo. Gdy zdał sobie sprawę, że nie uda się wygrać bitwy, rozerwał się granatem.
We wrześniu 2011 r., po ekshumacji, dokonano uroczystego pochówku szczątków Władysława Raginisa i innych żołnierzy, którzy tam walczyli, w tym jego zastępcy Stanisława Brykalskiego, który zginął śmiertelnie ranny w walkach. Szczątki spoczęły w mogile wojennej, urządzonej we wnętrzu rozbitego schronu dowodzenia obroną odcinka Wizna. Na tablicy w miejscu, gdzie z honorami pochowano szczątki, napisano, że spoczywają w tym miejscu żołnierze Wojska Polskiego Samodzielnej Grupy Operacyjnej "Narew", "heroiczni obrońcy odcinka Wizna w dniach 7-10.09.1939 roku, którzy oddali życie w obronie ojczyzny przed niemieckimi najeźdźcami".
W dniach 7-10 września 1939 roku pod Wizną Wojsko Polskie, ok. 720 żołnierzy pod dowództwem kapitana Raginisa, stawiło opór ponad 30 tys. uzbrojonych w broń pancerną żołnierzy niemieckich, walczącym o przeprawy w okolicach rzek Narew i Biebrza.
Na sprawę bitwy pod Wizną nieco inaczej patrzą młodzi historycy prowadzący badania w tej sprawie. Według doktora Tomasza Wesołowskiego z Instytutu Historii Uniwersytetu w Białymstoku, który zajmuje się tą problematyką, faktyczne walki trwały krócej, część polskich żołnierzy uciekła z miejsca bitwy, zaś siły niemieckie zaangażowane w walki były znacznie (nawet dziesięciokrotnie) mniejsze niż powszechnie się przyjmuje. W jego opinii, także polskich żołnierzy było mniej, mówi o liczbie 650. Swoje tezy opiera przede wszystkim na badaniach źródeł niemieckich.
Ustępujący szef Stowarzyszenia Wizna 39 Dariusz Szymanowski powiedział PAP w sobotę, że stowarzyszenie kończy pewien etap działalności związany z upamiętnieniem walk pod Wizną, bo osiągnęło swoje główne zamierzenia w tym zakresie. Zajmie się teraz szerzej tematyką II wojny światowej, w tym walk podczas kampanii wrześniowej. Swoje działania zamierza prowadzić już raczej poza terenem województwa podlaskiego.(PAP)
kow/ hes/