W czasie II wojny zginęło około 3 mln Polaków spośród 24 mln. I zginęło ponad 3 mln spośród 3,4 mln Żydów w przedwojennej Polsce; zadaniem jest pokazanie, na czym polega różnica polskiego i żydowskiego doświadczenia lat 1939-45 - mówił w Wiedniu historyk prof. dr hab. Grzegorz Berendt.
W Instytucie Polskim w Wiedniu Berendt, zastępca dyrektora Muzeum II Wojny Światowej, członek Rady Programowej Żydowskiego Instytutu Historycznego i członek rządowego zespołu ds. dialogu prawno-historycznego, wygłosił wykład pt. „Relacje polsko – żydowskie. Między tradycją a współczesnymi wyzwaniami”. Był „boleśnie szczery” – komentowali po wykładzie Austriacy.
Na wykład przyszli przedstawiciele ambasad, wśród nich ambasador Izraela w Wiedniu Talya Lador–Fresher, przedstawiciele austriackiego Funduszu Przyszłości - instytucji zajmującej się ofiarami okresu nazistowskiego, prawami człowieka i tolerancją. Byli też przedstawiciele wiedeńskiego centrum Wiesenthala i Towarzystwa Korczakowskiego.
Podczas wykładu prof. Berendt przypomniał, że gdy kończył się czas Rzeczpospolitej Obojga Narodów, na jej terenach żyło 4/5 wszystkich Żydów z całego świata.
„Taki rozwój społeczności żydowskiej nie byłby możliwy bez nieustannej opieki kolejnych polskich władców i politycznej elity ówczesnego państwa polskiego” – mówił i podkreślił, że „po 100 latach (rozbiorów) opieka, jaką roztaczały polskie elity państwowe nad Żydami, uległa zapomnieniu”.
Badacz historii stosunków polsko-żydowskich powiedział, że po odzyskaniu niepodległości elity polityczne zdecydowały o zagwarantowaniu wszystkim równości obywatelskiej.
Przyznał, że wśród polskich elit byli też tacy, którzy chcieli „żeby uprawnienia etnicznych Polaków były większe niż obywateli innej narodowości”. Jego zdaniem w latach 30. XX wieku zaczęli działać także polityczni chuligani”, a ich działania są „częścią żydowskiej pamięci, od której nie można abstrahować”.
Profesor apelował, żeby mimo to, nie zapominać, że przed 1939 rokiem w Polsce żyło 3,5 mln Żydów – „żydowskie życie tętniło i była to największa społeczność żydowska żyjąca w jednym państwie”.
„Jeżeli używamy terminu +sąsiedzi+ w kontekście konfliktu, to po raz pierwszy, to pojęcie pojawia się we wrześniu 1939 roku” - mówił Berendt i podkreślał, że okupanci starali się wykorzystywać konflikty etniczne Polski międzywojennej.
„Niemcy przeciwko Polakom i Żydom, Ukraińcy, Białorusini, Żydzi przeciwko polskiej warstwie przywódczej na Wschodzie. Później wszystkie te grupy przeciwko Żydom” – opisywał historię badacz i dodawał, że do argumentów antyżydowskiej propagandy dołożono jeszcze jeden: „To Żydzi winni są wojnie. Wszystkie nieszczęścia, śmierć, bieda i cierpienia przedstawiano jako wynik aktywności Żydów”. Ocenił, że część mieszkańców okupowanej Polski tę narrację przyjęła.
„Dziś dyskutujemy, jako historycy, o tym ilu nieżydowskich obywateli Polski z różnych powodów włączyło się lub zostało wykorzystanych do akcji antyżydowskich” – mówił i wymieniał grupy np. członków różnych pomocniczych wobec okupantów formacji zbrojnych, donosicieli. „Nie ulega dla mnie wątpliwości, że mówimy o grupie kilkudziesięciu tysięcy osób” – mówił prof. Berendt, dodając: „Tego stwierdzenia bronię, bo oparte jest o lata lektur świadectw ocalonych”.
Historyk podkreślał też, że polskie elity niepodległościowe nie akceptowały niemieckiej antyżydowskiej polityki na terenach okupowanych. „Nie mamy prawa o tym zapominać” – mówił Berendt, podkreślając jednocześnie, że ani polskie władze w okupowanym kraju, ani na emigracji nie były w stanie zmienić postępowania tych kilkudziesięciu tysięcy ludzi, którzy z różnych powodów szkodzili Żydom, a nawet ich mordowali.
Prof. Berendt zwrócił też uwagę, że o „najtragiczniejszej epoce w relacjach polsko–żydowskich” nie opowiadano w powojennej Polsce przez kilkadziesiąt lat.
„Szkoły opuściło kilkadziesiąt roczników, a więc mówimy o milionach obywateli państwa polskiego, którzy nie dowiedzieli się w szkole, że niemiecki nazistowski okupant zamordował 98 proc. Żydów polskich”.
Do 1989 roku „nie można się było dowiedzieć, że byli też Polacy, którzy nie zdali egzaminu z człowieczeństwa” – mówił. Zwrócił uwagę, że po upadku komunizmu, gdy zaczęto mówić także o negatywnych zachowaniach Polaków w czasie wojny, to miliony uczniów kształcących się w latach 1945-1989 było zszokowanych.
W czasie wojny „zginęło około 3 mln Polaków spośród 24 mln. I zginęło ponad 3 mln spośród 3 mln 400 tys. Żydów w przedwojennej Polsce” wyliczał, konstatując, że teraz pierwszym zadaniem naukowców, edukatorów i dziennikarzy jest pokazanie, na czym polega różnica polskiego i żydowskiego doświadczenia lat 1939-1945. Zdaniem prof. Berendta jest też konieczne informowanie o „negatywnym zaangażowaniu dziesiątków tysięcy ludzi skierowanym przeciwko Żydom, bo to jest element rzeczywistości lat okupacji niemieckiej”.
Po wykładzie dr Kurt Scholz z austriackiego Funduszu Przyszłości dziękował polskiemu historykowi. „Wiele się nauczyłem podczas tego wykładu” – powiedział i podkreślał „momentami bolesną rzetelność” wykładowcy.
Martyna Czarnowska z gazety „Wiener Zeitung” powiedziała PAP, że zaskoczyła ją szczerość prof. Berendta: „Spodziewałam się wykładu na temat słuszności zapisów w ustawie o IPN”.
Wykład odbył się w sali Instytutu Polskiego, w której można było zobaczyć część wystawy „Moi żydowscy rodzice – Moi polscy rodzice”. Ekspozycja przedstawia historię 15 ocalałych żydowskich dzieci, które przetrwały w dzięki pomocy ich późniejszych polskich rodziców.
„To wystawa nie o heroizmie, ale wystawa o miłości, przywiązaniu i zwykłej ludzkiej przyzwoitości, w czasach, kiedy panowało okrucieństwo i bestialstwo” – powiedział dyrektor Instytutu Polskiego Rafał Sobczak.
Z Wiednia Piotr Górecki (PAP)
ptg/ mbud/ ap/ son/