19 października 1984 r. przypada 30. rocznica zamordowania przez funkcjonariuszy MSW ks. Jerzego Popiełuszki, kapelana „Solidarności”, obrońcy praw człowieka w PRL, błogosławionego Kościoła katolickiego. O okolicznościach śmierci kapłana, ale także jego młodości i duszpasterskiej działalności, opowiada prof. Jan Żaryn, historyk z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Z jakiej rodziny pochodził ks. Jerzy Popiełuszko? W jakim stopniu wychowanie miało wpływ na jego późniejszą działalność?
Prof. Jan Żaryn: Środowisko rodzinne zawsze wpływa na rozwój najmłodszego pokolenia – tak samo było w przypadku Alfonsa Popiełuszki (imię to zmienił po wstąpieniu do seminarium duchownego), urodzonego 14 września 1947 r. we wsi Okopy koło Suchowoli na Podlasiu. Otrzymał on to imię po wuju – Alfonsie Gniedziejko, żołnierzu Armii Krajowej, zamordowanym przez Sowietów.
To dziedzictwo wpisuje się także w kontekst ziem, z których ks. Popiełuszko pochodził – Białostocczyzna to terytorium bardzo mocno doświadczone w czasie II wojny światowej, zarówno obecnością okupanta niemieckiego, jak i sowieckiego. Ziemię tę zamieszkiwały od pokoleń rodziny chłopskie i drobnoszlacheckie, które podtrzymywały w sobie ducha religijnego i niepodległościowego. Rodzina Popiełuszków była rodziną patriotyczną z dużą samoświadomością historyczną; rodzice przyszłego księdza, Marianna i Władysław, mieli własne gospodarstwo, ale zaliczali się raczej do ubogiego chłopstwa. Niezłomność przyszłego męczennika rodziła się zatem pod strzechą na Podlasiu.
Prof. Jan Żaryn: Rodzina Popiełuszków była rodziną patriotyczną z dużą samoświadomością historyczną; rodzice przyszłego księdza, Marianna i Władysław, mieli własne gospodarstwo, ale zaliczali się raczej do ubogiego chłopstwa. Niezłomność przyszłego męczennika rodziła się zatem pod strzechą na Podlasiu.
Z jakich pobudek Popiełuszko został księdzem?
Prof. Jan Żaryn: Już od najmłodszych lat był on ukształtowany w pewnym wzrastaniu w rodzinie katolickiej. W młodości uchodził za normalnego chłopaka, ale jednocześnie był bardziej odpowiedzialny niż jego rówieśnicy. Jako ministrant i uczeń szkolny pielęgnował swoje powołanie do stanu kapłańskiego. Wzmacniała je dobra, religijna atmosfera rodzinna.
Popiełuszko został klerykiem w 1965 r. w Warszawie. Kształcił się w tamtejszym Seminarium Metropolitalnym. Decyzja ta była nieprzypadkowa - od lat dojrzewał on w atmosferze wielkości prymasa Stefana Wyszyńskiego. Bardzo chciał być kapłanem archidiecezji podlegającej Wyszyńskiemu. W swoich późniejszych kazaniach bardzo często powoływał się na nauczanie prymasa, który był dla niego autorytetem.
Wstąpienie do warszawskiego seminarium jest istotne także ze względu na towarzyszące mu okoliczności. Połowa lat 60. to czas przygotowań do obchodów milenijnych oraz okres zdecydowanych ataków ekipy Władysława Gomułki na prymasa Wyszyńskiego. Popiełuszko podjął przemyślaną decyzję, musiał być też świadomy jej konsekwencji.
Czy pobyt w wojsku był dla Popiełuszki swoistą próbą?
Prof. Jan Żaryn: Decyzję o tym, z których diecezji wysyłano kleryków do służby wojskowej, podejmował Urząd do Spraw Wyznań na podstawie informacji i wniosków SB. Ponieważ prymas Wyszyński znajdował się pod stałą obserwacją władz, Popiełuszko musiał zakładać, że rychło zostanie powołany do Ludowego Wojska Polskiego. Tak też się stało. Służbę zasadniczą odbywał w jednostce w Bartoszycach.
Czas służby w LWP był okresem próby dla każdego kleryka – cały wysiłek Głównego Zarządu Politycznego WP kierowanego w tym czasie przez gen. Wojciecha Jaruzelskiego był skierowany na głęboką indoktrynację tych ludzi. Celem było albo odciągnięcie ich od wiary i Kościoła, albo – przy pomocy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych lub służb wojskowych – uczynienie z nich „lojalnych” kapłanów, którzy w przyszłości podejmą współpracę z aparatem bezpieczeństwa. Twarde trzymanie się swego powołania było traktowane jako objaw głębokiego nieposłuszeństwa.
Doświadczenie kleryków z wojskiem były w pewnym sensie szkołą życia dla późniejszych kapłanów. Dla ks. Jerzego nie był to czas stracony, jednak czas służby wojskowej wyraźnie odcisnął się na jego i tak już słabym stanie zdrowia.
W jakich okolicznościach ks. Popiełuszko został kapelanem „Solidarności”?
Prof. Jan Żaryn: Posługa kapłańska ks. Popiełuszki zaczęła się w 1972 r., kiedy otrzymał on święcenia z rąk prymasa Wyszyńskiego. Kolejnym etapem jego duszpasterskiej drogi były nominacje na wikariusza kilku parafii w Warszawie i okolicach. W porównaniu do innych duchownych, ks. Popiełuszko szybko jednak poszedł drogą kapłaństwa środowiskowego - był duszpasterzem środowisk lekarsko-pielęgniarskich i akademickich.
Prof. Żaryn: 30 sierpnia 1980 r. na terenie Huty Warszawa wybuchły strajki robotnicze. Jego uczestnicy prosili o wyznaczenie kapłana, który odprawiłby mszę świętą. Dobrowolnie na ochotnika zgłosił się ks. Popiełuszko, który niezwłocznie pojechał do robotników. To był początek wielkiej misji duszpasterskiej księdza ze środowiskiem solidarnościowym.
W maju 1980 r. trafił pod opiekę ks. Teofila Boguckiego, proboszcza parafii św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu. Ten, jako były kapelan Armii Krajowej, uczynił z żoliborskiego kościoła swoiste sanktuarium AK; ten duch patriotyczny bardzo mocno oddziaływał na ks. Jerzego. To była parafia dla niego stworzona.
30 sierpnia 1980 r. na terenie Huty Warszawa wybuchły strajki robotnicze. Jego uczestnicy prosili o wyznaczenie kapłana, który odprawiłby mszę świętą. Dobrowolnie na ochotnika zgłosił się ks. Popiełuszko, który niezwłocznie pojechał do robotników. To był początek wielkiej misji duszpasterskiej księdza ze środowiskiem solidarnościowym. Na bazie strajku powstała Komisja Zakładowa NSZZ „Solidarność”, a ks. Jerzy został kapelanem tego zakładu pracy. Kościół św. Stanisława Kostki stał się miejscem, w którym gromadziły się różne środowiska – nie tylko pracownicy służby zdrowia i inteligencja katolicka, ale również robotnicy.
Czym charakteryzowały się odprawiane przez ks. Popiełuszkę msze na ojczyznę? Co było w nich wyjątkowego?
Prof. Jan Żaryn: Msze za ojczyznę były pomysłem ks. Boguckiego; odprawiano je już przed wprowadzeniem stanu wojennego. Po 13 grudnia 1981 r. nabrały one szczególnego charakteru. Kościół św. Stanisława Kostki stał się miejscem spotkań ludzi, którzy odczuwali krzywdę ze strony komunizmu. Powstanie „Solidarności” i 13 grudnia spowodowały, że ks. Popiełuszko stał się dla wszystkich pokrzywdzonych bardzo ważną postacią.
Msze szybko stały się ważnym wydarzeniem w kalendarzu patriotyczno-religijnym stolicy. W nabożeństwach uczestniczyły tłumy. Świątynia była wypełniona wiernymi trzymającymi ręce wyciągnięte w geście zwycięstwa (litera V).
W mszach aktywnie uczestniczyli także artyści – w sumie co najmniej 51 znanych powszechnie osób, aktorów i śpiewaków - którzy zapewniali nabożeństwom specjalną oprawę. Szczególna rola przypadała środowisku aktorskiemu, reprezentowanemu m.in. przez Romę Szczepkowską, Maję Komorowską, Halinę Łobonarską czy Kazimierza Kaczora i Jerzego Zelnika.
Jak komuniści zwalczali działalność księdza?
Prof. Jan Żaryn: W swoich kazaniach ks. Jerzy bardzo często odwoływał się do nauczania papieża Jana Pawła II i prymasa Wyszyńskiego. Dominował w nich wątek wolności, sprawiedliwości i miłości. „Zło dobrem zwyciężaj” – te słowa św. Pawła często przytaczane przez ks. Popiełuszkę miały konkretny kontekst. Były wypowiadane do ludzi potrzebujących i skrzywdzonych. Przedmiotem krytyki duchownego nie był PRL czy polityka PZPR, a rzeczywistość wytworzona przez komunistów. Mimo to dla władzy ks. Popiełuszko był kapłanem-politykiem, mieszającym się w nie swoje sprawy. Fakt ten wywołał w przyszłości lawinę dramatycznych konsekwencji.
Prof. Żaryn: W swoich kazaniach ks. Jerzy bardzo często odwoływał się do nauczania papieża Jana Pawła II i prymasa Wyszyńskiego. Dominował w nich wątek wolności, sprawiedliwości i miłości. „Zło dobrem zwyciężaj” – te słowa św. Pawła często przytaczane przez ks. Popiełuszkę miały konkretny kontekst. Były wypowiadane do ludzi potrzebujących i skrzywdzonych.
Służba Bezpieczeństwa w kwietniu 1982 r. zdała sobie sprawę z faktu, że msze za ojczyznę przestały być lokalnym zjawiskiem. Aby poskromić ks. Popiełuszkę bezpieka założyła Sprawę Operacyjnego Rozpoznania o kryptonimie „Popiel”. Kapłan był inwigilowany przez agenturę. Dziś wiadomo, że najbardziej pracowitym agentem był Tadeusz Stachnik, działacz mazowieckiej „S” i KPN.
Celem inwigilacji było aresztowanie niepokornego księdza. Decyzja o wszczęciu sprawy prokuratorskiej została podjęta jesienią 1983 r., po drugiej pielgrzymce Jana Pawła II do Polski. Ksiądz Popiełuszko został oskarżony o działanie na szkodę państwa polskiego oraz nadużywanie wolności słowa i sumienia. Prokuratura w osobie pani Anny Jackowskiej przygotowywała akt oskarżenia w oparciu o rzekome dowody, zbierane przez SB. Podczas rewizji mieszkania księdza w grudniu 1983 r. „znaleziono” ulotki, materiały wybuchowe i broń, podrzucone wcześniej przez funkcjonariuszy. W ciągu kolejnych miesięcy wielokrotnie przesłuchiwano ks. Popiełuszkę w warszawskiej prokuratorze. Pętla wokół szyi kapłana coraz bardziej się zaciskała. Jego przyjaciele doradzali mu wyjazd np. do Rzymu.
W jakich okolicznościach zginął ks. Popiełuszko?
Prof. Jan Żaryn: W związku z amnestią 1984 r. władze nie zdecydowały się na postawienie księdza przed sądem, ale Departament IV MSW podjął działania w celu zastraszenia i zmuszenia do milczenia kilku warszawskich kapłanów z ks. Popiełuszką na czele. Zadanie to powierzono trzem funkcjonariuszom MSW: Grzegorzowi Piotrowskiemu, Waldemarowi Chmielewskiego i Leszkowi Pękali.
Pierwsza próba zamordowania ks. Popiełuszki miała miejsce 13 października 1984 r. Wracający z Gdańska do Warszawy samochód księdza, z kapłanem i Sewerynem Jaworskim jako pasażerami, kierowany przez Waldemara Chrostowskiego, został w nocy obrzucony kamieniami. Szczęśliwie zamach nie powiódł się, jednak niecały tydzień później ponowiono skutecznie próbę zabicia księdza.
19 października ks. Popiełuszko wraz ze swym kierowcą wracał z Bydgoszczy, gdzie odprawiał nabożeństwo w kościele Świętych Polskich Braci Męczenników. Po drodze kapłan i jego kierowca zostali zatrzymani przez Piotrowskiego, Chmielewskiego i Pękalę. Ksiądz został kilkakrotnie brutalnie pobity, ostatecznie związany, zakneblowany (skrępowano go w taki sposób, aby każdy ruch zaciskał pętlę na szyi) i wrzucony najpierw do bagażnika Fiata 125p, a następnie wrzucony do Wisły w zamkniętym worze. Chrostowskiemu udało się uciec z pędzącego samochodu. Nie wiadomo do końca, kiedy nastąpiła śmierć ks. Jerzego. Jego ciało zostało wrzucone do Wisły. Najprawdopodobniej, gdy uderzało ono o taflę wody, ksiądz już nie żył. Nie ma jednak co tej kwestii całkowitej pewności. Ostatnie godziny życia kapłana były ewidentnie nieprzerwanym pasmem męczeństwa. Fakt ten był bardzo istotnym elementem procesu beatyfikacyjnego ks. Jerzego.
Prof. Żaryn: Nie wiadomo do końca, kiedy nastąpiła śmierć ks. Jerzego. Jego ciało zostało wrzucone do Wisły. Najprawdopodobniej, gdy uderzało ono o taflę wody, ksiądz już nie żył. Nie ma jednak co tej kwestii całkowitej pewności. Ostatnie godziny życia kapłana były ewidentnie nieprzerwanym pasmem męczeństwa. Fakt ten był bardzo istotnym elementem procesu beatyfikacyjnego ks. Jerzego.
Czy istnieją inne hipotezy dotyczące śmierci kapłana?
Prof. Jan Żaryn: W najbardziej zwarty i logiczny sposób okoliczności śmierci wyjaśniają zeznania jego morderców na procesie, odbywającym się w Toruniu od grudnia 1984 r. do lutego 1985 r., wsparte dowodami z dziedziny medycyny sądowej. Trzeba jednak mieć świadomość, że rozprawa toruńska była nie tylko monitorowana, ale i sterowana przez MSW na czele z gen. Czesławem Kiszczakiem.
W związku z mataczeniem wokół tej sprawy, historycy wysuwają wiele wątpliwości dotyczących śmierci ks. Popiełuszki; zostały one pogłębione przez późniejsze śledztwa prowadzone przez prokuratura IPN Andrzeja Witkowskiego. Dotyczą one m.in. okoliczności ucieczki Chrostowskiego z samochodu funkcjonariuszy MSW oraz różańca najprawdopodobniej należącego do zamordowanego, który został znaleziony w miejscu z jakichś powodów pominiętym w zeznaniach sprawców zbrodni udostępnionych przez sąd toruński. Istnieją także relacje rybaków, którzy dopiero 25 października mieli widzieć osoby wrzucające do Wisły coś, co mogło być ciałem ludzkim. To oczywiście wskazywałoby, że mordercami ks. Jerzego nie mogli być znani nam funkcjonariusze SB, którzy od kilku dni przebywali już w areszcie. Ja jednak należę do historyków optujących za datą śmierci ks. Jerzego – 19 X 1984 r.
Czy winni śmierci ks. Popiełuszki zostali ukarani?
Prof. Jan Żaryn: Tak. Na 25 lat pozbawienia wolności skazani zostali Piotrowski oraz płk Adam Pietruszka – zastępca dyrektora Departamentu IV MSW, zwierzchnik zabójców księdza. Pękala otrzymał wyrok 15 lat więzienia, a Chmielewski - 14 lat (wszyscy wyszli na wolność przed czasem).
Niestety, ciągle nie wiemy, kto wydał rozkaz zamordowania ks. Popiełuszki. Jednak odpowiedzialność za zbrodnie państwa totalitarnego spada na jego zwierzchników. W tym sensie za śmierć kapłana odpowiadali gen. Wojciech Jaruzelski (m.in. jako pierwszy sekretarz KC PZPR) oraz jego prawa ręka – gen. Czesław Kiszczak (szef MSW). Jak doskonale wiemy, nie zostali oni nigdy pociągnięci do odpowiedzialności przed sądem; podczas obrad „okrągłego stołu”, jak sądzę, zagwarantowali sobie bezpieczeństwo. Obaj uznali mord na ks. Popiełuszce za prowokację przeciw ekipie rządzącej – wersja ta była przekazywana do opinii publicznej przez komunistyczną propagandę, także na zewnątrz PRL, by uchronić się przed kompromitacją i ewentualnymi sankcjami spadającymi zresztą także na inne kraje bloku.
Rozmawiał Waldemar Kowalski