O problemach z polską edukacją oraz nadziejach związanych z ustawą repatriacyjną rozmawiali w środę w Senacie przedstawiciele organizacji polskich z Syberii z senatorami z Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą.
Inicjatorem corocznych spotkań w Senacie jest Regionalne Stowarzyszenie Wschód-Zachód z Płocka. W spotkaniu wzięli udział przedstawiciele organizacji polskich z Syberii z obwodów: Barnauł, Bijsk, Górno-Ałtajsk, Kemerowo, Omsk. Goście zwiedzili gmach parlamentu; zaplanowano też ich wizytę w Muzeum Powstania Warszawskiego.
Jak poinformował PAP prezes stowarzyszenia Zbigniew Dymke, potomkowie polskich zesłańców na Syberię przebywają w Polsce na ponad dwutygodniowym obozie szkoleniowo-wypoczynkowym; w programie zaplanowano naukę języka polskiego, polskich tańców i pieśni, a także przedstawienie informacji na temat przemian demokratycznych po 1989 roku. Pobyt został sfinansowany w większej części przez Senat; około jedną czwartą środków wyłożyło Regionalne Stowarzyszenie Wschód-Zachód z Płocka - powiedział Dymke.
Obecnie najważniejszym tematem jest repatriacja - mówił prezes Regionalnego Stowarzyszenia Wschód-Zachód. "Mówimy w zasadzie o czterech obwodach, o terytorium trzy razy większym niż Polska. W tym miejscu mieszka co najmniej 250 tys. osób pochodzenia polskiego. Oni stracili wszelką wiarę, że będą mogli wrócić do Polski i czekają z wielkim utęsknieniem na tę nową ustawę repatriacyjną" - powiedział Zbigniew Dymke.
"Polacy czują się na Syberii niedowartościowani. W sytuacji, gdy o pracę stara się Rosjanin i Polak, otrzyma ją zawsze Rosjanin. W związku z tym oni mają problem, czy podawać w ankiecie personalnej, że są polskiego pochodzenia, czy może że rosyjskiego; polskie pochodzenie przeszkadza w karierze i w awansie zawodowym" - podkreślił.
Jak dodał, obecnie najważniejszym tematem jest repatriacja. "Mówimy w zasadzie o czterech obwodach, o terytorium trzy razy większym niż Polska. W tym miejscu mieszka co najmniej 250 tys. osób pochodzenia polskiego. Oni stracili wszelką wiarę, że będą mogli wrócić do Polski i czekają z wielkim utęsknieniem na tę nową ustawę repatriacyjną" - powiedział Dymke.
Według niego przyjazd do Polski ma ogromne znaczenie dla mieszkających na Syberii osób pochodzenia polskiego. "To są zupełnie inni lidzie po tym, jak odwiedzą macierz. Po tych kilkunastu dniach oni wiedzą, że Polska o nich pamięta, że ma zamiar się troszczyć. Oni czują siew tym momencie trochę dowartościowani i bardzo liczą na Polskę, że będzie możliwy powrót" - mówił.
Założenia nowej ustawy repatriacyjnej rząd przedstawił w styczniu. Według zapowiedzi rządu projektowana ustawa będzie dotyczyć osób zamieszkujących azjatycką część byłego ZSRR. Pierwszeństwo w powrocie mają mieć osoby represjonowane i ich potomkowie. Repatriacją objęci byliby również małżonkowie i dzieci tych osób.
Rząd zakłada dwie drogi repatriacji. Pierwszą - na dotychczasowych zasadach (czyli zaproszenie przez samorząd) oraz nową - w formie pomocy organizowanej przez władze centralne (repatrianci mieliby mieć zapewnione pół roku w ośrodku pobytu, zapewniony kolejny rok utrzymania i wynajem mieszkania). Przybyłym do ojczyzny przysługiwałyby świadczenia w formie zasiłku: transportowy, na zagospodarowanie, szkolny, na wynajem mieszkania. Projekt jest jeszcze na etapie prac rządowych; nie trafił do Sejmu.
Senator Barbara Borys-Damięcka (PO) zaznaczyła podczas spotkania, że na początku września wchodzi w życie nowelizacja ustawy o Karcie Polaka, która ma m.in. ułatwić posiadaczom Karty osiedlanie się w Polsce i ubieganie się o polskie obywatelstwo. Według szacunków MSWiA, dzięki nowelizacji do kraju może przyjechać kilkadziesiąt tys. Polaków ze Wschodu. Karta Polaka, o którą można ubiegać się od kwietnia 2008 r., potwierdza przynależność do narodu polskiego.
Wanda Jarmolińska, z organizacji „Dom Polski” w Barnauł, mówiła o problemach ze sprowadzeniem nauczyciela języka polskiego, które są związane z kwestiami wizowymi. Jak zaznaczyła sama organizacja nie może wystąpić do polskich władz z wnioskiem o skierowanie nauczyciela języka polskiego, bo potrzebuje on zaproszenia od szkoły lub uczelni, by móc dostać wizę. Jak dodała na lekcjach języka polskiego, które sama też prowadzi, nie ma dużej frekwencji, ponieważ wiele osób nie wierzy, że powrót do Polski jest możliwy. Według niej gdyby powrót był łatwiejszy, chętnych do nauki języka polskiego byłoby bardzo dużo.(PAP)
mzk/ par/