Było jak narkotyk, nie można się było bez niego obyć; informowało o strajkach, upowszechniało wiedzę o działalności opozycji, mobilizowało społeczeństwo, ale bez wezwań do rewolucji - mówili w piątek uczestnicy konferencji "Znaczenie Radia Wolna Europa dla +Solidarności+".
"Radio nie miało być czynnikiem nawołującym do eksplozji społecznych, do buntu, miało informować o przejawach niezadowolenia, o przejawach działań opozycyjnych, o tekstach ludzi związanych z opozycją, rozpowszechniać wolną, niezależną myśl" - mówił historyk, prof. Andrzej Friszke.
"Upowszechniało wiedzę o powstaniu i działaniach KOR-u, o funkcjonowaniu Towarzystwa Kursów Naukowych itd. - rozpowszechniało tę wiedzę i to była jego rola historycznie najważniejsza - że działania, które odbywały się w stosunkowo wąskich środowiskach, o których szeroka opinia publiczna pewnie by się nie dowiedziała" - mówił Friszke.
Jak mówił Friszke, to samo dotyczyło niezależnych związków zawodowych i to samo dotyczyło strajków w Polsce. "Bo pojawiające się w 1980 r. u słuchacza codzienne informacje, że zastrajkowali w Mielcu, Ursusie, Świdniku, że żądają tego czy tamtego, kumulowały się i budowały świadomość wśród obywateli. Bo przecież prasa tego nie pisała (), a zatem informacje w RWE stymulowały następne strajki" - mówił Friszke, dodając, że tak samo było podczas strajku w Stoczni Gdańskiej.
Friszke wskazał też na wielką rolę w informowaniu przez RWE o aresztowaniach czy innych próbach represji wobec działaczy opozycji, co tworzyło nad nimi swoisty "parasol ochronny".
Na podstawie opracowania Jolanty Hajdasz Friszke ocenił słuchalność RWE na do 20 proc. społeczeństwa - w czasie, kiedy nic się nie działo. "Gdy napięcie rosło, słuchalność sięgała 50 proc. posiadaczy odbiorników i obejmowała ludzi różnych grup i stanów" - powiedział.
Dodał, że były takie grupy jak duchowieństwo, dziennikarze, literaci, adwokaci, w których radia słuchało nawet 70-80 proc., RWE słuchali także - "przynajmniej w latach 60." - robotnicy.
"Od 78 r. RWE właściwie słuchaliśmy jak narkotyku, bez tego nie można było się po prostu obyć. Znaliśmy na pamięć głosy redaktorów; wiedzieliśmy, o której jest "Panorama", o której +Fakty, Wydarzenia, Opinie+" - wspominał Ryszard Blajerski, w latach 80. jeden z założycieli komitetu strajkowego oraz komitetu zakładowego "S" w Lubelskich Zakładach Naprawy Samochodów.
Prof. Jakub Tyszkiewicz wskazywał, że RWE przede wszystkim było narzędziem amerykańskiej polityki. "Od początku było to jedno z ważniejszych narzędzi dla rządu amerykańskiego w forsowaniu żelaznej kurtyny, w wojnie psychologicznej, którą Stany Zjednoczone od 1947 r. stosowały wobec krajów Europy środkowo-wschodniej i ZSRR".
"Trzeba pamiętać o tym, co zwłaszcza dla współpracowników RWE może nie być przyjemne, że sekcja polska była pod stałą kontrolą rządu amerykańskiego, który przecież współfinansował jej działalność" - mówił prof. Tyszkiewicz.
Podkreślano też, że RWE pozwoliło przeprowadzić zmiany w Polsce w sposób bezkrwawy, a nasze doświadczenie z RWE powinno być wykorzystywane w Iraku, Afganistanie czy Czeczenii - jak mówił wieloletni działacz Solidarności, współpracownik KOR Zbigniew Bujak.
Amerykańska rozgłośnia Radio Wolna Europa - finansowana głównie z budżetu USA - rozpoczęła działalność w lipcu 1950 r. Programy radio nadawało z RFN, Hiszpanii i Portugalii. Sekcja Polska RWE swą pierwszą audycję nadała 3 maja 1952 r. Była jedną z pięciu, jakie składały się na RWE - obok węgierskiej, bułgarskiej, czechosłowackiej i rumuńskiej. Przez lata jej audycje były traktowane w Polsce jako źródło prawdziwych, nieocenzurowanych wiadomości.
Współtwórcą rozgłośni i pierwszym dyrektorem sekcji polskiej (do 1976 r.) był Jan Nowak-Jeziorański. Potem sekcją polską RWE kierowali: Zygmunt Michałowski, Zdzisław Najder, Marek Łatyński i Piotr Mroczyk. Rozgłośnia Polska Radia Wolna Europa zakończyła działalność 30 czerwca 1994 r., a archiwum programowe Rozgłośni Polskiej RWE przekazano Polskim Archiwom Państwowym. (PAP)
js/ abr/ gma/