Na oficjalnej liście zaginionych na Cyprze w wyniku konfliktu z lat 1963-1974 znajduje się 2001 osób. Ustalenie ich losów może jeszcze potrwać dziesięć lat. Są też zaginieni, którzy na oficjalnej liście nie figurują. Na wieści o nich także czekają setki ludzi.
“Mój ojciec zniknął w dzień ślubu mojej najstarszej siostry” – opowiada PAP cypryjski Turek Fuat Nesip, który wraz z trojgiem rodzeństwa od lat próbuje ustalić, co się stało z Nesipem Hassanem ze Stavrokonno, ranionym przypadkowo podczas strzelaniny w wiejskiej kawiarni w 1966 roku.
Po strzelaninie Hassana wraz z innymi rannymi załadowano na ciężarówkę i wywieziono, ponoć do szpitala w sąsiedniej wiosce. Większość potem wróciła. Hassan i jeszcze jeden mężczyzna - nie.
Żona Hassana, Raviye Nesip Nacioglu, latami chodziła po urzędach dopytując się o męża. Ale, ponieważ Hassan zniknął w wyniku nieporozumienia między dwoma wrogimi sobie lokalnymi frakcjami Tureckiej Organizacji Oporu (TMT), która jest powszechnie uważana za organizację broniącą cypryjskich Turków przed atakami cypryjsko-greckich nacjonalistów, wszędzie odsyłano ją z kwitkiem.
Dlatego też Hassan nigdy nie znalazł się na oficjalnej liście powstałego w 1981 r. Komitetu Osób Zaginionych (CMP), nad której uzgodnieniem obie strony konfliktu pracowały przez 14 lat.
Na liście tej nie znalazło się także kilkudziesięciu innych Turków cypryjskich, ani ponad 500 grecko-cypryjskich żołnierzy, o których w większości wypadków wiadomo, że zginęli w czasie inwazji armii tureckiej latem 1974 r. Wszyscy oni są co prawda zarejestrowani w archiwach CMP, ale pod specyficzną, bo używaną tylko na Cyprze, kategorią “znanych martwych”.
Od 1974 r. Cypr jest podzielony na dwie części: południową, zamieszkaną przez Greków cypryjskich i uznawaną przez cały świat za prawowite państwo cypryjskie, czyli Republikę Cypryjską oraz północną, tzw. Turecką Republikę Północnego Cypru (TRNC), zamieszkaną przez Turków cypryjskich i uznawaną za państwo jedynie przez Turcję.
Szukanie i ekshumacja szczątków “znanych martwych” nie jest objęte mandatem Komitetu, co powoduje, że ich rodziny, które czasem same ustalają miejsce ich pogrzebania, nie mają prawie żadnej nadziei na odzyskanie zwłok. Rodzina Hassana jest właśnie w takiej sytuacji.
“Z jakichś powodów negocjatorzy obu stron nigdy nie uzgodnili ani między sobą, ani z CMP, dopisania +znanych martwych+ do oficjalnej listy. My (komitet) możemy aktywnie szukać osób, które na tej liście się znajdują. Jeśli przez przypadek, w czasie szukania osoby z listy, znajdziemy +znanego martwego+ to go ekshumujemy, identyfikujemy i oddajemy rodzinie. Ale jeśli ktoś nas poinformuje, że na takim to a takim polu są pogrzebane zwłoki pięciu +znanych martwych+, nic nie możemy z taką wiadomością zrobić, bo nie mamy na to mandatu” - tłumaczy PAP członek CMP z ramienia ONZ, Paul-Henri Arni.
W obu społecznościach cypryjskich od 40 lat oddzielonych od siebie strefą buforową patrolowaną przez żołnierzy misji ONZ obowiązek pogrzebania bliskich jest niezmiernie ważny.
Raviye, która ma teraz 90 lat i mieszka razem z Fuatem i jego rodziną, codziennie rano pyta najmłodszego syna, kiedy odnajdzie zwłoki ojca. Chce być pochowana obok swego męża.
“Dopóki go nie znajdziemy, nie ma dla nas końca tej historii” – mówi Fuat, który widział ojca po raz ostatni, gdy miał osiem lat. “Ona pyta, my szukamy, ten koszmar powtarza się dzień w dzień”.
Fuat dodaje, że jeśli Komitet mu nie pomoże, sam weźmie łopatę i zacznie kopać w miejscu wskazanym mu kilka lat temu przez naocznego świadka pochówku ojca.
“Musimy się spieszyć. Mama jest już bardzo stara, a na dodatek w okolicy, w której musimy szukać, Grecy cypryjscy (Hassan jest pochowany na południu wyspy) planują wybudować autostradę. Jeśli nie znajdziemy ojca teraz, być może nie znajdziemy go już nigdy.”
W historii osób zaginionych na Cyprze miało już miejsce podobne zdarzenie. W późnych latach 90., po długim dobijaniu się do różnych urzędów, dwie cypryjskie Greczynki wkradły się nocą na wojskowy cmentarz nieznanych żołnierzy poległych w czasie walk w 1974 r. w południowej części Nikozji, i zaczęły rozkopywać groby, szukając zwłok swoich mężów.
Odnalazły te zwłoki, a przy okazji odnaleziono zwłoki innych osób, cywilów i żołnierzy znajdujących się na oficjalnej liście zaginionych Greków cypryjskich.
Okazało się, że większość z nich miała przy sobie dokumenty, na podstawie których można ich było zidentyfikować. W chaosie wojny z 1974 r. nikomu jednak nie przyszło do głowy przeszukanie ich kieszeni, a tym bardziej zapisania nazwisk.
Sevgul Uludag, znana turecko-cypryjska dziennikarka, która od lat zajmuje się ustalaniem losów ofiar konfliktu cypryjskiego, mówi, że po stronie tureckiej są podobne przypadki. Na razie jednak na północy wyspy nikt nie odważył się kopać, tym bardziej, że niektóre groby znajdują się w tzw. strefie zmilitaryzowanej, którą kontroluje turecka armia.
Fuat to potwierdza. Mówi, że jest w kontakcie z kilkoma rodzinami w podobnej sytuacji i razem planują utworzenie nowego Stowarzyszenia Cypryjskich Rodzin Osób Zaginionych, które będzie reprezentować ich interesy w rozmowach z administracjami obu stron, a także CMP.
Problem w tym, że według Arniego nawet ustalenie losu wszystkich osób znajdujących się na oficjalnej liście zaginionych to wyścig z czasem. Umierają zarówno świadkowie jak i najbliżsi ofiar. Zmienia się także topografia wyspy, co utrudnia ustalanie miejsc pochówku.
Komitet, który do tej pory ekshumował około tysiąca szczątków zaginionych, zidentyfikował dzięki badaniom DNA ponad 400. Jednak pomimo hojnych dotacji z zagranicy, w tym z UE, jego fundusze wystarczają tylko na ściśle określoną liczbę prac wykopaliskowych, ekshumacji i testów identyfikacyjnych.
Obecnie budżet CMP wynosi 2,9 miliona euro rocznie. Arni wierzy, że jeśli znajdzie dodatkowy milion, efektywność Komitetu zwiększy się o 30 procent i będzie mógł zakończyć jego pracę w 2020 r., czyli o cztery lata wcześniej niż zaplanowano. Niestety, nawet wtedy nie wszystkie osoby zaginione zostałyby odnalezione.
“Do tej pory odnaleźliśmy i zidentyfikowaliśmy szczątki 25 procent zaginionych. Jeśli uda się nam dojść do 70 procent, będę bardzo szczęśliwy” – mówi Arni.
Niestety, w tych 70 procentach w dalszym ciągu może zabraknąć męża Raviye.
Od 1974 r. Cypr jest podzielony na dwie części: południową, zamieszkaną przez Greków cypryjskich i uznawaną przez cały świat za prawowite państwo cypryjskie, czyli Republikę Cypryjską oraz północną, tzw. Turecką Republikę Północnego Cypru (TRNC), zamieszkaną przez Turków cypryjskich i uznawaną za państwo jedynie przez Turcję.
Trzy czwarte zaginionych, umieszczonych na oficjalnej liście, to cypryjscy Grecy, a jedna czwarta - cypryjscy Turcy.
Z Nikozji Agnieszka Rakoczy (PAP)
ara/ az/ ro/