21.08. 2009 Poznań (PAP) - Z upływem lat ocena rządu Tadeusza Mazowieckiego rośnie; coraz bardziej dostrzegamy jego pozytywy i rewolucyjny charakter - uważa prof. Andrzej Rychard z Instytutu Filozofii i Socjologii PAN. Jego zdaniem, skutki rządów Tadeusza Mazowieckiego odczuwamy do dziś.
Jak podkreślił, do dziś odczuwamy pozytywne skutki działalności tego rządu. "Ten rząd, reforma Balcerowicza obudziły w Polakach pewnego rodzaju wiarę w możliwość wyjścia z kryzysu dzięki własnej zapobiegliwości i zaradności. Być może także dzięki temu obecny kryzys w swoich najgorszych przejawach łagodnie się z Polską obchodzi" - dodał profesor.
Według niego, wiele zarzutów stawianych gabinetowi Mazowieckiego, w tym sprawy tzw. grubej kreski i skutków reform Leszka Balcerowicza wynika z ocen wystawianych z dzisiejszej perspektywy - bez brania pod uwagę realiów ówczesnej rzeczywistości.
"Stawiano tezę, że może terapia szokowa nie była dobra, trzeba było (reformować) łagodnie i spokojnie. Chcę przypomnieć, że to nie był okres, u podłoża którego było coś w rodzaju seminarium naukowego, gdzie naukowcy i politycy decydowali +czy zrobimy terapię szokową, czy nieszokową+. Wtedy nie było takiego wyboru, była trudna, dramatyczna sytuacja ekonomiczna, z którą ktoś musiał się zmierzyć a chętnych nie było wielu. Znalazł się Balcerowicz, który się tego podjął i zrobił to, w moim przekonaniu, najlepiej jak można było" - stwierdził profesor.
Jak podkreślił, kontrowersje dotyczące "grubej kreski" wynikają z błędnego zrozumienia intencji premiera.
"Tysiące razy premier Mazowiecki tłumaczył, że kiedy mówił o grubej kresce nie chodziło mu o to, by zapomnieć o przeszłości, tylko o to, że nie chce brać odpowiedzialności za przeszłość. Że jego rząd bierze odpowiedzialność za to, co zrobi. Zostało to zinterpretowane inaczej: że nie będzie się rozliczać przeszłości. To nie było intencją Mazowieckiego, choć trzeba uczciwie powiedzieć, że rzeczywiście jego rząd tych rozliczeń w pełny sposób nie przeprowadził" - powiedział.
"Gdy Mazowiecki przyszedł do władzy po porozumieniu Okrągłego Stołu, nie bardzo można było zaczynać rządzenia od poddawania pod osąd sprawiedliwości partnerów, z którymi się było przy tym stole. Na tym polega dramat tego dylematu, że gdy rzeczywiście trzeba było zrobić te rozliczenia, to nie było można. Dziś, gdy już można, to tak naprawdę w małym stopniu trzeba" - podsumował prof. Rychard. (PAP)
rpo/ par/ jbr/