Sejm nie zgodził się w piątek na odrzucenie w pierwszym czytaniu projektu zmian w ustawie o służbie zagranicznej. Posłowie skierowali projekt do dalszych prac w komisjach: ustawodawczej oraz spraw zagranicznych.
Za wnioskiem o odrzucenie było 184 posłów, przeciw 238, 9 wstrzymało się od głosu.
Za odrzuceniem projektu w pierwszym czytaniu opowiedziały się w czwartkowej debacie kluby PO, Nowoczesna, PSL i Kukiz'15.
Projekt skierowano do prac w komisjach: ustawodawczej oraz spraw zagranicznych, o co wnioskowała w imieniu klubu PiS posłanka Małgorzata Gosiewska w trakcie czwartkowej debaty w Sejmie nad projektem.
Wcześniej za wnioskiem prezydium Sejmu o skierowanie projektu do prac w komisji spraw zagranicznych było 150 posłów, 273 przeciw, a 13 wstrzymało się od głosu.
Sejm przeprowadził w czwartek pierwsze czytanie przygotowanego przez MSZ projektu nowelizacji ustawy o służbie zagranicznej, który przewiduje m.in. wygaśnięcie - po 6 miesiącach od dnia wejścia w życie ustawy - stosunków pracy nawiązanych z członkami służby zagranicznej, chyba, że przed upływem tego terminu zostaną im zaproponowane nowe warunki pracy lub płacy. Stosunek pracy wygaśnie także, jeżeli członek służby zagranicznej nie przyjmie nowych warunków pracy lub płacy.
Projekt zakłada też, że funkcjonariusze i współpracownicy komunistycznego aparatu bezpieczeństwa nie będą mogli pełnić służby zagranicznej - ma to dotyczyć osób, które do 31 lipca 1990 r. pracowały lub pełniły służbę, albo były współpracownikami organów bezpieczeństwa państwa w rozumieniu tzw. ustawy lustracyjnej. Stosunki pracy z tymi osobami wygasną w ciągu 30 dni.
Przed piątkowym głosowaniem Rafał Trzaskowski (PO) ocenił, że PiS chce tym projektem "wyrzucić z pracy profesjonalistów", a zatrudnić ludzi, którzy "będą wierni" PiS. "W momencie, kiedy decydują się losy UE, wy pozbawiacie się instrumentów do tego, żeby prowadzić efektywną politykę zagraniczną. Jeszcze przy okazji obrażając patriotów i prawdziwych profesjonalistów, którzy wprowadzili nas do UE, do NATO i którzy w przeciwieństwie do was dbają o interes Rzeczpospolitej" - podkreślił poseł.
Według Adama Szłapki z Nowoczesnej minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski doprowadził polską dyplomację "do stanu takiego, że dyplomacja nie jest w stanie przeprowadzić żadnego projektu".
"Doprowadził pan naszą dyplomację do takiego stanu, że nie jest w stanie czytać ze zrozumieniem zapisów traktatowych, już nie mówiąc o elementarnej głupocie, którą się wtedy popisaliście" - mówił, nawiązując do szczytu Rady Europejskiej, w trakcie którego Polska jako jedyne państwo nie poparła kandydatury Donalda Tuska na szefa Rady.
Grzegorz Długi z Kukiz'15 ocenił, że projekt ustawy, który "wyrzuca ponad 3000 osób z pracy" nie może być dobrze potraktowany. "Przecież za chwilę będziemy niestałym członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ - w jaki sposób my wykonamy swoje obowiązki?" - pytał.
"W ciągu najbliższych 6-8 miesięcy MSZ będzie zamrożony, tam nie będzie można nic zrobić, a na pewno nic sensownego" - podkreślił Długi.
Natomiast Konrad Głębocki (PiS) podziękował szefowi MSZ za projekt ustawy. "To jest ustawa, która stanowi szansę na przełom w służbie dyplomatycznej, żeby rzeczywiście ta służba służyła polskiemu interesowi narodowemu" - oświadczył.
"Można postawić pytanie, czy wam chodzi o to, żeby nie zwalniać ludzi? W 2012 r. zwolniliście 300 pracowników, tylko akurat nie tych, których trzeba" - powiedział, zwracając się do posłów PO.
Wiceszef MSZ Jan Dziedziczak prezentując w czwartek projekt w Sejmie mówił, że dotychczas w polskiej dyplomacji funkcjonowali ludzie związani z systemem komunistycznym, a nawet zdarzały się osoby, które były tajnymi współpracownikami służb bezpieczeństwa. "To było coś szczególnie niestosownego, że zdarzało się tak, że osoby takie miały za zadanie np. opiekowanie się Polonią, opiekowanie się ludźmi, którzy zostali bardzo skrzywdzeni w wielu przypadkach przez władzę komunistyczną" - mówił Dziedziczak.
"My chcemy to zmienić, bo państwo polskie zasługuje na osoby, które chcą w pełni służyć Rzeczypospolitej, które nie mają w życiorysie uwikłania w kolaborację z systemem sowieckim, czy to formalną, czy to nieformalną" - powiedział wiceszef MSZ. Dodał, że dziś osoby związane z dawnym systemem są już w służbie zagranicznej niepotrzebne i "stanowią jedynie zagrożenie dla naszego bezpieczeństwa i interesu Rzeczypospolitej".
Podkreślił, że aby uzupełnić kadry, MSZ "otwiera szeroko drzwi" dla kandydatów z Akademii Dyplomatycznej, która - jak zaznaczył - w tym roku ma rekordowo dużą liczbę słuchaczy, dwa razy więcej niż w roku ubiegłym. Podkreślił też, że trzeba zakończyć "biurokrację i doprowadzić do sytuacji, że procent dyplomacji w polskiej dyplomacji będzie procentem wysokim, tak jak wymagają tego europejskie standardy". (PAP)
mro/ par/