Przemówienie prezydenta Baracka Obamy to był wielki hołd złożony Polsce i regionowi, a także dążeniu do wolności, walce o wolność; ze słów Obamy można także odczytać potępienie wszelkich prób złamania takich dążeń - ocenił politolog prof. Aleksander Smolar z Fundacji Batorego.
"Merytorycznie, emocjonalnie było to bardzo piękne wystąpienie, w którym odpowiednio były dobrane słowa, tematy, żeby trafić do wrażliwości Polaków i szerzej do ludzi Europy Środkowej" - powiedział w rozmowie z PAP prof. Smolar.
Prezydent USA podczas wystąpienia na placu Zamkowym w czasie oficjalnych obchodów 25. rocznicy wyborów z 4 czerwca 1989 roku, chwalił przemiany, które dokonały się w Polsce. Jak podkreślił, wybory z 1989 r. były początkiem końca komunizmu, nie tylko w Polsce, ale w całej Europie.
Zdaniem prof. Smolara z polskiego punktu widzenia najpoważniejszą rzeczą jest wyraźnie nowa lektura historii, nowa nie dla nas, ale dla ludzi Zachodu. Jak zaznaczył, dla ludzi Zachodu centralne wydarzenie, które oznaczało załamanie się systemu komunistycznego, utożsamiane było zawsze z upadkiem mur berlińskiego.
"Otóż tutaj po raz pierwszy u przywódcy zachodniego (świata) w sposób tak zdecydowany i jednoznaczny centralne wydarzenie 1989 roku, a więc załamanie się komunizmu zostało ulokowane w Polsce, przy tym z bogactwem różnych faktów, które świadczą o dobrym przygotowaniu Obamy" - zaznaczył politolog.
"To był hołd wielki złożony Polsce, całemu regionowi, wielki hołd złożony dążeniu do wolności, walce o wolność, potępienie wszelkich prób złamania takich dążeń i zapewnienie, że Stany Zjednoczone będą zawsze spieszyły na pomoc swoim sojusznikom zgodnie z zobowiązaniami NATO" - zaznaczył prof. Aleksander Smolar.
Zwrócił także uwagę na hołd, jaki prezydent Stanów Zjednoczonych złożył Lechowi Wałęsie, choć - jak przypomniał - przy poprzedniej wizycie miał miejsce konflikt między Wałęsą a prezydentem USA. Jak mówił, Wałęsa chciał się wtedy osobiście spotkać z Obamą, ale zaproponowano mu przyjęcie w szerszym gronie i Wałęsa odmówił. W środę Obama nazwał go "człowiekiem, który przeskoczył mur stoczni, żeby poprowadzić naród do wolności". "Dziękuję Lechowi Wałęsie za jego cudowne przywództwo" - dodał amerykański prezydent.
Zdaniem prof. Smolara amerykański przywódca uczynił wszystko, "żeby zdobyć sobie publiczność i na pewno to osiągnął". "Równocześnie była to piękna lekcja walorów demokratycznych, o odpowiedzialności, o gotowości do poświęcenia dla wolności" - dodał politolog.
Prof. Smolar przyznał, że część polityczna przemówienia była stosunkowo niewielka. Zwrócił uwagę, że odnosząc się do Rosji amerykański prezydent mówił, że nie można dopuścić do tego, żeby pewne wzory zachowań imperialnych z poprzedniego wieku były powtarzane obecnie. "Ładny fragment poświęcił Ukrainie, wspominając prezydenta Ukrainy, z którym spotkał się rano. Wspominał o innych krajach regionu" - mówił politolog.
Zaznaczył, że prezydent Stanów Zjednoczonych mówił ogólnie o bezpieczeństwie, które Stany Zjednoczone i NATO zgodnie z artykułem 5. Traktatu Waszyngtońskiego zapewniają wszystkim członkom Sojuszu - wymienił tutaj Polskę i państwa nadbałtyckie, które są narażone najbardziej na ewentualne formy agresji.
"Dzisiaj to były ważne deklaracje potwierdzenia zasad, które my skądinąd znamy, tzn. że Polska nie pozostanie samotna, że NATO i Stany Zjednoczone będą o to dbały. To były deklaracje, które są ważne i ich ponawianie jest zawsze rzeczą istotną, ale to nie jest tak, że coś rewelacyjnego tutaj powiedział" - zaznaczył Smolar. Ocenił, że ważniejsze w tej kwestii były wtorkowe deklaracje o wysiłku zbrojeniowym i zwróceniu się o dodatkowy miliard dolarów do Kongresu.
W jego ocenie Obama bardziej przemawiał do emocji, do uczuć Polaków niż przedstawiał jakieś koncepcje geostrategiczne: jak sobie radzić w dzisiejszym skomplikowanym świecie, co robić z Rosją. "O tym nie mówił, zapewne wybierze inne miejsca, jeszcze być może będzie mówił na szczycie w Brukseli" - dodał.
"To był hołd wielki złożony Polsce, całemu regionowi, wielki hołd złożony dążeniu do wolności, walce o wolność, potępienie wszelkich prób złamania takich dążeń i zapewnienie, że Stany Zjednoczone będą zawsze spieszyły na pomoc swoim sojusznikom zgodnie z zobowiązaniami NATO" - zaznaczył prof. Smolar. Zwrócił uwagę, że amerykański prezydent wymienił też Ukrainę, Gruzję i Mołdawię, którym Stany Zjednoczone również zamierzają pomóc i które są najbardziej zagrożone ewentualnie agresją rosyjską ze względu na próbę związania swoich losów z UE.
Zdaniem politologa, uroczystości z okazji 25-lecia polskiej wolności z udziałem delegacji z niemal 50 państw to wielki sukces prezydenta Bronisława Komorowskiego, który od początku swojej prezydentury duży nacisk kładł na rocznicę 4 czerwca. Jego zdaniem, rzadko zdarza się też, żeby z takiej okazji zjechało się tak wiele głów państw i szefów rządów.
"To jest niewątpliwie również hołd złożony Polsce, aktywności Polski w ostatnim czasie w ramach polityki międzynarodowej i osiągnięciom gospodarczym Polski; wszyscy sobie zdają sprawę, że (Polska) jest jedynym krajem w Europie, który nie przeżył właściwie kryzysu" - zakończył politolog. (PAP)
szu/ as/ ura/