25.10. 2010. Warszawa (PAP) - Determinacja Polski opłaciła się: w ciągu ostatnich lat nasz kraj znalazł się na pierwszym miejscu wśród krajów UE pod względem wykorzystania środków finansowych przeznaczonych na kulturę - podkreślił w rozmowie z PAP minister kultury Bogdan Zdrojewski.
W opinii ministra kultury, fundusze europejskie zmieniły mapę inwestycji kulturalnych. Środki te pozwalają na zrealizowanie szeregu projektów, zarówno z zakresu dziedzictwa kulturowego, jak również budowy i rozbudowy nowej infrastruktury kultury, w tym także infrastruktury szkolnictwa artystycznego.
PAP: Jak Polska wykorzystała uczestnictwo w UE w zakresie inwestycji kulturalnych?
Bogdan Zdrojewski: W poniedziałek podpisujemy ostatnią umowę o dofinansowanie w ramach dostępnych środków z UE: będzie nią umowa o budowę siedziby Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach. Tym samym stajemy się pierwszym resortem w Europie, który zakończy proces aplikacyjny ze środków europejskich w obszarze kultury (...). To coś niezwykłego, zważywszy na punkt wyjścia, z którego startowaliśmy. Jesteśmy też pierwszym krajem w Europie, który przeprowadził przez Komisję Europejską tzw. duże wnioski w kulturze, czyli te, których koszt przekracza 50 mln euro.
PAP: Teraz, jak pan podkreśla, jesteśmy liderem w wykorzystywaniu środków europejskich. Jak wyglądała sytuacja na początku, kiedy zaczynaliśmy nasze starania?
B.Z.: Podpisanie umów wstępnych jest najprostsze, bo to jedynie obietnica. By podpisać umowę właściwą, trzeba przejść rzeczywiście bardzo skomplikowaną procedurę. Uczestniczy w niej i Ministerstwo Rozwoju Regionalnego, i władza wdrażająca, oczywiście MKiDN, ale także Komisja Europejska. Wszystko razem trwa kilkanaście miesięcy i to tylko wówczas, gdy ewentualne błędy są drobne. Ponieważ nasze wnioski były pierwsze, konieczne było zbudowanie odrębnej ścieżki weryfikacyjnej. Przecież kulturę cechuje niepowtarzalność i każde przedsięwzięcie musi być traktowane oddzielnie. Pytania, które otrzymywaliśmy na początku, były dość zabawne, konstruowane w ten sam sposób, jakby chodziło o budowanie autostrady czy inwestycji w sferze energetyki. Były sztampowe, musieliśmy sobie z tym poradzić.
PAP: Dlaczego Komisja Europejska okazała Polsce tyle przychylności?
B.Z.: Z jednej strony wykazaliśmy się wielką determinacją, z drugiej zaś rzeczywiście nadrabiamy zaległości. Polska nadal wyraźnie odstaje od krajów Europy zachodniej w jakości infrastruktury kulturalnej. Nie budowaliśmy nowych muzeów, sal filharmonicznych, oper, a nawet teatrów. Niemcy, Francja, Włochy czy Wielka Brytania nie muszą się z nami ścigać. Nie potrzebują w związku z tym nadzwyczajnej życzliwości. Ale też dodam, że na dobrą opinię musieliśmy solidnie zapracować.
PAP: Jakie są najważniejsze inwestycje kulturalne sfinansowane ze środków europejskich?
B.Z.: Wymienię najpierw te trzy inwestycje największe: Narodowe Forum Muzyki we Wrocławiu, Opera Podlaska oraz - będące w tej chwili w końcowej fazie realizacji - Centrum Nauki Kopernik. W poniedziałek dołączy do nich jeszcze jeden wniosek: o budowę siedziby Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach. Z innych warto wymienić 11 inwestycji w szkolnictwie artystycznym wyższym, a także np. Teatr Szekspirowski (Gdańsk), Rynek Galicyjski (Sanok), Opera Leśna (Sopot), Wilanów, Filharmonia Kielecka, Stare Miasto w Toruniu etc.
PAP: Które regiony są najbardziej zaniedbane w sferze inwestycji kulturalnych?
B.Z.: Kilka lat temu - wszystkie z wyjątkiem Warszawy i Krakowa. Kumulacja środków na te dwie metropolie była rzędu 70-80 proc. Ale nawet w tych dwóch miastach raczej odtwarzano substancję materialną niż budowano nowe obiekty. Dziś mapa inwestycyjna Polski w obszarze kultury jest niemal kompletna. Ostatnio z racji otwarcia Akademii Sztuki w Szczecinie także zachodniopomorskie się na niej znalazło. Dziś brakuje jedynie województwa lubuskiego. Patrząc natomiast dziedzinami (muzyka, teatr, sztuki wizualne) to największe zaległości były w Polsce wschodniej (na wschód od Wisły) w odniesieniu do infrastruktury muzycznej. Stąd zgoda i wielka determinacja w zbudowaniu jednak Opery Podlaskiej w Białymstoku. Ale także np. w niesieniu pomocy szkołom muzycznym I i II stopnia w tym właśnie mieście i np. w Suwałkach.
PAP: Biblioteki, zwłaszcza te gminne, też mają etykietkę zaniedbanych instytucji.
B.Z.: Przyczyny są różne, najczęściej trzy: anachroniczność oferty, brak środków finansowych i niedocenianie znaczenia tych instytucji. Anachroniczność oferty wynika głównie z braku finansowania, czyli trwania w stanie materialnym, zasobowym na poziomie lat 80. Dlatego tendencja likwidacji małych bibliotek zapoczątkowana na początku lat 90. miała niestety ciąg dalszy.
PAP: Ma pan na myśli niekompletne zbiory, brak dostępu do internetu?
B.Z.: Tak. Również fatalny stan techniczny oraz ograniczoną dostępność do bibliotek. Bardzo często są one usytuowane w piwnicach czy na piętrach, bez możliwości skorzystania z windy. Ponieważ na razie nie ma ustawowej możliwości przekształcania lub łączenia bibliotek z innymi instytucjami, bardzo małe były też zamykane. Ale właśnie z powyższych powodów postanowiłem zbudować kilka projektów wsparcia. Uruchomiłem program podłączania bibliotek do szerokich pasm internetowych, został utworzony fundusz pomocy infrastrukturalnej, a ponadto w wyniku współpracy z telekomunikacją i z fundacją Billa Gatesa uzyskaliśmy wsparcie finansowe i techniczne. (...) Dziś ponadto najważniejszy jest fakt, że rząd zaakceptował wieloletni plan "Kultura +", o wartości pół miliarda złotych. Największy nacisk w tym programie kładziemy właśnie na program "Biblioteka +". Corocznie będziemy wydawali około 50 mln zł dodatkowo na poprawę infrastruktury bibliotek i ok 20 mln zł na digitalizację zbiorów.
PAP: Która instytucja najlepiej radzi sobie z digitalizacją?
B.Z.: Biblioteka Narodowa i Narodowy Instytut Audiowizualny. Jeszcze kilka lat temu wymieniani byliśmy jako ostatni kraj nie mający udziału w europejskim zasobie informatycznym, m.in. w ramach Europeana (cyfrowa biblioteka, muzeum i archiwum Europy, zapewniające dostęp do kulturowego i naukowego dziedzictwa Europy w internecie). Dziś jesteśmy na piątym miejscu, a to oznacza gigantyczny skok. Obecnie mamy już zdigitalizowaną całą klasykę literatury polskiej. Znajduje się na serwerze BN i można z niej bezpłatnie już dziś korzystać - od dzieł Reja, przez Kochanowskiego, Krasickiego, Mickiewicza, Słowackiego, po literaturę XX wieku.
PAP: W jakich innych dziedzinach dokonuje się digitalizacji polskich zbiorów?
B.Z.: Obszar digitalizacji jest zróżnicowany. Np. filmy z okresu międzywojennego są zachowane głównie na nośnikach nitro. Taśmy celuloidowej nitro nie można jednak zdigitalizować tak po prostu, oznaczałoby to jej zniszczenie. Ze środków europejskich i wkładów własnych zbudowaliśmy więc specjalny program, dzięki któremu pod koniec 2011 roku wszystkie filmy będą najpierw "uratowane", a następnie zdigitalizowane. Zakładaliśmy, że w tym procesie dokonamy znacznego postępu, ale nawet nam się nie śniło, iż de facto cały ten zbiór będzie uratowany. To duże wyzwanie i spory sukces gdyż wiele filmów wymaga także pracy rekonstrukcyjnej (odtworzeniowej), ale proces przebiega doskonale. (...) Zupełnie inaczej rzecz się ma np. z zapisami programów Kabaretu Starszych Panów. Zostały one przeniesione na nośniki cyfrowe i w formie kompletu są do nabycia w komercyjnym obiegu. Po to jednak zabiegam o zmianę procesów digitalizacyjnych archiwów telewizyjnych, a także prawa autorskiego, aby w zasadniczej części narodowe dziedzictwo archiwalne mogło być dostępne bez opłat, jako zasób Instytutu Audiowizualnego. Tak jak to się np. dzieje dziś we Francji.
PAP: Digitalizacja pomaga w edukacji?
B.Z.: Tak, zdecydowanie. Dwa najlepsze przykłady tego to projekty szkolne: Fonoteka i Filmoteka. Filmoteka szkolna to 49 filmów zebranych w box, który bezpłatnie został dostarczony do wszystkich szkół średnich i stanowi narzędzie edukacyjne nie tylko na zajęciach wiedzy o filmie, ale także np. historii. (...) Filmy te nie mają oczywiście zastąpić czytania lektur, ale mają być dokumentem pobudzającym dyskusję, dającym szansę oglądania filmu od strony reżyserskiej, operatorskiej, scenograficznej, nowoczesnych technik. Fonoteka to natomiast narzędzie służące do nauki wiedzy o muzyce. Muzyka wraca do szkół podstawowych, więc postanowiliśmy zbudować takie narzędzie pomocne MEN. Program powinien być gotowy już w lutym i zawiera zespół lekcji z różnych dziedzin muzyki. Jak widać, digitalizacja ma bardzo różne cele, ale finał zawsze powinien być identyczny: rozszerzona bezpłatna dostępność zbiorów.
PAP: Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: Agata Zbieg (PAP)
agz/ hes/ jbr/