Stany Zjednoczone otworzyły w poniedziałek w Jerozolimie swoją ambasadę w Izraelu, przenosząc ją z Tel Awiwu. Dzień oficjalnej inauguracji nowej placówki zbiega się z 70. rocznicą uzyskania niepodległości przez państwo żydowskie.
"Otwieramy dzisiaj ambasadę USA w Jerozolimie, w Izraelu" - ogłosił na początku ceremonii otwarcia placówki amerykański ambasador w Izraelu David Friedman.
W rozpoczętej o godz. 15 czasu polskiego uroczystości stronę amerykańską reprezentowali m.in. minister finansów Steven Mnuchin i córka prezydenta USA Donalda Trumpa Ivanka oraz jej małżonek i prezydencki doradca Jared Kushner. W ceremonii uczestniczył również premier Izraela Benjamin Netanjahu.
W nagraniu wideo skierowanym do uczestników ceremonii otwarcia ambasady USA w Jerozolimie Trump powiedział, że Stany Zjednoczone pozostają zaangażowane w proces pokojowy między Izraelem a Palestyńczykami.
"Naszą największą nadzieją jest pokój" - oświadczył amerykański przywódca. "USA są w pełni zaangażowane w ułatwienie trwałego porozumienia pokojowego" - zaznaczył Trump. Oznajmił też, że "wyciąga dłoń do Izraela, Palestyńczyków oraz ich sąsiadów".
USA przez lata "nie uznawały tego, co oczywiste" - dodał, odnosząc się do uznania Jerozolimy za stolicę państwa żydowskiego. Z kolei na Twitterze amerykański przywódca napisał: "Wielki dzień dla Izraela. Gratulacje!".
Obecny na uroczystości w Jerozolimie doradca i zięć Trumpa Jared Kushner powiedział, że przeniesienie ambasady do Jerozolimy pokazuje, iż świat może ufać USA. "Gdy prezydent Trump coś obiecuje, to dotrzymuje słowa" - zaznaczył.
Otwarcie ambasady USA w Jerozolimie to historyczny moment - ocenił podczas ceremonii otwarcia amerykańskiej placówki dyplomatycznej w tym mieście Netanjahu. Zaznaczył, że to "wspaniały dzień", który "będzie wygrawerowany w naszej narodowej pamięci na pokolenia". "Prawda jest taka, że Jerozolima zawsze była i zawsze będzie stolicą narodu żydowskiego, stolicą państwa żydowskiego" - dodał premier.
Netanjahu podziękował również amerykańskiemu prezydentowi "za odwagę w dotrzymaniu obietnicy" o przeniesieniu ambasady USA z Tel Awiwu do Jerozolimy. Swoje przemówienie premier zakończył stwierdzeniem, że Jerozolima to "wieczna i niepodzielna stolica Izraela".
Setki obywateli Izraela pochodzenia arabskiego, w tym pięciu parlamentarzystów, protestowało w pobliżu nowej amerykańskiej placówki - podała agencja Associated Press. Demonstranci mieli ze sobą palestyńskie flagi; trzymali transparenty z napisem: "Nie dla przeniesienia ambasady USA do Jerozolimy".
Co najmniej 41 Palestyńczyków zginęło, a od 900 do 1700 zostało rannych podczas poniedziałkowych protestów przeciwko otwarciu przez USA swej ambasady w Jerozolimie. Według izraelskiego wojska co najmniej 35 tys. Palestyńczyków bierze udział w protestach w 12 miejscach na granicy z Izraelem, tuż przy ogrodzeniu granicznym.
Swoją decyzję o uznaniu przez USA Jerozolimy za stolicę państwa żydowskiego Trump ogłosił 6 grudnia 2017 roku. Wkrótce potem Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych przyjęło uchwałę domagającą się anulowania tej decyzji, a skupiająca 57 państw Organizacja Współpracy Islamskiej oświadczyła, że uznanie przez USA Jerozolimy za stolicę Izraela oznacza "jawną agresję".
Pod koniec lutego Trump zdecydował, że amerykańska ambasada w Izraelu zostanie przeniesiona do Jerozolimy 14 maja, czyli w 70. rocznicę proklamowania niepodległości państwa żydowskiego. Wcześniej rozważano późniejszy termin.
Społeczność międzynarodowa nie uznaje Jerozolimy za stolicę Izraela; prawie 90 ambasad mieści się w Tel Awiwie. Izrael kontroluje Jerozolimę od 1967 roku, gdy w trakcie wojny sześciodniowej zajął wschodnią część miasta. W Jerozolimie znajduje się wiele izraelskich budynków rządowych, w tym parlament i Sąd Najwyższy. (PAP)
mobr/ ap/
arch.