Opowieść o dziejach najważniejszego warszawskiego parku i zespołu pałacowego otwiera jubileuszowy, sześćdziesiąty rocznik „Mówią wieki”, najstarszego polskiego czasopisma popularno-naukowego poświęconego historii.
„Ambicją redakcji i współpracującym z nami przy opracowaniu niniejszego numeru Muzeum Łazienki Królewskie jest usystematyzowanie naszej wiedzy o tym miejscu i znajdujących się tam cennych zbiorach, udostępnianych zwiedzającym od 1960 roku. Łazienki Królewskie to bez wątpienia miejsce magiczne” – podkreśla w artykule wstępnym redaktor naczelny „Mówią wieki” prof. Michał Kopczyński. W jego opinii szczególne ważne jest uświadomienie jak wielkie zmiany przechodziło to miejsce w ostatnich trzystu latach. Szeroki zakres tematyczny 696 numeru „Mówią wieki” pozwala prześledzić zaskakująco zmienną historię tego miejsca.
Często zapomina się, że historia nazwy tego miejsca sięga XVII w., a nie czasów stanisławowskich. „Pod koniec XVII wieku Stanisław Herakliusz Lubomirski postanowił wybudować na terenach przyszłych Łazienek dwa pawilony służące rekreacji i kontemplacji: Ermitaż i Łaźnię” – podkreśla w rozmowie z „Mówią wieki” wicedyrektor Muzeum Łazienki Królewskie ds. spraw muzealnych Izabela Zychowicz. Jak dodaje dyrektor Łazienek prof. Zbigniew Wawer najwcześniejszy okres historii parku w Łazienkach nie jest wciąż zbyt dokładnie poznany. „Początkowo obszar przyszłych Łazienek był terenem łowieckim. Lubomirski lubił polować, podobnie jak kolejni dzierżawcy tych dóbr, August II Mocny i August III. Dlaczego Wettynowie wydzierżawili te tereny, nie do końca wiadomo” – podkreśla prof. Wawer. Wiemy jednak jak wyglądała Łaźnia Lubomirskiego. „Miała plan kwadratu i przylegała północną ścianą do tafli sztucznego jeziora – z tej strony zaprojektowano trójboczny występ, w którego wnętrzu krył się ośmioboczny salon. Od północy znajdowała się fontanna tryskająca wprost z tafli jeziora” – pisze Dariusz Milewski z UKSW.
Łazienki Królewskie są nierozerwalnie związane z postacią ostatniego króla Rzeczypospolitej. Jego polityka i postawa od dwóch wieków wywołują spory historyków i publicystów. Swoje poglądy na jego temat prezentuje na łamach „Mówią wieki” wybitna historyk dziejów nowożytnych prof. Zofia Zielińska. „Szacunek budzi przede wszystkim silne poczucie odpowiedzialności za państwo i wytrwałe dążenie do jego modernizacji, mimo skrajnie niesprzyjających warunków” – podkreśla prof. Zielińska. W jej opinii mimo klęski Konstytucji 3 maja jest ona jednym z najważniejszych elementów dziedzictwa ostatniego króla, ponieważ „dała siłę do przetrwania niewoli i walki o odrodzenie Polski”. Zdaniem Izabeli Zychowicz Łazienki nie są wyłącznie wyrazem ambicji Poniatowskiego w sferze mecenatu historycznego. „Stały się one alegoryczną opowieścią o królewskiej wizji i poglądach politycznych oraz nieustającym dążeniu do przekształcenia Rzeczypospolitej w nowoczesne państwo” – podkreśla autorka.
W opinii historyka kuchni prof. Jarosława Dumanowskiego czasy panowania Stanisława Poniatowskiego były okresem wielkich przemian nie tylko w sferze społecznej i politycznej. Na dworze ostatniego króla kształtowały się nowe gusta kulinarne, odmienne od dotychczasowej ciężkiej kuchni sarmackiej. Jednym z „architektów” nowej kuchni polskiej był nadworny kucharz króla Francuz, hugenota Paul Tremo. „Receptury Tremo są nie tylko poradami dotyczącymi gotowania, ale także pewną propozycją modernizacji kuchni polskiej i jej pogodzenia z ówczesnymi wzorcami europejskimi, zdominowanymi przez francuską koncepcję klasycznego dobrego smaku” – podkreśla prof. Dumanowski. Na charakter gustów kulinarnych epoki stanisławowskiej wpływały również ówczesne mody intelektualne, takie jak sentymentalizm. „W tych recepturach odbijają się widoczne w tym czasie i w Polsce sentymentalne tęsknoty żywieniowe – pod koniec XVIII wieku Polacy bezskutecznie szukali już prawdziwych dzikich jabłek” – stwierdza autor pisząc o inspiracjach Tremo kuchnią ludową i naturą.
Łazienki w XVIII w. spełniały również wiele funkcji społecznych. Czasy stanisławowskie to okres wielkiego rozwoju polskiego teatru. Jedną z ważniejszych scen teatralnych tego okresu był Teatr Królewski w Starej Oranżerii i Amfiteatr. Jak podkreślają Agata Pietrzyk-Sławińska i Joanna Szumańska z Muzeum Łazienki Królewskie teatry w Łazienkach spełniały nie tylko rolę kulturalną, ale również propagandową. „Otwarcie teatru zbiegło się – nie bez przyczyny – z uhonorowaniem pamięci Jana III Sobieskiego. Przypomnienie odsieczy wiedeńskiej wyrażało plany polityczne Stanisława Augusta i miało określać stanowisko polskiego króla wobec wojny rosyjsko-tureckiej” – podkreślają autorki, pisząc o otwarciu łazienkowskiego Amfiteatru 14 września 1788 r.
Zapomnianym epizodem w dziejach Łazienek jest pełnienie przez nie roli siedziby dworu przyszłego króla Ludwika XVIII. Większość lat 1801-1804 r. pretendent do tronu spędził w Białym Domku w Łazienkach. Mimo, że jego dwór stanowiła zaledwie garstka wygnańców to wzbudzał on w prowincjonalnej, pruskiej Warszawie, wielkie zainteresowanie. „Warszawskie elity cieszyły się natomiast z obecności zagranicznych gości, dla których wyprawiano przyjęcia – w Wilanowie Ludwika gościł Stanisław Kostka Potocki” – pisze Piotr Skowroński z Muzeum Łazienki.
Zupełnie zapomnianym epizodem czasów zaborów są plany budowy w Łazienkach potężnego neogotyckiego zamku dla carów-królów Polski. „Z trzech stron spadzistość góry zamienioną została w tarasy, a z czwartej od Alei oddzielona fosą. Łatwo sobie wystawić można, ile położenie takie sprawić może pięknego wrażenia malarskiego, wystawionem będąc na widok tak ze wzgórzów Obserwatoryum, jako też ze wzniesień Belwederu, a przytem z drogi Alea i dolin ogrodu Botanicznego, gdzie rozmaitych punktów, nieskończone łamanie linii w perspektywie przedstawiać mogą nieskończoność obrazów malarskich” – pisał o swoim projekcie z lat czterdziestych Adam Idźkowski, członek Akademii Sztuk Pięknych w Petersburgu.
Zamek nigdy nie powstał, a siedzibą kojarzoną z władzą carską pozostał sąsiadujący z Łazienkami Belweder. 29 listopada 1830 r., jak powiedział jeden ze spiskowców pragnących zabić lub aresztować „tyrana” Konstantego „Słowo stało się ciałem, a Wallenrod Belwederem”. Jednak przez niemal dekadę poprzedzającą dramat nocy listopadowej, pałac był zwyczajnym domem księcia Konstantego i jego rodziny. „W Pokoju Niebieskim książę czytał, nierzadko na głos, rozmawiano też przy herbacie. Księżna haftowała, siedząc przy stole, czasem grała na stojącym tam pantalonie, czyli instrumencie przypominającym fortepian. Książę zaś, ku jej niezadowoleniu, palił wówczas cygaro, grzejąc się przy kominku” – opisuje życie księcia w Belwederze prof. Małgorzata Karpińska.
Za sprawą pomników znajdujących się w Łazienkach i jej bezpośrednim otoczeniu miejsce to pełni dużą rolę dla polskiej pamięci historycznej. Losy tych monumentów stanowią również ilustrację polskiej historii ostatnich trzech stuleci. Szczególnie interesujące wydają się dzieje pomnika księcia Józefa Poniatowskiego, który przez kilkanaście lat ozdabiał Łazienki. Niezwykle intersujące są ilustrujące artykuł Andrzeja Pieńkosa z Muzeum w Łazienkach, konkurencyjne wobec projektu Thorvaldsena projekty upamiętniające księcia.
Po 1945 r. w większości niezniszczone Łazienki stanowiły dla mieszkańców Warszawy odskocznię od życia wśród ruin miasta. „Park istniał. Ratował wielu mieszkańców miasta także przed depresją, zwaną chorobą ruin, wywoływaną przez codzienne obcowanie z morzem szarych szkieletów budynków, wszechobecnym błotem i ubóstwem. Latem 1945 roku Maria Dąbrowska opisała jako miejsce ukojenia właśnie Łazienki – zdziczałe, ale dające wiele gęstej zieleni, wielkich drzew, autentycznie błękitnego nieba” – pisze historyk PRL dr hab. Błażej Brzostek.
Michał Szukała PAP