Hitlerowski zbrodniarz wojenny Erich Priebke, który dokonał podczas wojny masakry włoskich cywilów, był niemieckim oficerem działającym na niemiecki rozkaz, dlatego Niemcy mają moralny obowiązek pochowania go - napisał dziennik "Sueddeutsche Zeitung".
"Zwłoki Priebkego traktowane są tak, jakby były wyjątkowo niebezpiecznymi skażonymi odpadami" - stwierdza największa niemiecka gazeta opiniotwórcza, zabierając w czwartek głos w sporze o miejsce pochówku zmarłego w zeszły piątek zbrodniarza.
"Berlin powinien pomóc w rozwiązaniu problemu pochówku Priebkego i równocześnie zatroszczyć się o to, by jego czyny nigdy nie zostały zapomniane" - konkluduje autor komentarza na łamach "Sueddeutsche Zeitung".
Priebke odbywał w Rzymie karę dożywocia w areszcie domowym za udział w masakrze 335 mieszkańców Wiecznego Miasta w marcu 1944 roku. Z powodu gwałtownych protestów i starć we wtorek w miasteczku Albano pod Rzymem przerwano uroczyści żałobne. Zwłoki przewieziono na wojskowe lotnisko w Rzymie. Nie wiadomo, gdzie zostaną pochowane. Niemiecki Henningsdorf, gdzie się urodził, odmawia przyjęcia trumny.
"Priebke przyczynił się do zatrucia stosunków między Niemcami a Włochami. O jego czynach pamięta się do dziś" - pisze "SZ". "Jednak Priebke pozostaje człowiekiem i także po śmierci należy traktować go jak człowieka" - zaznacza autor komentarza. "Nie trzeba nawet powoływać się na antycznych bogów, wystarczy zwykły szacunek dla godności człowieka" - uważa "SZ", dodając, że zasługuje na nią także najgorszy zbrodniarz.
Zdaniem "SZ" trudno wymagać od Włochów, by pogrzebali Priebkego. Jeżeli gmina żydowska w Rzymie domaga się, by zwłoki pochowano w miejscu urodzenia przestępcy, to Niemcy powinny - zdaniem "SZ" - przychylić się do tej prośby. Gazeta przypomina oburzenie Włochów, gdy władze niemieckie sprzeciwiały się zadośćuczynieniu byłych włoskich żołnierzy zmuszanych do pracy przymusowej. W sprawie Priebkego RFN mogłaby wykazać dobrą wolę - sugeruje gazeta. "Berlin powinien pomóc w rozwiązaniu problemu pochówku Priebkego i równocześnie zatroszczyć się o to, by jego czyny nigdy nie zostały zapomniane" - konkluduje autor komentarza na łamach "Sueddeutsche Zeitung".
Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)
lep/ cyk/ ro/