Polska jest jedna, nie powinniśmy się nawzajem przeklinać i wykluczać - mówił w stolicy w Święto Niepodległości prezydent Bronisław Komorowski. Premier Donald Tusk ocenił w Kosowie, że "nie ma większego przekleństwa niż konflikt domowy".
W niedzielę w kraju i za granicą obchodzono 94. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. Przez Warszawę przeszły cztery marsze, w tym - po raz pierwszy organizowany przez prezydenta - marsz "Razem dla Niepodległej". Podczas popołudniowego Marszu Niepodległości środowisk narodowych doszło do ataku na policję; rany odniosło ośmioro funkcjonariuszy i 16 innych osób; 6 trafiło do szpitali. Do jednostek policji doprowadzono 132 osoby, w tym atakujących funkcjonariuszy i niszczących mienie.
W południe przed Grobem Nieznanego Żołnierza w Warszawie odbyły się oficjalne uroczystości z udziałem najwyższych władz. W przemówieniu Komorowski przypomniał, że niepodległą Polskę budowali wszyscy Polacy - niepodległościowi socjaliści, narodowcy, ludowcy, konserwatyści i postępowcy.
"Odrodzonej Rzeczypospolitej nie tworzyli ludzie nawzajem sobie potakujący. Nie brakło sporów, często bardzo ostrych (...), ale własne państwo tworzyli solidarnie i bronili go również wspólnie. Partyjne racje milkły tam, gdzie najważniejsza była polska racja stanu" - podkreślił. Dodał, że wzorem tej postawy byli wielcy adwersarze - Józef Piłsudski i Roman Dmowski, którzy "potrafili w imię wielkości Polski stworzyć wspólny projekt niepodległej i przekonać do niej miliony swoich zwolenników".
Prezydent przypomniał, co stało się z bohaterami walki o niepodległość w roku 1918 w momencie, gdy "zaczęli coraz brutalniej walczyć o władzę". Mówiąc o gorzkich wydarzeniach, które symbolizuje zamach majowy Piłsudskiego z 1926 r., dodał że "za tę braterską kłótnię, silniejszą niż inne spory, II Rzeczpospolita zapłaciła bardzo wysoką cenę".
"Odrodzonej Rzeczypospolitej nie tworzyli ludzie nawzajem sobie potakujący. Nie brakło sporów, często bardzo ostrych (...), ale własne państwo tworzyli solidarnie i bronili go również wspólnie. Partyjne racje milkły tam, gdzie najważniejsza była polska racja stanu" - podkreślił prezydent Bronisław Komorowski. Dodał, że wzorem tej postawy byli wielcy adwersarze - Józef Piłsudski i Roman Dmowski, którzy "potrafili w imię wielkości Polski stworzyć wspólny projekt niepodległej i przekonać do niej miliony swoich zwolenników".
Komorowski ocenił, że dziś "nasze życie polityczne zaczynają zatruwać spory ponad miarę, ponad umiar i ponad zdrowy rozsądek". "Zbyt łatwo padają oskarżenia o najcięższe zbrodnie przeciw ojczyźnie. Niech tragiczne doświadczenia II RP będą dla nas ostrzeżeniem i zachętą do mądrego korzystania z polskiej współczesnej wolności" - oświadczył. "W polskiej polityce trzeba znaleźć więcej szacunku dla adwersarza i konkurenta. Trzeba zrozumieć, że ten, z kim się nie zgadzam, kocha Polskę często równie mocno jak ja. W demokracji nikt nie ma monopolu na prawdę" - podkreślił prezydent.
Następnie Komorowski poprowadził ok. 10-tysieczny marsz "Razem dla Niepodległej". Niesiono transparenty: "Idę z Bronkiem 11.11. 2012", "Bronisław, Polskę zbaw", "TVN nie łże". Podczas marszu prezydent składał kwiaty pod kolejnymi pomnikami zasłużonych dla niepodległości: Piłsudskiego, kard. Stefana Wyszyńskiego, Wincentego Witosa, Stefana Roweckiego „Grota”, Ignacego Jana Paderewskiego, Dmowskiego i ponownie Piłsudskiego. Według Komorowskiego należy uczcić także Ignacego Daszyńskiego. Uczestnicy podkreślali, że udało się zorganizować pochód, w którym szli ludzie o różnych poglądach politycznych.
Wcześniej b. premier Jerzy Buzek, historyk Norman Davis oraz b. pierwszy prezes Sądu Najwyższego Adam Strzembosz zostali odznaczeni przez prezydenta najwyższym polskim odznaczeniem - Orderem Orła Białego. Krzyżem Komandorskim z gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski odznaczeni zostali: aktor Jan Kobuszewski, powieściopisarz Wiesław Myśliwski, kompozytor Edward Pałłasz, specjalistka w dziedzinie psychiatrii prof. Wanda Półtawska, prezes Społecznego Stowarzyszenia Prasoznawczego "Stopka" Stanisław Zagórski i historyk literatury Janusz Odrowąż-Pieniążek.
Rano podczas uroczystej mszy św. za ojczyznę w Katedrze Polowej Wojska Polskiego bp polowy WP Józef Guzdek mówił, że potrzeba nam dzisiaj zgody i jedności narodowej; musimy być razem, a nie jeden przeciw drugiemu.
W niedzielę przed południem ulicami stolicy przeszedł marsz socjalistów. Marszowi, w którym wzięło udział kilkadziesiąt osób, towarzyszyły hasła: "Wolność, równość, niepodległość" i "Wolna Polska równych szans". Maszerowali też antyfaszyści z Porozumienia 11 Listopada. Skandowano: "Cała Polska antyfaszystowska", "Skrajna prawica - mózgu martwica", "Nacjonalizm - to się leczy". Na transparentach wypisano hasła: "Nacjonalizm, rasizm ksenofobia - nie, dziękuję", "Nacjonalizm, rasizm - dajemy na złom", "Wielka Polska antyfaszystowska".
Po południu ruszył marsz organizowany przez środowiska narodowe. Przedtem, podczas mszy w kościele pw. św. Barbary, ks. Ryszard Halwa mówił w kazaniu, że obecnie Polska "nie jest tak do końca wolna i trzeba modlić się o jej pełne uwolnienie". Uczestnicy marszu nieśli transparenty z napisami: "Naród który traci pamięć - traci sumienie", Polski prezydent został w Rosji zamordowany", "Obudź się Polsko i powróć do Boga!", "Dla najemnych judaszów POlszewickiej bestii nie będzie przebaczenia, nie będzie amnestii". Były też flagi z krzyżami celtyckimi, falangą oraz mieczykami Chrobrego.
Po kilkunastu minutach marsz wstrzymano, gdy w stronę policji zaczęto rzucać racami, petardami, kamieniami, kostkami brukowymi, koszami na śmieci. Policja użyła miotaczy gazu pieprzowego i broni gładkolufowej. Oprócz policjantów, ucierpiał też dziennikarz TVP, któremu zniszczono sprzęt. Po 40-minutowej przerwie ok. 20-tysięczny pochód ruszył dalej, już spokojnie, pod pomnik Dmowskiego.
Premier i szef MON Tomasz Siemoniak odwiedzili polskich żołnierzy i policjantów służących w misjach międzynarodowych w Kosowie. Tusk mówił: "My w Polsce szczególnie mocno doświadczyliśmy tego, co znaczy konflikt, co znaczy zagrożenie - i może dlatego wiemy tak dobrze, że nie ma większego przekleństwa niż konflikt domowy, niż wojna pomiędzy braćmi. Wy dzisiaj tutaj pilnujecie tego, by nie powtórzyło się przekleństwo domowych konfliktów i waśni, które tak bardzo podzieliło i zdewastowało kraje byłej Jugosławii". "Pamiętajmy też o tym, patrząc na waszą służbę (...), że nie ma nic cenniejszego niż bezpieczna ojczyzna z wewnętrznym spokojem" - dodał.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński rano złożył kwiaty pod warszawskimi pomnikami. Po południu odwiedził grób Lecha i Marii Kaczyńskich oraz sarkofag Józefa Piłsudskiego na Wawelu. Wyraził nadzieję, że kolejne Święta Niepodległości będą wyglądały inaczej, że "stolica Rzeczypospolitej nie będzie wyglądała, jak miasto zagrożone jakąś inwazją, że siły porządku publicznego będą potrafiły dać sobie radę z awanturnikami, bo oni niewątpliwie próbują wykorzystać to święto". "Mam nadzieję, że w kolejnych Świętach Niepodległości będą brali udział także kolejni premierzy Rzeczypospolitej, bo jest rzeczą dość zdumiewającą, że premier Polski w obchodach święta nie bierze udziału" - dodał.
"Potrzebny jest pluralizm, ale nie powinien on być destruktywny, niszczący jedność społeczeństwa. Nie można także lansować postaw moralnych sprzecznych z godnością człowieka. Nie można proponować wolności bez ograniczeń, która w gruncie rzeczy staje się zniewoleniem” - mówił metropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz podczas mszy w intencji ojczyzny w katedrze na Wawelu.
Bolejemy, że istniejące partie nie potrafią znaleźć wspólnego języka dla dobra ojczyzny - mówił przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, metropolita przemyski abp Józef Michalik podczas mszy w intencji ojczyzny. Ocenił, że obserwujemy bezradność państwa m.in. wobec katastrofy smoleńskiej.(PAP)
sta/ woj/