Sąd Okręgowy w Szczecinie unieważnił wyrok sądu sprzed 60 lat skazujący Emila Smolińskiego za udział w antyradzieckiej demonstracji 10 grudnia 1956 r. To drugie unieważnienie wyroku ws. uczestników szczecińskiej tzw. Nocnej Rewolty - poinformował IPN.
10 grudnia 1956 r. doszło w Szczecinie do zamieszek, które historycy wiążą z wydarzeniami zarówno poznańskiego czerwca, jak i węgierską rewolucją w październiku. Mieszkańcy Szczecina wdarli się do konsulatu radzieckiego w tym mieście i opanowali tę placówkę. Liczbę demonstrantów szacuje się na kilka tysięcy.
„Emil Smoliński jako osoba nieletnia został skazany na umieszczenie w zakładzie poprawczym oraz dozór kuratora” - powiedział PAP w poniedziałek prokurator z Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Szczecinie Robert Osiński. Jak dodał, wyrok ten po 60 latach został unieważniony przez szczeciński sąd.
„Wina Smolińskiego miała polegać na tym, że przyłączył się on do tłumu, który skandował hasła przeciwko ówczesnej władzy. Uczestnicy zgromadzenia mieli krzyczeć: Precz z Ruskimi, Stalinowcy, Wojsko na Węgry” - zaznaczył prokurator. Według ustaleń IPN Smoliński był osobą, która przypadkowo znalazła się w wśród manifestujących.
„Sprawa Smolińskiego miała charakter polityczny i represyjny, dlatego złożyliśmy wniosek o unieważnienie wyroku. Według szczecińskiego sądu udział w manifestacji nie był czynem o charakterze kryminalnym, a jedynie był wyrazem niezadowolenia z panującego wówczas komunistycznego ustroju” - podkreślił prokurator z Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Szczecinie Robert Osiński.
„Sprawa Smolińskiego miała charakter polityczny i represyjny, dlatego złożyliśmy wniosek o unieważnienie wyroku. Według szczecińskiego sądu udział w manifestacji nie był czynem o charakterze kryminalnym, a jedynie był wyrazem niezadowolenia z panującego wówczas komunistycznego ustroju” - podkreślił Osiński.
Prokurator zaznaczył, że IPN nie dysponował aktami sprawy Emila Smolińskiego, gdyż te zostały wybrakowane. „Sprawa została odtworzona na podstawie samego wyroku, a także zachowanych meldunków Służby Bezpieczeństwa oraz prowadzonych badań historycznych” - dodał.
W marcu br. szczeciński Sąd Okręgowy po raz pierwszy unieważnił wyrok ws. uczestnika Nocnej Rewolty w 1956 r. Wyrok dotyczył Adama Szeluchy, który jako osoba niepełnoletnia został skazany na umieszczenie w zakładzie poprawczym i dozór kuratora za udział w antyradzieckich zamieszkach.
Szczeciński IPN prowadzi czynności zmierzające do unieważnienia kilkunastu wyroków, które zapadły wobec uczestników Nocnej Rewolty.
Wieczorem 10 grudnia 1956 r. na jednej z ulic Szczecina milicjanci usiłowali zatrzymać pijanego mężczyznę, który, stawiając opór, zwrócił uwagę innych ludzi (krzyczał m.in. „za co mnie zamykacie, jestem Polakiem"). Interwencja przerodziła się w zbiegowisko. Milicjantom udało się zatrzymać mężczyznę i umieścić go w samochodzie, który jednak tłum przewrócił.
Kolejne milicyjne posiłki pozwoliły na doprowadzenie zatrzymanego do aresztu, nie uspokoiły jednak sytuacji. Doszło do starć. Tłum udał się przed komisariat milicji, demonstranci zaatakowali też prokuraturę wojewódzką i więzienie.
W mieście utworzyło się kilka grup demonstrantów, z których jedna zaatakowała siedzibę Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej, inna zaś (ok. 150-200 osób) ok. godz. 23 wdarła się do konsulatu radzieckiego. Skandowano hasła antykomunistyczne i postulaty ekonomiczne. Pojawił się także transparent: „Precz Sowieci od Węgier, precz od Polski". Wezwane posiłki przejęły konsulat, którego pracownicy zabarykadowali się w piwnicy.
Kilkadziesiąt osób oskarżono po tych wydarzeniach m.in. o czynną i słowną napaść na funkcjonariuszy. Wyroki opiewały na kary od kilku miesięcy do czterech lat więzienia.
Ze szczecińskich wydarzeń 1956 r. ówczesne władze wyciągnęły wnioski, m.in. polecono w całym kraju prowadzenie dokumentacji fotograficznej tego typu zajść, wyposażenie funkcjonariuszy w cywilu w ukryte radioodbiorniki, zaopatrzenie „aktywu robotniczego lub studenckiego" interweniującego w czasie zamieszek w stosowne opaski w celu uniknięcia pobicia przez milicjantów, co zdarzało się w Szczecinie, oraz utworzenie rezerw milicji w większych miastach, które ostatecznie otrzymały nazwę Zmotoryzowanych Odwodów Milicji Obywatelskiej (ZOMO). (PAP)
mzb/ pat/