Miejsce pamięci na terenie niemieckiego obozu zagłady w Sobiborze było tematem spotkania szefa MSZ Radosława Sikorskiego z Filipem Białowiczem, jednym z ostatnich żyjących uczestników buntu w Sobiborze w 1943 r. Pamiętajmy o tamtych wydarzeniach - apelował Sikorski.
W przyszłym tygodniu, 14 października, mija 70. rocznica wybuchu żydowskiego powstania w niemieckim obozie zagłady w Sobiborze. Z tej okazji w poniedziałek minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski spotkał się z Filipem Białowiczem, jednym z ostatnich ośmiu żyjących więźniów Sobiboru.
Tematem spotkania - jak informuje MSZ w komunikacie prasowym - była kwestia zachowania należytej pamięci o obozie w Sobiborze, który został przez Niemców zlikwidowany wkrótce po wybuchu buntu. "Trzeba nieustannie przypominać, kto i jaką rolę odegrał w II wojnie światowej, tak aby przeciwstawiać się zniekształcaniu prawdy o wydarzeniach z tamtego okresu" – powiedział Sikorski.
Białowicz zaznaczył, że jego misją jest "przekazanie tej prawdy całemu światu". Podkreślił, że jest "żyjącym świadkiem tego, co się wydarzyło".
Podczas spotkania omawiano również prace nad projektem rewitalizacji terenu obozu i wybudowania tam centrum informacji turystycznej. Projekt ten od kilku lat realizuje Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego we współpracy z partnerami z Holandii, Izraela i Słowacji oraz Fundacją Polsko-Niemieckie Pojednanie. W lipcu rozstrzygnięto konkurs na najlepszą koncepcję nowego miejsca pamięci w Sobiborze. Wygrał go zespół architektów Marcin Urbanek, Łukasz Mieszkowski i Piotr Michalewicz. Głównym założeniem konkursu było ukazanie Sobiboru jako niemego świadka i materialnego świadectwa dokonanej tam masowej zbrodni.
Otwarcie nowego miejsca pamięci w Sobiborze ma nastąpić w 2015 r.
Białowicz poinformował szefa polskiej dyplomacji o swej niedawnej wizycie w Bundestagu, gdzie apelował o zaangażowanie władz niemieckich w projekt. "W Bundestagu nalegałem na wsparcie projektu, między innymi dlatego, że wśród ofiar było też wielu Żydów niemieckich" – podkreślił Białowicz. Szef MSZ zapewnił, że sprawa ta zostanie podniesiona także na poziomie rozmów międzyrządowych.
Białowicz do Sobiboru trafił z getta w Izbicy, gdzie przebywał do początku 1943 r. W Sobiborze stracił ojca, dwie siostry i siostrzenicę. Aktywnie uczestniczył w przygotowaniu buntu, który wybuchł 14 października 1943 r. Po ucieczce przez kilka tygodni przebywał w oddziale Armii Krajowej, który udzielił mu pomocy. Następnie znalazł schronienie na polskiej wsi. Historię swojego życia w obozie zagłady spisał w książce "Bunt w Sobiborze".
Obóz zagłady "SS - Sonderkommando Sobibór" powstał w 1942 r. w ramach "Akcji Reinhardt", której celem była zagłada ludności żydowskiej. Na jego miejsce wybrano obszar położony wśród bagien i lasów, w pobliżu linii kolejowej Włodawa-Chełm, oddalony około 4 km od wsi Sobibór. Liczba wszystkich ofiar obozu zagłady w Sobiborze nie jest znana. Szacuje się, że od marca 1942 r. do października 1943 r. Niemcy wymordowali co najmniej 250 tys. Żydów pochodzących głównie z Polski, ale również z Holandii, Czech, Słowacji, okupowanych terenów Związku Sowieckiego, Niemiec i Francji, a także ok. tysiąca Polaków.
14 października 1943 r. w obozie wybuchł zbrojny bunt. Ponad 360 więźniów podjęło próbę ucieczki, ale ostatecznie tylko 42 uciekinierom udało się dożyć do końca wojny. Pod koniec 1943 r. hitlerowcy zniszczyli obóz i zasadzili las. W 1993 r. utworzono tam muzeum. Starania o właściwe upamiętnienie tego miejsca trwają od wielu lat. Teren byłego obozu w Sobiborze wpisuje się w historię Europy i świata jako symbol niemieckiego ludobójstwa oraz męczeństwa jego ofiar, w szczególności narodu żydowskiego. (PAP)
nno/ ls/ jbr/