Pogrzeb zmarłego we wtorek dziennikarza i publicysty Leopolda Ungera odbył się w piątek w Brukseli. Wieloletniego współpracownika "Gazety Wyborczej" i paryskiej "Kultury" żegnali rodzina, przyjaciele, dziennikarze i dyplomaci.
Unger został pochowany na cmentarzu żydowskim w stolicy Belgii. W ostatniej drodze dziennikarzowi towarzyszyła rodzina i przyjaciele, a także dziennikarze z belgijskiego dziennika "Le Soir”, dla którego pracował od 1969 roku oraz dyplomaci, w tym przedstawiciel Polski przy UE Jan Tombiński. W imieniu "Gazety Wyborczej" publicystę pożegnał zastępca redaktora naczelnego dziennika Jarosław Kurski.
Leopold Unger zmarł w Brukseli w wieku 89 lat, po ciężkiej chorobie. Od 1969 roku przebywał na emigracji w Belgii, gdzie pod pseudonimem "Pol Mathil" pisał w "Le Soir" - w jednej z najważniejszych belgijskich gazet - komentarze i opinie na temat polityki zagranicznej, zwłaszcza Europy Wschodniej.
Od początku lat 70. był też stałym współpracownikiem paryskiej "Kultury", do której pisał pod pseudonimem "Brukselczyk" i gdzie aż do zamknięcia pisma w 2000 roku miał swój cykl pt. "Widziane z Brukseli". Pracował także dla Radia Wolna Europa, sekcji polskiej radia BBC oraz "International Herald Tribune". W ostatnich latach regularnie pisał felietony do "Gazety Wyborczej".
Unger urodził się 12 sierpnia 1922 roku we Lwowie. Wojnę przeżył w Rumunii. Od 1948 roku aż do emigracji w 1969 roku mieszkał w Warszawie, gdzie przez 19 lat pracował dla "Życia Warszawy". Ta gazeta wysłała Ungera do Hawany jako korespondenta; był tam zarazem korespondentem Polskiej Agencji Prasowej. Unger znalazł się na Kubie w czasie tzw. kryzysu kubańskiego w 1962 roku. Z "Życia Warszawy" usunięto go w 1967 roku na fali antysemickiej nagonki. Dwa lata później wraz z rodziną zdecydował się na wyjazd do Belgii, gdzie rozpoczął karierę od nowa.
Z Brukseli Agata Byczewska (PAP)
aby/ az/ ap/ gma/