19 czerwca rusza ponowna autolustracja twórcy Konfederacji Polski Niepodległej 83-letniego Leszka Moczulskiego. W rozpoczętym w 1999 r. procesie został on wprawdzie uznany za kłamcę lustracyjnego, ale w 2011 r. Trybunał w Strasburgu uznał jego skargę na polski sąd.
Moczulski był pierwszą osobą, która w marcu 1999 r. - gdy tylko ruszyła lustracja w Polsce - wystąpiła o przewidywaną przez ustawę lustracyjną tzw. autolustrację, chcąc oczyszczenia przez sąd z "publicznego pomówienia" o związki ze służbami specjalnymi PRL. W 1992 r. ówczesny szef MSW Antoni Macierewicz umieścił go bowiem na liście domniemanych agentów UB i SB.
Moczulski przyznawał, że spotykał się z oficerami SB. "Nigdy tego nie kryłem; chciałem wiedzieć, czym się interesują" - tłumaczył. W czasie jego procesu zmienił się skład sędziowski, gdy jego przewodniczący Mieczysław Bareja został oskarżony przez Rzecznika Interesu Publicznego o "kłamstwo lustracyjne". Bareję sąd uwolnił od zarzutu, ale proces Moczulskiego musiał ruszyć od nowa w nowym składzie.
Początkowo, w 2001 r. Sąd Lustracyjny I instancji uznał, że oświadczenie Moczulskiego o braku jego związków ze służbami specjalnymi PRL jest prawdziwe. Sąd przyjął, że nawet jeśli doszło do współpracy, to była ona pozorna. Na wniosek Rzecznika Interesu Publicznego w 2002 r. sąd II instancji uchylił ten wyrok i zwrócił sprawę I instancji.
Moczulski był pierwszą osobą, która w marcu 1999 r. - gdy tylko ruszyła lustracja w Polsce - wystąpiła o przewidywaną przez ustawę lustracyjną tzw. autolustrację, chcąc oczyszczenia przez sąd z "publicznego pomówienia" o związki ze służbami specjalnymi PRL. W 1992 r. ówczesny szef MSW Antoni Macierewicz umieścił go bowiem na liście domniemanych agentów UB i SB.
W 2005 r. I instancja uznała b. lidera KPN za kłamcę lustracyjnego, przyjmując, że od 1969 do 1977 r. "metodycznie współpracował" z SB. Uznano, że jako tajny współpracownik "Lech" informował SB m.in. o kolegach z tygodnika "Stolica", a także o przedwojennym generale Romanie Abrahamie; za przekazywane informacje był wynagradzany. Sąd odrzucił tezę, że jego akta SB sfałszowała w 1984 r., by go skompromitować. Sąd podkreślił zarazem, że Moczulski "zdecydowanie przeszedł do opozycji" w 1977 r.
W 2006 r. wyrok utrzymał sąd II instancji. Uznano, że współpraca Moczulskiego nie była pozorna, a jego kontakty z SB "wyczerpały wszelkie przesłanki tajnej i świadomej współpracy", gdyż informacje dostarczane SB dotyczyły konkretnych opozycjonistów i były przydatne w ich zwalczaniu.
Sąd dodał, że w 1977 r. Moczulski był jednocześnie i agentem, i osobą rozpracowywaną przez SB, prowadząc wtedy "grę na dwa fronty". "Z jednej strony, intensywnie angażował się w opozycję, a jednocześnie pozostawał informatorem" - mówił sędzia Rafał Kaniok. "Wewnętrzną konspiracją" w SB sąd tłumaczył, że wcześniejsza współpraca z SB nie stoi w sprzeczności z późniejszym zwalczaniem Moczulskiego, który był w latach 80. aresztowany i skazany.
W 2008 r. Sąd Najwyższy oddalił kasację adwokata Moczulskiego, który na 10 lat utracił prawo do pełnienia funkcji publicznych.
W 2011 r. Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu uwzględnił skargę Moczulskiego. Trybunał stwierdził naruszenie jego prawa do rzetelnego procesu przez ograniczenie dostępu do tajnych akt sprawy. Lustrowany i jego adwokat dostali do nich dostęp w tajnej kancelarii sądu, gdzie mogli robić notatki, ale nie wolno im było wynosić ich poza kancelarię - musieli polegać tylko na swej pamięci.
Według ETPCz stawiało to lustrowanego "w sytuacji niekorzystnej w porównaniu z uprzywilejowaną pozycją Rzecznika Interesu Publicznego". Trybunał wydał już kilka takich orzeczeń. Rzecznik Interesu Publicznego, ówczesny oskarżyciel w sprawach lustracyjnych, miał dostęp w swej kancelarii tajnej do akt.
W 2012 r. Sąd Najwyższy, powołując się na wyrok ETPCz, uchylił orzeczenia wobec Moczulskiego; sprawę przekazano Sądowi Okręgowemu w Warszawie. Obowiązująca od 2007 r. nowa ustawa lustracyjna zlikwidowała Sąd Lustracyjny, przekazując sprawy lustracyjne sądom okręgowym. Rzecznika zastąpił pion lustracyjny IPN (który był przeciwny wznowieniu procesu Moczulskiego).
W powtórnym procesie może zapaść zarówno wyrok o ponownym "kłamstwie lustracyjnym", jak i stwierdzający prawdziwość oświadczenia. Proces będzie się toczył według poprzednio obowiązującej procedury z 1997 r., a nie obecnej. Według ustawy z 1997 r. tajną współpracą nie było działanie, "którego obowiązek wynikał z obowiązującej ustawy". Dziś jest nią także działanie wynikające z obowiązku ustawowego lub służbowego - jeżeli przekazywało się służbom PRL informacje "w zamiarze naruszenia wolności i praw człowieka i obywatela". Obecnie nie ma też już zapisu ustawy z 1997 r., że współpracą "nie jest współdziałanie pozorne lub uchylanie się od dostarczenia informacji, pomimo formalnego dopełnienia czynności lub procedur wymaganych przez organ bezpieczeństwa państwa".
Moczulski był współzałożycielem i od marca 1977 r. rzecznikiem Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela. Od tego czasu poddawano go licznym represjom; ok. 250 razy zatrzymywano. Od września 1979 r. był szefem KPN; w 1982 r. skazano go za to na 7 lat więzienia. Zwolniono go na mocy amnestii w 1984 r. W kolejnym procesie w 1985 r. skazano go na 4 lata, zwolniono w 1986 r. Kandydował w wyborach prezydenckich w 1990 r., w których zajął ostatnie 6. miejsce. Był posłem na Sejm w latach 1991-1997. Jest autorem książek na tematy geopolityczne i historyczne.
Łukasz Starzewski (PAP)
sta/ bno/ jra/