Inscenizację przejęcia przez żołnierzy podziemia urzędu gminy i posterunku MO z 1947 roku obejrzeli w sobotę mieszkańcy wsi Grunwald. Rekonstrukcja była częścią obchodów Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych, przygotowanych przez Muzeum Bitwy Pod Grunwaldem.
Widowisko rozpoczęło się od sceny zarekwirowania worków zboża mieszkance Grunwaldu przez milicjantów. Powiadomieni o tym partyzanci zaatakowali budynek ówczesnego urzędu gminy, ostatecznie przejmując go. Zajęli też posterunek Milicji Obywatelskiej. Żołnierze oddziałów antykomunistycznego podziemia zniszczyli dokumentację urzędu i milicji, a za "gnębienie mieszkańców" wymierzyli sekretarzowi gminy i komendantowi milicji karę; było nią publiczne wybatorzenie.
Widowisko, rozgrywające się w centrum wsi Grunwald, obejrzało kilkudziesięciu mieszkańców. Jeden z nich Walenty Kałwa powiedział PAP, że podobała mu się historyczna inscenizacja, bo była to "historia na żywo".
"Nie pamiętam tych czasów, bo urodziłem się w 1947 roku, czyli wtedy, kiedy te wydarzenia się działy, myślę że takie inscenizacje są ciekawe i przyciągają dzieci i młodzież"- podkreślił.
Inscenizacja została przeprowadzona w oparciu o autentyczne wydarzenia, jakie miały miejsce w Grunwaldzie na przełomie zimy i wiosny 1947 roku. "Wówczas jeden z oddziałów podziemia niepodległościowego zajął budynek gminy, dokonał zniszczenia znajdującej się tam dokumentacji oraz rozbroił i przepędził milicjantów z miejscowego posterunku. Informacje o przebiegu zdarzenia pozyskaliśmy od żyjących jeszcze świadków oraz w trakcie kwerend archiwalnych"- podkreślił dr Sławomir Moćkun z grunwaldzkiego muzeum.
Jak dodał dr Moćkun, Czesław Zwaliński odpowiedzialny w 1947 roku w gminie za ewidencję i sprawy wojskowe wspomina, iż w powszechnej opinii budynek zajął jeden ze szwadronów słynnej 5 Wileńskiej Brygady AK mjr Zygmunta Szendzielarza "Łupaszki", operujący na tym terenie od 1946 roku. Partyzanci mówili z wyraźnym kresowym akcentem.
Jednak zdaniem historyka z grunwaldzkiego muzeum i autora biografii majora Szendzielarza, Patryka Kozłowskiego, w okolicach Grunwaldu mógł pojawić się jeden z oddziałów Zgrupowania Ruch Oporu Armii Krajowej ROAK o kryptonimie "Znicz" Pawła Nowakowskiego ps. "Leśnik".
"Jest niemal pewne, że był to pluton z oddziału Stanisława Balli "Sokoła", którym dowodził Franciszek Wypych ps. "Wilk". Obszarem działania całego zgrupowania były dawne powiaty: działdowski, lubawski, brodnicki, rypiński, mławski oraz właśnie ostródzki. Większość partyzantów ze Zgrupowania ROAK zaprzestało czynnej walki w marcu 1947 roku i skorzystało z ogłoszonej przez komunistyczny rząd w Polsce amnestii"- wyjaśnił Kozłowski.
Na inscenizację przyjechała siostra Franciszka Wypycha ps. "Wilk" - Krystyna Górska. Powiedziała, że była bardzo wzruszona, oglądając przypomniane przez rekonstruktorów autentyczne zdarzenia z udziałem jej brata.
"Mój brat był prześladowany przez całe życie. W czasie okupacji siedział w więzieniu niemieckim, po wojnie więzili go Polacy, gdy wyszedł na mocy amnestii, żył ciągle w niepewności; był wielokrotnie zatrzymywany i więziony. Nie dożył wolnej Polski, zmarł w 1988 roku"- podkreśliła.
Po inscenizacji zainteresowani mogli wysłuchać w Stębarku prelekcji nt. powojennych losów Żołnierzy Wyklętych. Obchody zakończy koncert barda Andrzeja Kołakowskiego. (PAP)
ali/ woj/