Z kościoła we wsi Butryny muzeum pozyskało relikwiarz, koszulki i korony zdobiące obraz. Fot. PAP/Tomasz Waszczuk
Zdaniem dyrektora Muzeum Archidiecezji Warmińskiej ks. dr Zbigniewa Czernika do obecnych czasów przetrwała około połowa zabytkowych przedmiotów, które znajdowały się w kościołach Warmii przed II wojną światową. Część z tych, których nie ma, została bezpowrotnie utracona, ale wiele wciąż czeka na odkrycie.
W ostatnim czasie do Muzeum Archidiecezji Warmińskiej w Olsztynie trafiły kielichy i lichtarz z małego, wiejskiego kościoła w Czernikach pod Kętrzynem.
- Trzy kielichy datowane są na pierwszą połowę, a nawet pierwszą ćwierć XVIII wieku. Świadczą o tym punce umieszczone na stopach kielichów, które wskazują bezspornie, że zostały one wykonane w warsztatach w Królewcu - powiedział ks. dr Czernik. Prosta, skromna forma kielichów sugeruje, że wykonano je na użytek wiejskich kościołów.
- Czas, w którym powstały te kielichy to okres, w którym Warmia i jej kościoły odbudowują się po tzw. potopie szwedzkim. W czasie potopu kościoły zostały ograbione i po nim, właśnie w XVIII w. wykonywano m.in. nowe przedmioty do sprawowania liturgii. Stąd też XVIII wiek na terenach diecezji warmińskiej ówczesnej to jest wiek działania wielu warsztatów złotniczych, m.in. w Królewcu, Elblągu czy Olsztynie - powiedział ks. dr Czernik.
- To proboszcz decyduje o tym, czy i kiedy dany przedmiot przekaże do muzeum. Czasem ja o coś takiego proszę, ale nie zawsze moja prośba musi być spełniana. To opiekujący się danym miejscem podejmują decyzję. Nawet jak przedmiot - czy to lichtarz, czy kielich, czy obraz - trafiają do muzeum, to i tak są cały czas własnością danej parafii. W muzeum są tylko w depozycie - powiedział PAP dyrektor tego muzeum ks. dr Zbigniew Czernik.
W ocenie ks. Czernika w warmińskich kościołach wciąż jest wiele starych przedmiotów, które co pewien czas „wypływają". - Każdy kto zna realia Warmii i Mazur nie dziwi się temu. To są wciąż odczuwalne skutki II wojny światowej i tego, co się po niej na tych ziemiach działo - ocenił. Wyjaśnił, że przed wkroczeniem do dawnych Prus Wschodnich Armii Czerwonej wiele rzeźb, naczyń liturgicznych, precjozów ukrywano na kościelnych strychach, na plebaniach, czy nawet w prywatnych domach. To sprawiło, że wyposażenie kościołów się rozproszyło. Po wojnie niektóre przedmioty wróciły do świątyń, inne nie.
- Myślę, że część rzeczy wciąż jest ukryta. Bez wątpienia wiele z przedwojennego wyposażenia kościołów bezpowrotnie przepadło, ale na pewno są takie rzeczy, które czekają na odnalezienie - ocenił ks. dr Czernik. Zapytany, ile, w jego ocenie, cennych przedmiotów z warmińskich kościołów przetrwało wojnę, odpowiedział, że „optymistycznie rzecz biorąc około połowy".
Archidiecezja warmińska ma spis inwentarzowy wyposażenia świątyń z 1910 roku oraz spis sporządzony w XVI w. za czasów biskupa Marcina Kromera. - Spis z czasów bp Kromera koncentrował się na katedrze fromborskiej, ale, gdy się go porówna z tym spisem z XX w., to już widać ogromny rozdźwięk - powiedział ks. Czernik.
Najwięcej zabytków - obrazów, rzeźb, ołtarzy, naczyń liturgicznych - Warmia straciła w XVII w. w czasie tzw. potopu szwedzkiego. Wówczas i kościoły, i osady padały łupem najeźdźców. To wtedy z Fromborka został skradziony księgozbiór Kopernika. Ks. Czernik przypomniał, że Warmia dbała o godne wyposażenie kościołów, więc straty z XVII w. były znaczne.
- Z tego powodu rzeczy, które przetrwały potop szwedzki uważam za najcenniejsze z tych, jakie mamy - przyznał ks. dr Czernik. Dodał, że do takich przedmiotów zaliczają się choćby gotyckie kielichy mszalne, czy monstrancje, które były zamawiane w dobrych warsztatach Królewca, Elbląga, Gdańska, czy Torunia.
- Brakuje nam sporo gotyckiego malarstwa, brakuje rzeźb - przyznał dyrektor muzeum archidiecezjalnego.
Jeszcze trudniej ocenić, ile sprzętów, rzeźb czy obrazów nie ma dziś w kościołach na Mazurach. Tam przed wojną dominowały wyznania protestanckie, a większość wiernych po wojnie wyjechało do Niemiec. (PAP)
jwo/aszw/

