Węgrzy protestują przeciw kontrowersyjnemu orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, który unieważnił z dniem 1 maja br. przepis kodeksu karnego zakazujący publicznego prezentowania symboli reżimów totalitarnych. "Nie ustąpimy" - twierdzi rządząca prawica. „Nie podporządkujemy się decyzji Trybunału. Wprowadzimy zakaz propagowania symboli faszystowskich i komunistycznych bezpośrednio do ustawy zasadniczej” – oświadczył na konferencji prasowej w Budapeszcie przewodniczący klubu parlamentarnego Fideszu Antal Rogan.
Wtorkową decyzję Trybunału Konstytucyjnego, który orzekł, że od 1 maja br. będzie można publiczne prezentować emblematy faszystowskie i komunistyczne, kierownictwo Fideszu uznało „ za policzek wymierzony węgierskiej prawicy i bezprecedensową rehabilitację reżimów totalitarnych”. Zakaz publicznego prezentowania czerwonej gwiazdy, sierpa i młota bądź swastyki wprowadzono w latach 90. w czasie sprawowania władzy przez pierwszy rząd obecnego premiera Viktora Orbana.
Organizacje obywatelskie obawiają się ostentacyjnego powrotu symboli komunistycznych podczas publicznych zgromadzeń i protestów. Inni czują się zagrożeni „falą demonstracji neonazistowskich”. „W obu przypadkach ofiarami staną się mniejszości narodowe” – ostrzegł sekretarz stanu w MSZ Zsolt Nemeth.
Protestuje również opinia publiczna, według której na ulicach miast pojawią się wkrótce „czerwone gwiazdy i hitlerowskie swastyki”. Organizacje obywatelskie obawiają się ostentacyjnego powrotu symboli komunistycznych podczas publicznych zgromadzeń i protestów. Inni czują się zagrożeni „falą demonstracji neonazistowskich”. „W obu przypadkach ofiarami staną się mniejszości narodowe” – ostrzegł sekretarz stanu w MSZ Zsolt Nemeth. Obaw nie kryją przedstawiciele społeczności żydowskiej i związku węgierskich antykomunistów.
Węgierscy komuniści nigdy nie pogodzili się z zakazem noszenia czerwonej gwiazdy. Attila Vajnai, szef nie mającej swej reprezentacji parlamentarnej skrajnie lewicowej Partii Robotniczej, skazany w 2007 roku na karę więzienia w zawieszeniu i grzywnę za przypięcie do klapy marynarki czerwonej gwiazdy podczas demonstracji, zaskarżył ten wyrok w Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu.
Trybunał uznał jego racje, orzekając w 2008 roku, że „czerwona gwiazda nie jest wyłącznie symbolem reżimu totalitarnego, stanowiąc symbol międzynarodowego ruchu robotniczego walczącego o prawa pracownicze", a zakaz jej noszenia stanowi pogwałcenie swobody przekonań i wypowiedzi. Sędziowie zaznaczyli jednocześnie, że „można ograniczyć noszenie symboli komunistycznych, ale tylko wówczas, gdy istnieje ku temu silnie umotywowana potrzeba społeczna”, a "na Węgrzech nie ma ryzyka przywrócenia komunistycznej dyktatury".
W 2011 roku, po ponownym objęciu władzy przez prawicę, deputowani rządzącego Fideszu zagrozili, że zignorują decyzję Trybunału, która - ich zdaniem - "jest równoznaczna z okazaniem pogardy ofiarom reżimu komunistycznego". W tej sytuacji Węgrom groziłoby jednak przegrywanie kolejnych procesów.
Anulując przepis kodeksu karnego, Trybunał Konstytucyjny nie ukrywał, że podjął decyzję kierując się wytycznymi Strasburga, a więc uznając, że na Węgrzech może dojść do ograniczenia wolności przekonań i słowa. Ale wielu węgierskich politologów przyjęło to orzeczenie z mieszanymi uczuciami, sugerując, że „wylano dziecko z kąpielą”, ponieważ kontrowersyjne orzeczenie może prowadzić również do publicznego propagowania symboliki faszystowskiej.
Z Budapesztu Andrzej Niewiadowski (PAP)
adn/ dmi/ mc/