Bitwa o Bolonię w kwietniu 1945 roku była ostatnim i trudnym punktem szlaku bojowego naszej armii - przypominają weterani 2. Korpusu Polskiego. W piątek wraz z delegacją państwową złożyli hołd towarzyszom broni, którzy polegli w kampanii włoskiej.
Uroczystości odbyły się w 72. rocznicę wyzwolenia Bolonii na tamtejszym Polskim Cmentarzu Wojennym, na którym spoczywa ponad 1400 polskich żołnierzy. W rozmowie z dziennikarzami żołnierze generała Władysława Andersa opowiadali o swojej walce podczas kampanii włoskiej oraz o trudnej batalii o Bolonię.
"Największą przeszkodą były liczne i głębokie kanały, które utrudniały przejście czołgom. Wrzucaliśmy do nich faszyny, czyli takie powiązane ze sobą gałęzie drzew, by przejechać. A Niemcy ostrzeliwali nas, mieli ściągniętą na północ artylerię, były też wypady ich komandosów" - mówił płk Marian Tomaszewski, który służył w 6. Pułku Pancernym "Dzieci Lwowskich". Walczył o Monte Cassino, Piedimonte San Germano, Ankonę i Bolonię; odznaczony został Krzyżem Walecznych.
Wspominał, że mieszkańcy Bolonii byli wobec wchodzących do ich miasta Polaków niezwykle serdeczni. "W oknach wywieszano flagi polskie, napisy +Viva Polonia+ były wszędzie" - opowiadał. Dodał też, że entuzjazm części ludności przygasł dopiero wtedy, gdy Polacy rozbrajali oddziały partyzantki komunistycznej, wobec której - po doświadczeniach w sowieckiej Rosji - byli niechętni.
"Komuniści rozprawiali się z faszystami, mordowali ich, a my staraliśmy się temu zapobiegać. Uważaliśmy, że takimi sprawami powinien zająć się sąd" - zaznaczył Tomaszewski.
Witold Szmidt z 3. Karpackiego Batalionu Łączności za walki między Ankoną a Bolonią otrzymał Krzyż Walecznych. "To nic takiego. Po prostu naszej dywizji za dobrze poszło, polecieliśmy do przodu tak, że artyleria nie dawała nam wsparcia, bo została z tyłu. I byłem z dwoma kolegami z radiostacją, uderzył w nas pocisk artyleryjski. Na szczęście nic mi się nie stało, ale ranni zostali koledzy" - mówił kombatant.
Jan Józef Kasprzyk: "Bolonia w sensie militarnym była końcem tej wielkiej drogi, jaką przyszło pokonać żołnierzom 2. Korpusu Polskiego. Ta droga nadziei trwała blisko pięć lat. Przeszliście, czcigodni weterani, tak jak wasi koledzy pochowani tu w Bolonii i na innych cmentarzach we Włoszech, piekło na ziemi. Przeszliście łagry, ogromne męki i katusze, dlatego że byliście Polakami i byliście wierni Polsce".
"Nie myślało się o śmierci, bo człowiek za młody był albo za głupi. O czym się myślało? O tym, co będzie na obiad" - dodał z uśmiechem.
Podkreślił też, że żołnierze Andersa po bitwie o Monte Cassino wiedzieli już, że Rosjanie przejmą pod swoją kontrolę całą Polskę. "Wiedzieliśmy, że nie będzie za wesoło. Wielu z nas, którzy doświadczyli życia w Związku Sowieckim już nie chciało wracać do Polski, dlatego przeważnie zostawaliśmy na obczyźnie, by nie wracać pod sowiecką władzę" - mówił Szmidt. Przypomniał, że najczęściej polscy żołnierze osiedlali się w Wielkiej Brytanii.
Uroczystości w Bolonii zorganizował Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych. Na polskiej nekropolii w Bolonii odprawiona została msza św., modlitwa ekumeniczna, odczytano też apel pamięci, a w imieniu władz Rzeczypospolitej złożono też kwiaty. Wręczono także odznaczenia, m.in. prezydencki Srebrny Krzyż Zasługi, medale "Pro Patria" i "Obrońcy Ojczyzny 1939-1945".
"Bolonia w sensie militarnym była końcem tej wielkiej drogi, jaką przyszło pokonać żołnierzom 2. Korpusu Polskiego. Ta droga nadziei trwała blisko pięć lat. Przeszliście, czcigodni weterani, tak jak wasi koledzy pochowani tu w Bolonii i na innych cmentarzach we Włoszech, piekło na ziemi. Przeszliście łagry, ogromne męki i katusze, dlatego że byliście Polakami i byliście wierni Polsce" - mówił Jan Józef Kasprzyk, szef Urzędu ds. Kombatantów.
Przypominając triumfy polskiego oręża w czasie kampanii włoskiej, m.in. zwycięską bitwę o Monte Cassino, ale również gorzką zdradę aliantów, którzy paktując ze Stalinem oddali powojenną Polskę Sowietom, podziękował żołnierzom Andersa za ich wytrwałość i wiarę. "To dzięki wam Polska zwyciężyła" - podkreślił Kasprzyk.
Wicemarszałek Sejmu Joachim Brudziński, który od wtorku towarzyszy weteranom w ich patriotycznej pielgrzymce po Włoszech, podkreślił, że są to "narodowe rekolekcje". Polityk wyraził podziw i zdumienie wobec - jak mówił - ducha walki i braku zwątpienia polskich żołnierzy, którzy walcząc o wolną Polskę wykazywali się niezłomnym hartem ducha. Ich przykład - jak podkreślił - przyczynił się do powstania Solidarności.
"Dzisiaj wiem jedno: nie będzie wolnej, niepodległej, suwerennej Rzeczypospolitej, jeżeli nie ustanowimy jej fundamentu opartego o waszą ofiarę i skropionego waszą krwią" - powiedział Brudziński.
W uroczystości wziął udział wiceszef MSZ Jan Dziedziczak, który podkreślił, że również obecnie należy spełniać wymagania nowoczesnego patriotyzmu, m.in. poprzez obronę dobrego imienia Polski. "Poprzez prostowanie nieprawdziwych informacji, które pojawiają się o naszym kraju, np. tak wybitnie kłamliwych, a czasem wynikających z ignorancji, jak słowa o +polskich obozach koncentracyjnych+" - powiedział Dziedziczak.
Do uczestników obchodów w Bolonii list wystosował wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński, który odczytał historyk prof. Zbigniew Wawer, od wielu lat zajmujący się dziejami armii Andersa; obecnie prof. Wawer jest dyrektorem Muzeum Łazienki Królewskie.
W rozmowie z PAP i IAR prof. Wawer powiedział, że gdyby 2. Korpus Polski nie zajął Bolonii, to miasto przestałoby istnieć. "Wejście Polaków do Bolonii ocaliło to miasto przed bombardowaniem aliantów. Nie tylko nie było bombardowań, ale również ostrzału artyleryjskiego. Niewielkie walki na przedmieściach nie naruszyły substancji historycznej miasta" - opowiadał historyk.
"Polacy, wchodząc do Bolonii, praktycznie nie zastali już większości oddziałów niemieckich, natomiast walczyły jeszcze faszystowskie oddziały włoskie. Była też komunistyczna partyzantka włoska, która chciała sobie przypisać zdobycie miasta" - powiedział prof. Wawer.
Historyk potwierdził słowa weteranów, że najcięższe walki toczyły się na przedpolach Bolonii, które usiane były licznymi kanałami i rzekami. "A trzeba pamiętać, że włoskie rzeki inaczej wyglądają niż polskie, ponieważ najczęściej mają one wysokie wały. I Niemcy mieli w nich swoje pozycje karabinów maszynowych, działek przeciwpancernych; byli też snajperzy. Walka o opanowanie jednego przyczółka niejednokrotnie trwała kilka lub kilkanaście godzin" - mówił prof. Wawer. Dodał też, że włoskiego miasta broniły dwie doborowe niemieckie jednostki - 1. i 4. Dywizja Spadochronowa.
Historyk zwrócił uwagę, że bitwa o Bolonię nie została do tej pory dobrze opisana w historiografii. "To jedna z niewielu polskich bitew, która nie doczekała się pełnej monografii. To bitwa trudna do opisania, bo jest wielowątkowa, prowadzona na wielu odcinkach" - tłumaczył.
Bitwa o Bolonię rozpoczęła się 9 kwietnia 1945 roku; trwała do 21 kwietnia. Była to jedna z ostatnich bitew stoczonych przez wojska alianckie na froncie włoskim. W walkach brali udział żołnierze 2. Korpusu Polskiego pod dowództwem generała Andersa. Przełamanie frontu pod Bolonią i wyzwolenie miasta miało decydujące znaczenie dla ostatecznej klęski Niemiec na froncie włoskim. 21 kwietnia 9. Batalion Strzelców Karpackich wkroczył jako pierwszy do Bolonii i zawiesił nad miastem polską flagę. Kilka godzin później do miasta dotarły oddziały alianckie.
Wyjaśnił też powody, dla których 2. Korpus Polski nie prowadził dalszych walk w północnych Włoszech. "Dowództwo alianckie obawiało się, że od strony Triestu idzie partyzantka Tito, a Polacy byli bardzo cięci na komunistów przez to, co przeszli w Rosji sowieckiej. Bano się, że oddziały polskie, które poszłyby w kierunku Wenecji, bo taki był plan początkowy, napotkałyby partyzantkę Tito, a to mogłoby doprowadzić do walk, których alianci nie chcieli" - powiedział prof. Wawer.
Weterani armii Andersa uczestniczą w patriotycznej pielgrzymce do Włoch od wtorku; wspólnie z delegacją państwową i kombatantami innych formacji wojskowych wzięli udział m.in. w audiencji generalnej u papieża Franciszka i odwiedzili groby kolegów na Monte Cassino. Dodatkowo w sobotę w Reggio Emilia uczczą 220. rocznicę powstania Mazurka Dąbrowskiego.
W pielgrzymce poza wicemarszałkiem Sejmu Brudzińskim udział biorą wicemarszałek Senatu Maria Koc oraz córka generała Andersa, Anna Maria Anders, która jest pełnomocnikiem rządu ds. dialogu międzynarodowego. Obecni są także przedstawiciele duchowieństwa, w tym biskup polowy WP gen. bryg. Józef Guzdek, który w Bolonii przy polskiej nekropolii odprawił mszę.
Bitwa o Bolonię rozpoczęła się 9 kwietnia 1945 roku; trwała do 21 kwietnia. Była to jedna z ostatnich bitew stoczonych przez wojska alianckie na froncie włoskim. W walkach brali udział żołnierze 2. Korpusu Polskiego pod dowództwem generała Andersa. Przełamanie frontu pod Bolonią i wyzwolenie miasta miało decydujące znaczenie dla ostatecznej klęski Niemiec na froncie włoskim. 21 kwietnia 9. Batalion Strzelców Karpackich wkroczył jako pierwszy do Bolonii i zawiesił nad miastem polską flagę. Kilka godzin później do miasta dotarły oddziały alianckie.
Polski Cmentarz Wojenny w Bolonii-San Lazzaro di Savena jest największym spośród czterech polskich cmentarzy we Włoszech; spoczywa tam 1432 żołnierzy 2. Korpusu Polskiego poległych w walkach na Linii Gotów, w Apeninie Emiliańskim i w bitwie o Bolonię, w której zginęło ok. 300 polskich żołnierzy, a ok. 600 zostało rannych. Cmentarz powstał z inicjatywy generała Andersa.
Z Bolonii Norbert Nowotnik (PAP)
nno/ ap/