Trudno go było przekonać, ale zawsze był otwarty na rozmowę, dziś byłby nałogowym użytkownikiem facebooka, prowadząc dyskusje z 50 osobami równocześnie - tak wspominali Jacka Kuronia jego współpracownicy, którzy spotkali się w piątek w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej.
Spotkanie zorganizowano z okazji 25. rocznicy powołania rządu Tadeusza Mazowieckiego, w którym Jacek Kuroń był ministrem pracy i polityki socjalnej.
"Zawsze znajdował czas na rozmowę z ludźmi. Potrafił stworzyć drużynę ludzi skutecznych i odpowiedzialnych" - mówił o Kuroniu obecny minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz, podkreślając, że czuje się zaszczycony, kierując tym samym resortem. Przypomniał, że jego ojciec był w rządzie Mazowieckiego ministrem zdrowia i opieki społecznej, dzięki czemu on sam spotkał Kuronia, będąc dziewięcioletnim chłopcem. Wspominał b. ministra jako człowieka otwartego, który miał wyjątkową zdolność budowania więzi międzyludzkich. Życzył sobie i wszystkim obecnym, by duch Jacka Kuronia był obecny w ich czynach i działaniach, także w przygotowywanych propozycjach i projektach ustaw.
Doradczyni prezydenta dr Joanna Staręga-Piasek, była wiceminister pracy i współpracownica Kuronia, nazwała go "autokratycznym demokratą". "Słuchał, zbierał wiedzę o tym, co się dzieje, ale wcale nie był łatwy we współpracy" - mówiła.
Wspominała, że miał wielkie poczucie osobistej odpowiedzialności, ale urzędnikiem był fatalnym, miał dość swobodny stosunek do prawa, mawiał, że prawo nie może stać ponad dobrem człowieka i że zawsze można je zmienić, a nielogicznych przepisów nie trzeba przestrzegać.
"Gdy Jacek Kuroń przyszedł do ministerstwa, stwierdził, że niewiele w jego życiu się zmieniło. Zawsze zastanawiał się, skąd pożyczyć pieniądze na życie, a tu dowiedział się na wejściu, że w budżecie resortu brakuje 50 milionów. Wziął je więc z emerytur rolniczych, (...) a gdy powiedziano mu, że popełnia przestępstwo, zapytał tylko: ile się za to siedzi?" - opowiadał prowadzący spotkanie dziennikarz Paweł Reszka.
Była wiceminister pracy Agnieszka Chłoń-Domińczak również wspominała nieco nonszalancki stosunek Jacka Kuronia do prawa, podkreślając, że dziś zmieniło się to diametralnie: na wszystko musimy mieć przepis, co nas trochę ogranicza. Jak mówiła, gdy powołano rząd Mazowieckiego, nie było w ogóle pomocy społecznej, ponieważ w poprzednim systemie nie było takiej potrzeby; po zmianie ustroju, samorządy tworzyły pomoc społeczną na podstawie listu od ministra. "Czy dziś to byłoby możliwe? Nie, od razu padłoby pytanie o podstawę prawną i pieniądze" - mówiła.
Prezes Pracowni Badań i Innowacji Społecznych „Stocznia” Jakub Wygnański wspominał, że Kuroń był jednocześnie pragmatykiem i romantykiem, pozytywistą i rewolucjonistą, anarchistą i propaństwowcem. "Miał bardzo silne poglądy, rozmowa z nim zawsze była pod górkę" - mówił.
Podkreślił, że Kuroń miał odwagą mówić, że będzie trudniej. Zdaniem Wygnańskiego, to typ przywódcy, którego nam dziś brakuje.
Doradca prezydenta Szymon Gutkowski mówił, że w polskiej polityce brak kogoś takiego jak Jacek Kuroń, kogoś, kto kazałby politykom patrzeć poza własny interes. "Jacek zawsze czuł się odpowiedzialny za wszystko, co widział. Dziś przejmowałby się tym, co dzieje się w Syrii, Iraku, byłby na Majdanie, a jednocześnie starłby się rozmawiać z Rosją" - mówił.
Doradca prezydenta Szymon Gutkowski mówił, że w polskiej polityce brak kogoś takiego jak Jacek Kuroń, kogoś, kto kazałby politykom patrzeć poza własny interes. "Jacek zawsze czuł się odpowiedzialny za wszystko, co widział. Dziś przejmowałby się tym, co dzieje się w Syrii, Iraku, byłby na Majdanie, a jednocześnie starłby się rozmawiać z Rosją" - mówił.
Jego zdaniem Kuroniowi podobałoby się wiele rzeczy we współczesnej Polsce, np. działalność sektora pozarządowego, ruchów miejskich, wszystkich nieformalnych inicjatyw, które organizują np. święta swojej ulicy. "Byłby nałogowym użytkownikiem facebooka, prowadziłby dyskusje z 50 osobami naraz; nie można było z nim przejść ulicą, bo ciągle wdawał się w rozmowy z ludźmi" - mówił Gutowski.
"Świat go cieszył, ale stale chciał go zmieniać i naprawiać. Chciał zmieniać świat wspólnie z innymi, wykreować przestrzeń publiczną. Bo to, co wspólnie zbudowane, jest trwalsze" - wspominał b. wicepremier i minister pracy prof. Jerzy Hausner.
Podkreślił, ze Kuroń, mając silne przekonania, nigdy nie obawiał się odpowiedzialności związanej z konsekwencjami tych przekonań. Jak wspominał, nie istniały dla niego sytuacje bez wyjścia, nie przyjmował, że nie ma alternatywy. "Motywem jego walki byli inni, głównie ci słabsi" - podkreślił.
"Nigdy nie uważał, że wie lepiej, a to, co wiedział, brało się z rozmowy. (...) To, czego nam dziś brakuje, to rozmowa, bo to od niej zaczyna się dialog" - powiedział Hausner.
Jacek Kuroń był ministrem pracy w latach 1989–90 i 1992–93, w rządach Tadeusza Mazowieckiego i Hanny Suchockiej. Od 1989 do 2001 był posłem, w 1995 r. kandydował na urząd prezydenta, zajął trzecie miejsce, uzyskując 9,22 proc. głosów. Zmarł w 2004 r.(PAP)
akw/ itm/ mag/