Minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro poinformował we wtorek, że skierował do Sądu Najwyższego kasację w sprawie odmowy ekstradycji Romana Polańskiego do USA. Jak dowiedziała się PAP, kasacja wpłynęła już do SN, oczekuje na wyznaczenie terminu.
"Podjąłem decyzję, że kieruję do Sądu Najwyższego kasację ws. decyzji dotyczącej Romana Polańskiego, w której to sprawie sąd krakowski zdecydował o niewydawaniu pana Polańskiego Stanom Zjednoczonym w sytuacji, kiedy jest oskarżony i ścigany o okrutne przestępstwo wobec dziecka, gwałt na dziecku" - powiedział w radiowej Jedynce Zbigniew Ziobro.
Jak mówił Ziobro, z tego powodu, że Polański jest osobą znaną "nie można usprawiedliwiać i tworzyć uzasadnień, że ma być traktowany inaczej. - Gdyby to był przysłowiowy Kowalski, nauczyciel, lekarz, hydraulik, malarz, to jestem pewien, że z każdego kraju już dawno zostałby deportowany do Stanów Zjednoczonych" - powiedział minister. Natomiast - dodał - Polański jest broniony przez "śmietankę towarzyską i pewną część mediów liberalnych".
"Nie widzę powodu, by stosować tutaj podwójne taryfy. Wszyscy wobec prawa muszą być równi, zwłaszcza jak dopuszczają się przestępstw wobec dzieci" - zaznaczył Ziobro.
Ziobro ocenił, że istotą podnoszoną przez obrońców Polańskiego jest to, że jest wybitnym artystą. "Czy to znaczy, że wybitny artysta może dopuszczać się gwałtów, innych ciężkich okrutnych przestępstw, a zwykły Kowalski ma być surowo karany? Uważam, że prawo jest równe wobec wszystkich" - podkreślił. Dodał, że ma różne zastrzeżenia do amerykańskiego systemu sprawiedliwości. "Ale to, że mimo pozycji Polańskiego w Hollywood i różnych środowiskach medialnych Ameryki, tamtejszy wymiar sprawiedliwości działa i chce traktować wszystkich równo wobec prawa, to jest dobry przykład godny naśladowania w Polsce" - dodał.
Jeden z obrońców Polańskiego mec. Jan Olszewski powiedział PAP, że spodziewał się takiej decyzji ministra, gdyż była ona już wcześniej zapowiadana. Zaznaczył, że merytoryczne argumenty sądu, który nie zgodził się na ekstradycję jego klienta - w jego ocenie - nie budziły wątpliwości prawnych i były wyczerpujące. Jak dodał, do szczegółów kasacji będzie mógł się odnosić dopiero w przyszłości, po zapoznaniu się z jej uzasadnieniem.
W komunikacie Prokuratury Krajowej wskazano, że w ocenie prokuratora generalnego krakowski sąd, który odmówił wydania Polańskiego, "w rażący sposób naruszył umowę o ekstradycji zawartą pomiędzy Polską a USA". "Błędnie przyjął, że przeszkodą w wydaniu oskarżonego jest to, że zarzucane mu przestępstwa uległy przedawnieniu w Polsce. Nie doszło bowiem do przedawnienia karalności tych czynów w USA. Dlatego też, zgodnie z umową ekstradycyjną, oskarżony powinien zostać przekazany Stanom Zjednoczonym" - napisano w komunikacie.
Jak wskazano, Sąd Okręgowy w Krakowie, odmawiając ekstradycji Polańskiego, "w sposób jednostronny i wybiórczy ocenił zgromadzony materiał dowodowy; zaniechał przy tym wyjaśnienia wszystkich okoliczności sprawy". "Sąd błędnie przyjął, że Polański poniósł konsekwencje ewentualnej kary, spędzając w 1977 r. 42 dni w więzieniu w USA, a także poprzez areszt tymczasowy i domowy w Szwajcarii, gdzie oskarżony został zatrzymany w 2009 r. w związku z wnioskiem ekstradycyjnym USA" - dodano w komunikacie.
Zaznaczono w nim, że aresztowanie reżysera w Szwajcarii było "następstwem jego ucieczki za granicę przed amerykańskim wymiarem sprawiedliwości i unikania przez niego odpowiedzialności karnej, a nie karą za przestępstwa, o które jest oskarżony".
"Sąd Okręgowy w Krakowie niesłusznie uznał także, że w USA może dojść do nieludzkiego i poniżającego traktowania oskarżonego. Z niezrozumiałych powodów sąd wskazał na rzekomo fatalne warunki w amerykańskich aresztach śledczych i niewystarczającą opiekę medyczną. Nie sposób również uznać za racjonalny argument sądu, że ewentualna ekstradycja oskarżonego naruszy jego prawo do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego, ponieważ zostanie on narażony na rozłąkę z rodziną" - czytamy w komunikacie.
Krzysztof Michałowski z zespołu prasowego Sądu Najwyższego powiedział we wtorek PAP, że kasacja ministra wpłynęła do SN 25 maja i została zarejestrowana w IV Wydziale Izby Karnej, obecnie oczekuje na wyznaczenie składu orzekającego oraz terminu.
Ekstradycji Polańskiego domagały się Stany Zjednoczone. W 1977 r. reżyser został uznany przez sąd w Los Angeles za winnego uprawiania seksu z nieletnią Samanthą Gailey (obecnie Geimer).
Wniosek USA o ekstradycję Polańskiego trafił do Polski na początku 2015 r.; w styczniu prokuratura skierowała do sądu formalny wniosek o stwierdzenie dopuszczalności ekstradycji. Wskazała w nim, że z umowy ekstradycyjnej zawartej między Polską a USA wynika, że można wydać obywatela polskiego do USA - także w przypadku przedawnienia ścigania w Polsce, gdy w USA okres przedawnienia nie upłynął. Prokuratura podkreślała jednocześnie, że zajmuje stanowisko "jedynie w odniesieniu do przesłanek formalnych i nie odnosi się do innych okoliczności".
30 października ub. roku Sąd Okręgowy w Krakowie wydał postanowienie o niedopuszczalności ekstradycji Polańskiego do USA. Uznał, że przed sądem w USA została zawarta ugoda z Polańskim, a kara, która mu groziła, została wykonana z nawiązką. Ponadto stwierdził, że zgoda na ekstradycję wiązałaby się z naruszeniem praw i wolności Polańskiego. Wskazał również na "uzasadnioną obawę, że sprawa Romana Polańskiego nie zostanie rozstrzygnięta w niezawisły i bezstronny sposób przez sąd w Los Angeles".
Pod koniec listopada ub. roku krakowska prokuratura okręgowa poinformowała, że nie złoży zażalenia na to postanowienie sądu. Decyzja ta oznaczała prawomocność postanowienia sądu pierwszej instancji. W grudniu 2015 roku ówczesny prokurator generalny Andrzej Seremet zwrócił się do Prokuratury Okręgowej w Krakowie o przekazanie akt sprawy Romana Polańskiego. Polecił zbadanie ich pod kątem zaskarżenia orzeczenia Sądu Okręgowego w Krakowie.
Zgodnie z Kodeksem postępowania karnego minister sprawiedliwości-prokurator generalny - a także Rzecznik Praw Obywatelskich - mogą wnieść kasację od każdego prawomocnego orzeczenia sądu kończącego postępowanie.
Polański, który ma polskie i francuskie obywatelstwo, w 2009 r. został zatrzymany na lotnisku w Zurychu na podstawie amerykańskiego nakazu aresztowania. Po trzymiesięcznym pobycie w areszcie i siedmiomiesięcznym areszcie domowym został uwolniony. Władze Szwajcarii zdecydowały, że nie wydadzą go USA, ponieważ "nie można wykluczyć z całkowitą pewnością błędu we wniosku ekstradycyjnym USA".
Po aresztowaniu Polańskiego w Szwajcarii pokrzywdzona Samantha Geimer wezwała sąd apelacyjny w Kalifornii, by umorzył sprawę karną przeciwko Polańskiemu, ale sąd odrzucił zarówno jej wniosek o umorzenie sprawy, jak i późniejszy wniosek obrońców - o zaoczny proces.
W toku szwajcarskiego postępowania ekstradycyjnego Polański opublikował na portalu internetowym artykuł, w którym stwierdził, że "żądanie od szwajcarskich władz ekstradycji jest oparte na fałszu". Wskazał, że 33 lata temu został uznany za winnego, ale 42 dni, które spędził w 1977 r. w więzieniu Chino w Kalifornii, miały być uznane za pełen wyrok. "Kiedy wyszedłem z więzienia, sędzia zmienił zdanie i uznał, że czas, jaki w nim spędziłem, nie wystarczy za pełen wyrok, i to usprawiedliwia mój wyjazd z USA" - napisał reżyser.
Polański (autor takich filmów jak "Nóż w wodzie", "Dziecko Rosemary", "Chinatown", "Pianista", "Pisarz widmo") mieszka obecnie we Francji ze swoją żoną, francuską aktorką Emmanuelle Seigner i ich dziećmi. Z obawy przed aresztowaniem Polański nie odebrał w 2003 r. Oscara, przyznanego mu za reżyserię "Pianisty". (PAP)
kno/ mja/ itm/ woj/