Generalny Konserwator Zabytków Piotr Żuchowski wyraził w piątek przekonanie, że tzw. złoty pociąg istnieje. Może nim być zlokalizowany niedawno k. Wałbrzycha historyczny pociąg z okresu II wojny światowej - ocenił.
O tym, że w okolicach Wałbrzycha zlokalizowano historyczny pociąg z okresu II wojny światowej media informują od kilku dni. Prawnicy reprezentujący dwie osoby prywatne zgłosili ten fakt miejscowemu samorządowi. Domagają się od Skarbu Państwa uznania prawa do zażądania przysługującego im - ich zdaniem - 10 proc. znaleźnego. Pojawiły się spekulacje, że może chodzić o tzw. pociąg ze złotem i innymi cennymi rzeczami, którym pod koniec wojny rzekomo wywieziono z Wrocławia kosztowności, m.in. dzieła sztuki. Nigdy nie odnaleziono jednak zawartości ani samego pociągu.
Generalny Konserwator Zabytków, sekretarz stanu w resorcie kultury Piotr Żuchowski zapewniał podczas piątkowego briefingu w Warszawie, że jest przekonany "na ponad 99 proc.", że taki pociąg istnieje.
"Dowodem jednoznacznym może być jedynie dotarcie do tego pociągu" - zaznaczył jednocześnie Żuchowski.
"Natomiast (...) istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, a w moim przypadku jest to przekonanie na poziomie ponad 99 proc., że istnieje taki pociąg i że ten pociąg jest zabezpieczony" - powiedział.
Generalny Konserwator Zabytków podkreślił, że "rzecz jest absolutnie bezprecedensowa, co do samej materii znaleziska". "Dotychczas największymi przedmiotami, które były wskazywane jako znalezione, były gdzieś w trakcie walk pozostawione czołgi czy też działa. Tutaj mówimy o pociągu, który ma mieć długość ponad 100 metrów" - mówił Piotr Żuchowski.
Żuchowski tłumaczył, że informacja o lokalizacji pociągu została przekazana "ustnie przez osobę, która brała udział w schowaniu tego pociągu". "Ta osoba na łożu śmierci przekazała informację ze szkicem, gdzie to ewentualnie jest" - powiedział.
"Przed oficjalnym zgłoszeniem dwukrotnie miałem wizytę w moim gabinecie osób, które przychodziły jako upełnomocnione w tym zakresie. Widziałem też dobrej jakości zdjęcie georadarowe pokazujące, jak ten pociąg wygląda" - dodał Żuchowski. "Widziałem platformy, widziałem działa" - dodał, opowiadając o zdjęciu.
Jego zdaniem już sama informacja o tym, że znaleziony k. Wałbrzycha pociąg jest pojazdem pancernym, to wskazówka, że "mogą znajdować się tam bardzo istotne rzeczy".
Żuchowski podkreślił, że "rzecz jest absolutnie bezprecedensowa, co do samej materii znaleziska". "Dotychczas największymi przedmiotami, które były wskazywane jako znalezione, były gdzieś w trakcie walk pozostawione czołgi czy też działa. Tutaj mówimy o pociągu, który ma mieć długość ponad 100 metrów" - opowiadał Żuchowski.
Mówiąc, co potencjalnie pociąg może zawierać, Żuchowski ocenił, że mogą to być "kosztowności, które są wskazane we właściwym zgłoszeniu". "Równie dobrze może zawierać materiały (...) z czasów II wojny światowej, mogą to być również archiwa, o których istnieniu wiedzieliśmy, a nigdy nie zostały odnalezione" - zauważył.
Pytany, czy w pociągu mogą znajdować się dzieła sztuki, Żuchowski odparł, że "informacja odnośne zawartości jest bardzo krótka i tak naprawdę dzisiaj w żaden sposób nieweryfikowalna".
"O ile możemy w jakiś sposób stwierdzić, że taki pociąg istnieje, o tyle jednoznaczne stwierdzenie, co jest jego wnętrzem, jest trudne" - powiedział. "Ja chciałbym, żeby w tym pociągu znalazły się dzieła utracone z polskich zbiorów w czasie II wojny, to jest moje wielkie pragnienie, ale oczywiście w żaden sposób nie mogę tego potwierdzić" - zaznaczył.
Żuchowski zwrócił uwagę, że sprawa tzw. złotego pociągu "nabiera ogromnego rozgłosu również światowego". "Mamy zapytania od ważnych stacji telewizyjnych, ważnych mediów światowych" - opowiadał.
Powtórzył w piątek swój apel do wszelkich poszukiwaczy, aby "z dużą ostrożnością podchodzili do tego odkrycia", bo pociąg jest zabezpieczony i "istnieje niebezpieczeństwo wybuchu".
"Nie ma najmniejszych wątpliwości, że pociąg jest zabezpieczony. Właściwe wojskowe służby inżynieryjne mówią, że zabezpieczenie tego pociągu jest wielką tajemnicą. Mówiąc wprost, tylko wyspecjalizowane służby, odpowiednio przygotowane, z odpowiednim przygotowaniem merytorycznym i sprzętowym, mogą ewentualnie do tego pociągu dotrzeć" - zaznaczył.
Pytany, kiedy mogłaby rozpocząć się procedura dotarcia do pociągu, odparł: "Nie wiem, czy jest dzisiaj ktoś odważny, kto określi termin. Ale wiem, że prezydent Wałbrzycha przekazuje sprawę do wojewody, który musi tam na miejscu, w terenie, w którym działa, przygotować odpowiednie służby i rozpocząć całą operację sprawdzenia tego, w jaki sposób można do tego pociągu dojść".
"Procedura została rozpoczęta od prezydenta Wałbrzycha, bo tak określa ustawa o rzeczach znalezionych. I ta procedura na tym etapie wymaga tego, by pojawiły się odpowiednie służby - ze względu na to, że pociąg może być zabezpieczony i istnieje niebezpieczeństwo wybuchu" - powtórzył Żuchowski.
Odpowiadając na pytanie, jaki ma stosunek do żądania 10 proc. znaleźnego, Żuchowski tłumaczył, że istnieją dwie możliwości wypłacenia takiego znaleźnego. "Jedna to jest nagroda. Jeżeli tam będą zabytki: nagroda ministra kultury i dziedzictwa narodowego, która jest przyznawana w określonej procedurze i też tak naprawdę niezależnie, jak byśmy ją liczyli, ona sprowadza się do minimum do 10 proc. wartości znaleźnego. Chyba, że będzie taka sytuacja, że w środku będą znalezione na przykład przedmioty, których właścicieli będziemy mogli wskazać. Wtedy zgodnie z ustawą o rzeczach znalezionych to ci właściciele po przejęciu tych przedmiotów, czy też ich spadkobiercy, będą wypłacali owe 10 proc." - powiedział.
"Natomiast jeżeli będzie stwierdzenie, że te przedmioty stają się własnością Skarbu Państwa, a to jest bardzo prawdopodobne, to wtedy, po wyszacowaniu, najprawdopodobniej będzie przysługiwało osobom, które wskazały miejsce, 10 proc. znaleźnego" - wyjaśnił Żuchowski.
W piątek, po briefingu prasowym Żuchowskiego, pismo w sprawie tzw. złotego pociągu skierowała do minister kultury Małgorzaty Omilanowskiej dyrektor Centrum Nauki i Sztuki Stara Kopalnia w Wałbrzychu Anna Żabska. "Mając na uwadze dzisiejsze wystąpienie Generalnego Konserwatora Zabytków, który z blisko 99 proc. pewnością potwierdził odnalezienie na terenie Wałbrzycha pociągu pancernego z okresu II wojny światowej, Park Wielokulturowy Stara Kopalnia wyraża chęć i gotowość jego przyjęcia oraz ekspozycji na terenie Centrum Nauki i Sztuki w Wałbrzychu" - napisała Żabska.
Przypomniała, że Park Wielokulturowy Stara Kopalnia jest instytucją, w strukturach której funkcjonuje Muzeum Przemysłu i Techniki. "Zabytkowy kompleks kopalni Julia, dysponujący ponad 4 hektarami terenu, w sposób ponadstandardowy zrewitalizowany z wykorzystaniem środków unijnych, jest wizytówką miasta i największą atrakcją turystyki przemysłowej w Polsce. Nasza infrastruktura i charakter obiektu jest idealnym miejscem do ekspozycji tego znaleziska. Istotne jest to, że pociąg pozostanie w Wałbrzychu - miejscu jego znalezienia" - podkreśliła Żabska.
W środę wałbrzyski magistrat poinformował o otrzymaniu pisma dot. znalezienia na terenie miasta pociągu z czasów II wojny. Rzecznik Arkadiusz Grudzień wyjaśniał, że po przeanalizowaniu zgłoszenia urząd zdecydował o jego formalnym przyjęciu i przekazaniu go do trzech ministerstw: obrony narodowej, skarbu oraz kultury i dziedzictwa narodowego.
W czwartek komunikat w sprawie tzw. złotego pociągu - z ostrzeżeniem - wydał Generalny Konserwator Zabytków Piotr Żuchowski. Zwrócił uwagę, że w związku z nagłośnieniem informacji dotyczących odnalezienia pociągu, w rejonie Wałbrzycha zaobserwowano wzmożoną aktywność poszukiwaczy skarbów. Żuchowski zaapelował, aby "zaprzestać wszelkich (...) poszukiwań, do chwili zakończenia oficjalnej urzędowej procedury, prowadzącej do zabezpieczenia znaleziska".(PAP)
jp/ agz/