
Pomysł odbudowy Pałacu Saskiego, pochwała Polaków ratujących podczas II wojny światowej Żydów oraz krytyka gdańskiej wystawy „Nasi chłopcy” – przypominamy niektóre inicjatywy dotyczące polityki historycznej prezydenta Andrzeja Dudy.
W trakcie dwóch kadencji prezydenta Andrzeja Dudy Polska obchodziła kilka ważnych rocznic, m.in. stulecie odzyskania niepodległości, milenium koronacji pierwszych królów Polski, 75. oraz 80. rocznicę zakończenia II wojny światowej, a także analogiczne rocznice Powstania Warszawskiego. Każda z nich była dla prezydenta RP okazją do zaprezentowania swojej wizji historii.
Jedną z pierwszych okazji do zabrania głosu w sprawie historii była 76. rocznica wybuchu II wojny światowej, przypadająca kilka tygodni po zaprzysiężeniu Andrzeja Dudy na urząd w 2015 r. „Możemy być dumni i przed naszymi sojusznikami wtedy, i przed naszymi sojusznikami dzisiaj. Polska zawsze stała po właściwej stronie, Polska zawsze stała po stronie wolnego świata. U nas nie było kolaboracyjnego rządu, u nas byli żołnierze, którzy walczyli na wszystkich frontach II wojny światowej, walczyli o wolność Rzeczypospolitej, ale walczyli także za wolność naszą i waszą, wyzwalając inne narody” – powiedział 1 września 2015 r. na Westerplatte.
Przyznał, że to Armia Czerwona w przeważającym stopniu przyczyniła się do pokonania hitlerowskich Niemiec, ale zwrócił uwagę, że maj 1945 r. dla Polaków oznaczał zakończenie jednej niewoli i rozpoczęcie kolejnej.
Podkreślił też, że Polska nie ma odwiecznych wrogów. „Przeszłość tłumaczy teraźniejszość, ale pozwala także budować lepszą, dobrą przyszłość. Popatrzmy na nasze dzisiejsze relacje z Niemcami, na relacje, które są relacjami przyjaźni. To dzięki dobrej woli i dzięki przełomowym wydarzeniom tak się stało. Wierzę w to, że jesteśmy w stanie takie stosunki budować ze wszystkimi narodami, przede wszystkim z naszymi sąsiadami” – mówił.
Prezydent RP Andrzej Duda rozmawia z rodzinami Westerplatczyków podczas uroczystości upamiętniających 76. rocznicę wybuchu II wojny światowej na Westerplatte w 2015 r. Fot. PAP/Piotr Wittman
Do II wojny światowej nawiązał ponownie dwa tygodnie później podczas otwarcia w Cytadeli Warszawskiej Muzeum Katyńskiego. „Zbrodnia katyńska musi być nazywana zbrodnią ludobójstwa” – mówił.
Z kolei podczas uroczystości z okazji rocznicy odzyskania niepodległości podkreślał, że „niepodległość nigdy nie jest dana raz na zawsze”. „Na przestrzeni setek lat przekonaliśmy się, jak niepodległość jest ważna, jak czasem łatwo ją utracić wskutek zapatrzenia, wskutek kierowania się partykularnymi interesami zamiast tym, co jest dobrem najwyższym, dobrem ojczyzny, dobrem naszej wspólnoty, naszego narodu, społeczeństwa” – argumentował. I dodał: „Ojczyzna powinna oddawać hołd tym, co za nią polegli, ale powinna też pamiętać o tych, którzy dla niej żyją i są między nami, którzy całym swoim życiem poświęcają się jej, którzy często narażając się, bronią tego, co najważniejsze dla Polski, dla narodu; często dla zwykłej przyzwoitości”.
W przemowie z tej samej okazji wskazał historię jako jeden z filarów (obok gospodarki i prawa) silnego państwa.
O znaczeniu polityki patriotycznej i historycznej mówił też z okazji rocznicy wyzwolenia KL Auschwitz. „Musimy czynić wszystko – jest to nie tylko obowiązek polityków, ale i wszystkich ludzi – aby tak straszliwe wydarzenia, jakie stały się tutaj i w innych miejscach kaźni, nigdy więcej na świecie nie miały miejsca” – podkreślał. „Historia wtedy uczy i wtedy właśnie tworzy ten element bezpieczeństwa i dobrego współżycia pomiędzy narodami, kiedy jest oparta na prawdzie. I głoszenie tej prawdy jest wielkim zadaniem Polaków – jako tych, na których terenach, gdzie było ich państwo, stworzono obozy zagłady, oraz tych, którzy także byli w tych obozach i znają prawdę o Holokauście, o tej straszliwej masakrze nienotowanej w historii ludzkości” – mówił.
Od początku prezydentury Andrzej Duda zaangażował się w uhonorowanie „żołnierzy wyklętych”, czyli członków powojennego zbrojnego podziemia: objął honorowy patronat nad poświęconym im filmem „Historia Roja”, a podczas Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych podkreślał bohaterstwo Witolda Pileckiego i innych ofiar stalinizmu i chwalił inicjatywę utworzenia Muzeum Żołnierzy Wyklętych.
Prezydent Andrzej Duda podczas biegu "Tropem Wilczym" w Mińsku Mazowieckim 1 marca 2020 r. Fot. PAP/Przemysław Piątkowski
Z uznaniem wypowiadał się też o Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. Podkreślał, że wystawa w tej placówce „to nie tylko element podstawowego wykształcenia, ale i pewnego przygotowania kulturowego, które każdy młody Polak powinien przejść”. Dodawał, że wizyta w niej powinna być elementem szkolnych programów edukacyjnych, tak jak wizyta w Muzeum Powstania Warszawskiego.
W jego ocenie Muzeum POLIN wspaniale pokazuje wspólną historię naszych narodów i stanowi „wzorzec dobrego współżycia, umiejętności znalezienia wspólnego języka i tolerancji”.
Na otwarciu X Zjazdu Gnieźnieńskiego podkreślał z kolei znaczenie wartości chrześcijańskich. „Musimy być misjonarzami wartości chrześcijańskich, bo one są największą szansą, by Europa i świat przeszły przez wszystkie kryzysy. (…) Wyrzeczenie się wszystkiego, co związane z Dekalogiem, z wartościami, które przynosi chrzest, nie prowadzi do rozwoju. Ile razy historia nas uczyła, że fałszywie pojmowana wolność bardzo szybko prowadzi do odebrania wolności drugiemu człowiekowi” – zaznaczył. Jako obrońców wartości chrześcijańskich wymienił papieża Jana Pawła II, prymasa Stefana Wyszyńskiego oraz żołnierzy wyklętych.
Podczas rocznic wybuchu Powstania Warszawskiego podkreślał, że było to kolejne ogniwo w łańcuchu polskich walk o wolność. „Powinno być źródłem dumy i inspiracji do pracy nad suwerenną Polską” – zaznaczył.
Przypomniał, że powstańcy warszawscy stanęli razem do walki ponad dzielącymi ich różnicami ideowymi.
„Wszyscy – narodowcy i socjaliści, syndykaliści i chadecy, konserwatyści i liberałowie. Bo to, co ich łączyło, było mocniejsze niż to, co dzieliło. Łączyło ich pragnienie wolności, bycia gospodarzami we własnej ojczyźnie, suwerennego decydowania o swoim kraju. Wiedzieli doskonale, że tylko w wolnej Polsce mogą się ziścić ich pragnienia i nadzieje, aspiracje i marzenia” – podkreślał. Historię Powstania Warszawskiego określił ważną lekcją: „Istnienie różnic w demokratycznym społeczeństwie jest wszak naturalne i nieuniknione. Bo różnić się to dobre prawo ludzi wolnych”.
O współpracy osób o różnych poglądach mówił też z okazji 40-lecia powołania Komitetu Obrony Robotników. Przypomniał, że w utworzonej w 1976 r. organizacji działali m.in. Antoni Macierewicz i Mirosław Chojecki, a współpracował Jarosław Kaczyński, ale byli tam też Jacek Kuroń, Henryk Wujec, Edward Lipiński i Adam Michnik. Podziękował wszystkim, którzy byli członkami KOR-u. Część środowiska KOR-u (Adam Michnik, Seweryn Blumsztajn, Andrzej Celiński, Leszek Moczulski) nie wzięła jednak udziału w tych uroczystościach.
Prezydent Andrzej Duda (w środku) siedzi pomiędzy Antonim Macierewiczem i Zofią Romaszewską podczas spotkania zorganizowanego w 40. rocznicę utworzenia KOR. Fot. PAP/Leszek Szymański
Od początku prezydentury zaangażował się w uhonorowanie Polaków ratujących Żydów podczas II wojny światowej. Ustanowienie Narodowego Dnia Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką 24 marca 2018 roku było bezpośrednią inicjatywą prezydenta Dudy i polskiego parlamentu.
Jak zaznaczył, w okupowanej Polsce Niemcy chcieli złamać solidarność łączącą obywateli Rzeczypospolitej. „Na naszej ziemi stworzyli fabryki śmierci i rozpoczęli Holokaust – najstraszliwszą zbrodnię w dziejach ludzkości. W Polsce za wszelką pomoc Żydom groziła kara śmierci. Jednak solidarności nie dało się złamać” – zwrócił uwagę.
Okazją do zaprezentowania polskiej polityki historycznej były dla prezydenta także obchody 25-lecia polskiego członkostwa w Radzie Europy (w 2016 r.). W Strasburgu podkreślał, że „Polska wróciła do Europy poprzez »Solidarność«, a postulaty sierpniowe wyrażają dzisiejsze wolności europejskie”.
Wiosną 2017 r. w wywiadzie dla TVP Historia odwołał się do polityki historycznej prezydenta Lecha Kaczyńskiego. „Powinniśmy prowadzić twardą, zdecydowaną politykę historyczną. Politykę prawdy” – stwierdził i mówił, że w latach 90. polskiemu społeczeństwu „wciskano pedagogikę wstydu”. „Mamy z czego być dumni i powinniśmy być dumni, to inni mają się czego wstydzić” – dodał.
Zaznaczył, że nie zgadza się z „czarno-białą” oceną całego PRL.
„Nigdy nie pozwolę nazwać czernią żołnierzy pierwszej czy drugiej armii Wojska Polskiego, późniejszego Ludowego Wojska Polskiego, czyli tych, którzy bardzo często nie zdążyli do armii gen. Władysława Andersa, a którzy szli ze Wschodu” – powiedział. „PRL nie jest jednobarwny. Władza oczywiście była ludowa i była sterowana z Moskwy, byli ci polityczni, którzy również byli sterowani z Moskwy, byli zdrajcy, byli ci, którzy służyli systemowi, a więc w efekcie także Moskwie, i także ich dzisiaj nazwiemy zdrajcami, ale oprócz tego była zdecydowana większość zwykłych ludzi, którzy po prostu chcieli żyć. Szli na różne kompromisy, część tych kompromisów na pewno dziś nie odbieramy dobrze, ale trzeba na to często spojrzeć z pewną wyrozumiałością i zrozumieniem” – wyjaśniał.
W setną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości podpisał deklarację o restytucji Pałacu Saskiego w Warszawie. Zburzony pod koniec II wojny światowej gmach nazwał „trwałym pomnikiem niepodległości”. Setna rocznica odzyskania niepodległości stała się też dla prezydenta pretekstem do zaprezentowania czcionki „Brygada 1918”. Opracowana w dwudziestoleciu międzywojennym była – jak podkreślił – pięknym symbolem odrodzonej Rzeczypospolitej.
Od lewej: dyrektor Radia Maryja o. Tadeusz Rydzyk, prezydent Andrzej Duda i prezes Instytutu Pamięci Narodowej Karol Nawrocki podczas uroczystości odsłonięcia kolejnych nazwisk na Tablicach Pamięci poświęconych pomordowanym Polakom ratującym Żydów pod niemiecką okupacją w Kaplicy Pamięci w Sanktuarium NMP Gwiazdy Nowej Ewangelizacji i św. Jana Pawła II w Toruniu. Fot. PAP/Tytus Żmijewski
Dużo kontrowersji wywołała przyjęta na początku 2018 r. przez Sejm nowelizacja ustawy o IPN (tzw. „ustawa o Holokauście”). Wprowadzała ona kary za przypisywanie polskiemu narodowi lub państwu odpowiedzialności lub współodpowiedzialności za zbrodnie nazistowskie popełnione przez III Rzeszę i została ostro skrytykowana w Stanach Zjednoczonych i Izraelu, ale także przez część środowisk naukowych w Polsce. Część krytyki spadła też na prezydenta Dudę, który ustawę podpisał, ale jednocześnie skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego. W obliczu dalszej presji dyplomatycznej najbardziej kontrowersyjne przepisy zostały wycofane.
Krytycznie przez część środowiska naukowego został też przyjęty honorowy patronat nad obchodami 75. rocznicy powołania Brygady Świętokrzyskiej. Z ustaleń badaczy wynikało bowiem, że ta utworzona latem 1944 r. formacja pod osłoną Niemców przeszła przez ziemie okupowanej Polski do Czech i dopiero tam, w ostatnich dniach II wojny światowej, zmieniła front.
W ostatnim miesiącu swojego urzędowania (w lipcu 2025) prezydent Duda zabrał głos w sprawie zorganizowanej przez Muzeum Gdańska wystawy „Nasi chłopcy”. Przedstawieni zostali na niej mieszkańcy Pomorza, którzy podczas II wojny światowej zostali wcieleni do Wehrmachtu. „Przedstawianie żołnierzy III Rzeszy jako »naszych« to nie tylko fałsz historyczny, to moralna prowokacja, nawet jeśli zdjęcia młodych mężczyzn w mundurach armii Hitlera przedstawiają przymusowo wcielonych do niemieckiego wojska Polaków” – ocenił prezydent.
Podkreślił, że Polacy, jako naród, byli ofiarami niemieckiej okupacji i niemieckiego terroru, a nie ich sprawcami czy uczestnikami. „Gdańsk – miejsce, gdzie zaczęła się II wojna światowa – nie może być sceną dla narracji, które rozmywają odpowiedzialność sprawców. Takie działania podważają fundamenty naszej tożsamości i godzą w szacunek dla Ofiar” – zaznaczył i dodał, że „kto relatywizuje zbrodnie, ten rozbraja sumienie narodu”. (PAP)
jkrz/ miś/ mhr/