28 grudnia 1894 r. zmarł w Krakowie Henryk Rodakowski – malarz, portrecista, reprezentujący nurt romantyzmu bazujący na akademickim warsztacie. Nie namalował niestety Heleny Modrzejewskiej choć aktorka - będąca u szczytu amerykańskiej sławy - zamówienie na portret mu złożyła.
„Łaskawy Panie, w Filadelfii życzą sobie mieć mój portret, żeby go umieścić w Akademii Sztuk Pięknych” – pisała Modrzejewska w marcu 1878 r. z Pittsburgha w Pensylwanii do Rodakowskiego przebywającego we Lwowie. Dodała, że życzeniem Amerykanów jest by autorem dzieła był Francuz. „Ot, fantazja amerykańska. Ale ja sądzę, że jeżeli mam wykrzywiać moją twarz przez kilka godzin dziennie przez parę tygodni, to przynajmniej chcę być pewną, że portret będzie dziełem sztuki. Zresztą nie chcę Francuza” - podkreśliła.
„Portret sławnej aktorki miał być namalowany przez artystę Francuza, co wedle zamawiających dawało rękojmię najwyższego kunsztu, Modrzejewska jednak pragnęła wyróżnić wyborem sławnego rodaka, Henryka Rodakowskiego, autora portretów nagradzanych właśnie w Paryżu, stolicy sztuki. Tego Rodakowskiego, którego zarówno +Portret generała Dembińskiego+ jak i +Portret matki+ sam wielki Eugene Delacroix określi w +Dziennikach+ jako +prawdziwe arcydzieło+” – napisał Marek Sołtysik w artykule pt. „Malarz z panów” (sztukipiekne.pl, 2022).
Rodakowski „mógł żądać za obraz tyle, ile chciał, i tyle dostać”. Modrzejewska miała dlań przygotowaną kwotę 20 tys. franków. Wówczas w Paryżu płacono dobremu malarzowi za kopię miniaturki 150 franków” – przypomniał Sołtysik. „Henryk Rodakowski nie potrzebował fortuny. On taką fortunę miał i w życiu robił wszystko, żeby dojść do stanu, w którym człowiek się brzydzi pieniędzmi” – napisał Marek Sołtysik. „List od Heleny Modrzejewskiej zlekceważył, nie ruszył się z jednej ze swych posiadłości w Stanisławowskiem, wydawał wystawne obiady, bywał na rautach” – dodał.
Portret wybitnej polskiej aktorki pędzla wybitnego polskiego malarza w rezultacie nigdy nie powstał.
Henryk Hipolit Rodakowski urodził się 9 lipca 1823 r. we Lwowie, w zamożnej rodzinie adwokata Pawła Rodakowskiego. Przygotowywany był do kontynuacji rodzinnej tradycji prawniczej - w 1841 roku podjął studia prawnicze w Wiedniu, które ukończył cztery lata później. Równocześnie jednak - od 1843 roku – był uczniem prywatnej pracowni malarskiej Josepha Danhausera (1805-45); warsztatowe umiejętności doskonalił później pod kierunkiem Friedricha von Amerlinga (1803-87) i Franza Eybla (1806-80).
W 1841 roku osiemnastoletni Henryk Rodakowski poznał w Wiedniu baronównę Kamilę von Salzgeber, córkę urzędnika ministerialnego. „Młodzieniec zakochał się w posażnej pannie, ta jednak odtrąciła jego umizgi. Zgodnie z wolą rodziny potencjalny adorator miał nie tylko wywodzić się z odpowiedniej warstwy społecznej, ale również gwarantować stosowne zabezpieczenie finansowe. Za idealnego kandydata do ręki Kamili uznano dużo starszego od niej wiedeńskiego bankiera, Augusta Blühdorna. Choć było to klasyczne małżeństwo z rozsądku, do którego zawarcia panna von Salzgeber ponoć nie była chętna, para doczekała się trojga potomstwa” – czytamy na stronie niezlasztuka.pl.
W 1846 r. Rodakowski wyjechał do Paryża, gdzie trafił do atelier Léona Cognieta (1794-1880), malarza - jak przypomniała Irena Kossowska (culture.pl, 2004) – „cieszącego się uznaniem w kręgach polskiej emigracji”. Powróciwszy do Lwowa w 1850 roku, nadal utrzymywał atelier w Paryżu, w którym intensywnie pracował. „Tu przychodzili oglądać jego obrazy Eugéne Delacroix i Théophile Gautier” – napisała Kossowska. W Paryżu Rodakowski związał się z emigracyjnym środowiskiem skupionym w Hôtelu Lambert - tam poznał Cypriana Kamila Norwida i Teofila Lenartowicza, zaprzyjaźnił się z Juliuszem Kossakiem i Leonem Kaplińskim, poznał też Artura Grottgera.
W 1866 roku został członkiem Polskiego Towarzystwa Historyczno-Literackiego w Paryżu. W Paryżu – jak napisał Marek Sołtysik - „namalował najwspanialszy swój obraz, obraz określany przez historyków sztuki jako genialny: +Portret generała Henryka Dembińskiego+”. Obraz - przechowywany obecnie w Muzeum Narodowym w Krakowie - powstał specjalnie na Salon Paryski w 1852 roku. Artysta prawdopodobnie inspirował się przy jego powstaniu obrazem pt. „Praga 1831” Léona Cognieta.
„W 1852 r., specjalnie na paryski Salon Rodakowski sportretował przebywającego w Paryżu generała Henryka Dębińskiego (1791?1864), uczestnika powstania listopadowego i bohatera rewolucji węgierskiej w okresie Wiosny Ludów. O tym historyzowanym portrecie wielkiego człowieka entuzjastyczne recenzje zamieszczała zarówno cała francuska krytyka, jak i polska. Portret został nagrodzony najwyższą nagrodą: wielkim złotym medalem pierwszej klasy” - napisała Elżbieta Pachała-Czechowska na stronie polonika.pl.
„Zachwyconemu a wstrząśniętemu Norwidowi obraz przywodził na myśl przeszłość, +co się rozdziera i kona+. Paryż bił brawa młodemu malarzowi, twórcy tyleż znakomitemu, ile inteligentnemu. Portret polskiego generała w mundurze wodza węgierskiej rewolucji 1849, walczącego za wolność waszą i naszą, wystawiony w Paryżu w 1852, gdy Francja utraciła osiągnięcia Wiosny Ludów i zwyciężyli republikanie, wyróżniony najwyższą premią francuską, zakupił hrabia Branicki. Ten bogaty magnat, filantrop żyjący w paryskim pałacu, rychło przegrał +Portret generała Dembińskiego+ w karty. Wiktor Osławski, który ten obraz wygrał, przekaże go ze swymi zbiorami Muzeum Narodowemu w Krakowie” – napisał Marek Sołtysik.
W roku 1867 Rodakowski osiadł w majątku Pałahicze koło Tłumacza, w Galicji. Nadal jednak sporo podróżował – w 1871 roku zwiedził Rzym, Neapol i Wenecję - gdzie zachwyciło go malarstwo mistrzów renesansu. W 1872 roku przebywał w Paryżu, Wiedniu i Brukseli. Podczas pobytu w Zakopanem w 1892 roku poznał Stanisława Witkiewicza i Henryka Sienkiewicza. Po śmierci Jana Matejki (1838-93) został wybrany dyrektorem Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych i przewodniczącym Komitetu Muzeum Narodowego w Krakowie; rok przed śmiercią objął stanowisko dyrektora Szkoły Sztuk Pięknych.
„Swe prace prezentował Rodakowski głównie na Salonach Paryskich (1852, 1853, 1859, 1861, 1863, 1865, 1866, 1872, 1875). Za Portret Dembińskiego otrzymał w 1852 wielki złoty medal; namalowany przez niego w 1853 +Portret matki+ spotkał się z wielkim aplauzem krytyki i publiczności, zachwycił zarówno Delacroix jak Matejkę” - przypomniała Irena Kossowska. Na paryskiej wystawie światowej w 1855 r. został wyróżniony złotym medalem; w 1861 r. przyznano mu Legię Honorową, zaś w 1872 - order króla Leopolda. W 1873 r. został uhonorowany krzyżem kawalerskim Orderu Franciszka Józefa.
Jednym z najbardziej rozpoznawalnych dzieł Rodakowskiego jest „Portret Leonii Blühdorn”, pasierbicy malarza (1870). Jego geneza jest równie romantyczna jak cały XIX wiek. W 1859 roku owdowiała po trzynastu latach małżeństwa baronowa Kamila Blühdorn zamieszkała w stolicy Francji. „Dzięki przypadkowemu spotkaniu jej znajomość z Henrykiem Rodakowskim uległa odnowieniu. Para stopniowo zacieśniała relacje, by ostatecznie pobrać się 28 listopada 1861 roku w kościele de la Madeleine” – czytamy na stronie niezlasztuka.pl.
Córką Kamili była Leonia, którą Rodakowski namalował na przełomie 1870/71 roku. „Prawdziwie artystyczny duch kierował tu upozowaniem modelki, udrapowaniem stroju, doborem klejnotów, które zdobią jej dekolt. Żadnych kapryśnych efektów świetlnych, żadnej sztuczności, nic nie zakłóca pozy ani ubioru. Portret ten jest prosty jak samo życie i równie wzruszający. Obraz wydaje się swobodnym wytworem spokojnego pędzla, który nie ugania się za nieosiągalnym, niemniej dowodzi pełnej, przemyślanej koncentracji, gdyż nieprzypadkowo osiąga w tak przekonywującym stopniu łagodność spojrzenia, słodycz półuśmiechu, szczególny wyraz, który zachowuje wdzięk przy całej swej niezwykłości” – pisał o nim Charles Clément na łamach „Journal des débats”.
„Rodakowski należy do grona najwybitniejszych polskich malarzy XIX wieku; wraz z artystami tej miary, co Piotr Michałowski i Jan Matejko stworzył w połowie tegoż stulecia podwaliny rodzimej sztuki o europejskiej klasie artystycznej” – oceniła Kossowska. „Bezsprzecznie utrzymał też swą priorytetową pozycję w całościowo widzianych dziejach polskiej sztuki jako twórca romantyczny mistrzowsko władający malarskim warsztatem o akademickim rodowodzie” - podkreśliła. „Szczególną maestrię osiągnął Rodakowski w dziedzinie portretu, portretu pogłębionego psychologicznie i werystycznie oddającego fizjonomiczne rysy modeli, znakomicie zakomponowanego, ale oszczędnego w środkach wyrazu, perfekcyjnie narysowanego i subtelnie wymodelowanego, o wysmakowanej tonacji kolorystycznej i laserunkowej fakturze” - wyjaśniła.
Podsumowanie twórczości artysty dała retrospektywna wystawa zorganizowana w 1994 roku w Muzeum Narodowym w Krakowie.
Henryk Hipolit Rodakowski zmarł 28 grudnia 1894 roku w wieku 71 lat. Został pochowany na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie.
Paweł Tomczyk (PAP)
top/ aszw/