165 lat temu, 21 sierpnia 1859 r. w Płocku urodził się Ludwik Krzywicki. Dziś niemal zupełnie zapomniany uczony, pionier socjologii wywarł ogromny wpływ na polską naukę ostatnich trzech dekad zaborów i międzywojnia.
Przyszły pionier polskiej socjologii pochodził z rodziny wywodzącej się ze średniej szlachty. W trakcie nauki w gimnazjum Krzywicki interesował się historią, najnowszą literaturą pozytywistyczną i naukami przyrodniczymi. Szczególnie duże wrażenie wywarła na nim bardzo modna wówczas teoria ewolucji Karola Darwina.
Na poglądy Krzywickiego silnie wpływały jego tradycje rodzinne. Gdy w 1861 r. zmarł ojciec Ludwika, w jego wychowaniu zastąpił go dziadek ze strony matki Franciszek Ksawery Iwanicki, uczestnik Powstania Listopadowego.
W 1878 r. Ludwik Krzywicki rozpoczął studia wydziale matematyczno-fizycznym Cesarskiego Uniwersytetu Warszawskiego. Bardzo szybko zaangażował się w działalność nielegalnych kółek zafascynowanych ideami socjalistycznymi. Jak wspominał w latach trzydziestych celem tych niewielkich grup była „walka z caratem, walka nieubłagana, nie oczekująca względów w razie przegranej, ale i sama nieskłonna do okazania przeciwnikowi jakiego bądź miłosierdzia. Walka na życie i śmierć”. [Ludwik Krzywicki „Wybór pism”]
Ludwikowi Krzywickiemu, i wielu innym przedstawicielom pokolenia, do którego należeli również przyszli twórcy II Rzeczypospolitej, jak Roman Dmowski i Józef Piłsudski, całkowicie obca była wiara w spokojną pracę organiczną. Na łamach organu pozytywistów, „Przeglądu Tygodniowego”, dwudziestoczteroletni Krzywicki zaatakował publicystykę pozytywistyczną Bolesława Prusa.
Publicystyka Krzywickiego była tylko wstępem do podjęcia bardziej radykalnych działań. Wzorem dla młodych patriotów warszawskich był rosyjski student Eugeniusz Żukowski, który spoliczkował wszechwładnego znienawidzonego rusyfikatora edukacji w Królestwie Polskim Aleksandra Apuchtina. 17 kwietnia 1883 r. Krzywicki był jednym z mówców podczas nielegalnej demonstracji przed Pałacem Kazimierzowskim, będącym siedzibą rektora Uniwersytetu. Władze zareagowały relegowaniem go z uczelni i nakazem opuszczenia Warszawy.
Był również jednym z najbardziej wyróżniających się wykładowców działającego od kilku lat Uniwersytetu Latającego. Celem organizowanych w prywatnych mieszkaniach kursów naukowych był rozwój nieskrępowanej carską cenzurą edukacji i badań naukowych. Zagrożony aresztowaniem przez ochranę zdecydował się w 1891 r. na wyjazd do Berlina, gdzie tworzył swoje najważniejsze dzieła etnograficzne i etnologiczne – „Kurpie” i „Ludy. Zarys antropologii etnicznej”.
Krzywicki nielegalnie wyjechał do Krakowa, gdzie studiował medycynę. W kolejnych latach mieszkał w Lipsku, Bernie, Zurychu, Paryżu, Lwowie. W trakcie pobytu w Cesarstwie Niemieckim nawiązał kontakty z Fryderykiem Engelsem, pragnąc przetłumaczyć jego dzieła na polski. W Szwajcarii współpracował z polską emigracją. W Paryżu Krzywicki redagował czasopismo „Przedświt”.
We Lwowie ożenił się ze studentką medycyny Rachelą Feldberg, z którą wrócił do Królestwa Polskiego. Mimo młodego wieku na początku lat dziewięćdziesiątych był uznawany za jeden z największych autorytetów polskich nauk społecznych. Był również jednym z najbardziej wyróżniających się wykładowców działającego od kilku lat Uniwersytetu Latającego. Celem organizowanych w prywatnych mieszkaniach kursów naukowych był rozwój nieskrępowanej carską cenzurą edukacji i badań naukowych. Zagrożony aresztowaniem przez ochranę zdecydował się w 1891 r. na wyjazd do Berlina, gdzie tworzył swoje najważniejsze dzieła etnograficzne i etnologiczne – „Kurpie” i „Ludy. Zarys antropologii etnicznej”.
W 1893 r. Krzywicki wyruszył w swoją największą podróż. Wraz z tysiącami przepływających Atlantyk emigrantów z ziem polskich udał się do Stanów Zjednoczonych. Kraj ten obchodził wówczas 400-lecie odkrycia Ameryki przez Kolumba. Głównym elementem obchodów rocznicy tego wydarzenia była Wielka Wystawa Kolumbijska w Chicago, będąca podsumowaniem błyskawicznego rozwoju USA po wojnie secesyjnej.
„Za Atlantykiem” jest pierwszym opisem Ameryki i tamtejszych Polaków, dokonanym przez polskiego socjologa. Metoda obserwacji terenowej jaką zastosował Krzywicki była wówczas niezwykle nowoczesna. Były to czasy gdy socjologowie i etnografowie pisali swoje dzieła zza biurek a nie wśród bohaterów swoich prac.
Krzywicki był uważnym widzem wystawy. W prezentowanych tam osiągnięciach technicznych Polski socjalista widział możliwość „wyzwolenia” polskich chłopów. Jednym z najciekawszych elementów dziennika jego podróży „Za Atlantykiem” są opisy zmian zachodzących w myśleniu polskich chłopów stających się amerykańskimi farmerami, których charakteryzują „dzielne miny i wzrok śmiały”. „Za Atlantykiem” jest książką niezwykle plastyczną, w której obserwujemy zmiany w zachowaniach samego autora. Wyjazd ten „odświeżył, wlał w żyły mieszkańca ponurego kraju masę optymizmu i wiary w jutro”.
„Za Atlantykiem” jest pierwszym opisem Ameryki i tamtejszych Polaków, dokonanym przez polskiego socjologa. Metoda obserwacji terenowej jaką zastosował Krzywicki była wówczas niezwykle nowoczesna. Były to czasy gdy socjologowie i etnografowie pisali swoje dzieła zza biurek a nie wśród bohaterów swoich prac.
Dzieła Krzywickiego są w większości trudne do przebrnięcia dla współczesnych czytelników, z terminologią zaczerpniętą z dzieł Karola Marksa. Ale zdaniem prof. Antoniego Sułka, autora przedmowy do reprintu „Za Atlantykiem”, dzieło to jest jednak przystępnym przewodnikiem po USA końca XIX wieku, w zaskakująco wielu wymiarach przypominającym współczesną Ameryką. Takie są między innymi opisy niewyobrażalnych w ówczesnej Europie drapaczy chmur: „cokolwiek przyszłość nam przyniesie, imię Chicago pozostanie – w budownictwie. Albowiem miasto to powołało do życia własną architekturę: olbrzymie gmachy, piętrzące się w górę rzędami okien. Mity biblijne dochowały nam legendę o ukaraniu zarozumiałości ludzkiej, która wieżą usiłowała przebić niebo. Kapitaliści chicagowscy podjęli też dumny zamiar i zbudowali drapacze nieba, swoimi wierzchołkami urągające chmurom”. [„Za Atlantykiem"]
W oficjalnych biografiach Krzywickiego z okresu PRL przemilczano jego podróż do Ameryki. Nie wznawiano „Za Atlantykiem”, które byłoby dziełem zbyt niewygodnym ze względu na niezwykle pozytywny stosunek Krzywickiego do amerykańskiego kapitalizmu.
Polska wchodziła w wiek XX, a jego początek przynieść miał wiele dramatycznych wydarzeń. Dla Krzywickiego wciąż najważniejsza była nauka i edukacja. Za tę drugą działalność w 1899 r. trafił na pół roku do sławetnego X Pawilonu Cytadeli Warszawskiej pod zarzutem „organizowania bezpłatnych czytelni”. W 1905 r. ponownie uwięziono go za wspieranie strajku szkolnego. „Odwilż” po roku 1905 umożliwia mu prowadzenie wykładów w ramach legalnego już Towarzystwa Kursów Naukowych i w Szkole Kupców m. Warszawy.
Po wybuchu I wojny światowej zostaje członkiem Komitetu Obywatelskiego, a po jego rozwiązaniu pracuje w urzędach tworzonych przez Radę Regencyjną. Jest jednym z inicjatorów powstania Głównego Urzędu Statystycznego. W przeciwieństwie do wielu innych socjalistów, takich jak Bolesław Limanowski, Krzywicki nie zaangażuje się w politykę II RP. Odegrał jednak ogromną rolę w jej szybko rozwijającym się życiu naukowym. Należał do ponad dwudziestu towarzystw i instytucji naukowych. Wśród nich były organizacje tak różne jak Polskie Towarzystwo Geograficzne, Towarzystwo Etnologiczne, czy Towarzystwo Krajoznawcze.
Wśród jego współpracowników byli najważniejsi ówcześni naukowcy jak Stanisław Czekanowski, Jan Stanisław Bystroń, czy Florian Znaniecki. Tak jak przed rokiem 1914 wspierał rozwój szkolnictwa i czytelnictwa, angażując się w rozwój Towarzystwa Kursów Naukowych i innych organizacji edukacyjnych. W 1920 r. stanął na czele istniejącego do dziś Instytutu Gospodarstwa Społecznego.
W opublikowanej przez większość gazet w grudniu 1931 r. odezwie skierowanej do bezrobotnych Krzywicki wraz ze swoimi współpracownikami napisał: „nie zależy nam na pięknej, wyszukanej formie opisów. Niechaj padają słowa proste i twarde, byle oparte na prawdziwych przeżyciach”.
Nieskrępowany rozwój nauki w II RP sprawiał, że dla Krzywickiego była to przynajmniej w tej sferze Polska marzeń. Daleki od marzeń pozostawał rozwój kraju i dobrobyt społeczeństwa. Kierowany przez niego Instytut Gospodarstwa Społecznego w okresie Wielkiego Kryzysu ogłosił konkurs na pamiętniki bezrobotnych. W opublikowanej przez większość gazet w grudniu 1931 r. odezwie skierowanej do bezrobotnych Krzywicki wraz ze swoimi współpracownikami napisał: „nie zależy nam na pięknej, wyszukanej formie opisów. Niechaj padają słowa proste i twarde, byle oparte na prawdziwych przeżyciach”.
Nadesłano aż 774 pamiętników. Laureat konkursu otrzymał 250 złotych, czyli dwu i pół krotność średniej miesięcznej pensji robotniczej. W skład sądu konkursowego Krzywicki powołał wybitnych pisarzy i działaczy społecznych, między innymi Tadeusza Boya-Żeleńskiego, Tadeusza Szturm de Sztrema, Antoniego Zdanowskiego i Halinę Krahelską. Pamiętniki stanowią dla współczesnych historyków jedno z najważniejszych źródeł przybliżających nastroje społeczne tego okresu.
Ostatnie lata życia naukowiec spędził w zachowanej do dziś willi przy ulicy Mariana Langiewicza 25 na warszawskiej Ochocie. Owdowiały w 1924 r. Krzywicki zamienił dom w pracownię naukową wypełnioną tysiącami książek i odwiedzaną przez jego uczniów i studentów.
We wrześniu 1939 r. osiemdziesięcioletni Krzywicki został ranny w ostrzale artyleryjskim Warszawy. Trudno o bardziej wyrazisty przykład jak dalekim wspomnieniem były utopijne nadzieje pionierów socjologii na lepsze, racjonalne i rozwijające się w pokoju społeczeństwa.
Niestrudzonemu i głębokiemu badaczowi dziejów człowieka, początków praw rozwoju kultury duchowej i materialnej ludzkości, więzi i organizmów społecznych – uczonemu ogarniającemu rozległe dziedziny wiedzy humanistycznej, nie cofającemu się przed najtrudniejszymi problemami nauki i rozwiązującemu je pozytywnie, wreszcie niespożytej energii nauczycielowi wielu pokoleń, co kształcił przez pół stulecia z górą umysły młodzieży polskiej w czasach niewoli – twórcy ogniska naukowego w Warszawie, który swą działalnością wywalczył prawo bytu dla polskiej myśli naukowej
Po trudnej, ale pełnej optymizmu młodości pod zaborami oraz niezwykle aktywnym i twórczym okresie międzywojnia sędziwy socjolog wkroczył w ostatni okres swojego życia. W częściowo zniszczonej willi kontynuował pracę nad ostatnim, niedokończonym dziełem. Jak wspominał jeden z odwiedzających go przyjaciół: „Kazał mi zabrać do siebie i uporządkować szereg wspomnień pisanych w ciągu życia oraz przechować nie dokończoną Hordę pierwotną. I tylko te rękopisy, wyniesione przeze mnie ukradkiem ocalały”. [Tadeusz Kowalik, Henryka Hołda-Róziewicz „Ludwik Krzywicki”]
Krzywicki zmarł 10 czerwca 1941 r. Do końca zachowywał się jak naukowiec: „umierał przytomnie jak przyrodnik – badacz udzielając lekarzowi co pewien czas spostrzeżeń nad tym co czuje i co się w jego organizmie dzieje”. [„Ludwik Krzywicki”]
Współcześnie marksizm kojarzony jest ze zbrodniami ustrojów komunistycznych. W czasach Krzywickiego uważany był za jeden z najważniejszych nurtów nauk społecznych. Dorobek naukowy Krzywickiego wykracza jednak poza idee marksistowskie i za sprawą swojej nowatorskości i oryginalności jest wciąż oceniany jako inspirujący dla współczesnych badaczy. [„Wizjoner i realista. Szkice o Ludwiku Krzywickim”, pod red. Józefy Hrynkiewicz]
Dorobek i postać Krzywickiego był wykorzystywany przez władze PRL. W oficjalnych biografiach stawiano go w kontrze do innych socjalistów, takich jak Piłsudski, którzy mieli „zdradzić socjalizm wysiadając z tramwaju na przystanku niepodległość”. Był również krytykowany za swoją „bierność”, która miała być dowodem, że „Krzywicki nie potrafił wcielić w praktykę głoszonych przez siebie idei”. [„Wybór pism”]
Osiągnięcia Ludwika Krzywickiego w sposób najbardziej zwięzły podsumowuje fragment uzasadnienia przyznanej mu nagrody miasta Warszawy w 1934 r.: „Niestrudzonemu i głębokiemu badaczowi dziejów człowieka, początków praw rozwoju kultury duchowej i materialnej ludzkości, więzi i organizmów społecznych – uczonemu ogarniającemu rozległe dziedziny wiedzy humanistycznej, nie cofającemu się przed najtrudniejszymi problemami nauki i rozwiązującemu je pozytywnie, wreszcie niespożytej energii nauczycielowi wielu pokoleń, co kształcił przez pół stulecia z górą umysły młodzieży polskiej w czasach niewoli – twórcy ogniska naukowego w Warszawie, który swą działalnością wywalczył prawo bytu dla polskiej myśli naukowej”. [„Ludwik Krzywicki”].(PAP)
Autor: Michał Szukała
szuk/