80 lat temu, 6 czerwca 1944 r. na plażach Normandii rozpoczęła się największa operacja desantowa w historii. Lądowanie wojsk alianckich rozpoczynało nowy etap w historii II wojny światowej, w którym sił Niemiec zostaną zmuszone do desperackiej obrony na trzech frontach.
„Łkanie bezsennej, skrzypki jesiennej, sierocej/ serce mi rani, grąży w otchłani niemocy” – słowa przejmującej „Piosenki jesiennej” Paula Verlaine'a popłynęły na falach francuskiej sekcji radia BBC dwukrotnie. Odczytanie pierwszego wersu zapowiadało żołnierzom francuskiego ruchu oporu, że wyczekiwana przez nich inwazja wojsk alianckich w północnej Francji rozpocznie się w ciągu najbliższych dwóch tygodni. Drugi niósł jeszcze bardziej doniosłą informację: lądowanie rozpocznie się po maksymalnie 48 godzinach od jej nadania. Oba wersy usłyszano we Francji 5 czerwca 1944 r. Dotarły zarówno do uszu francuskich patriotów, jak i niemieckiego wywiadu, którego oficerowie wiedzieli co oznaczają. W tym momencie rozpoczynał się wyścig, którego stawką były losy wojny w Europie Zachodniej.
Decyzję o otwarciu drugiego frontu w Europie poprzez desant w północnej Francji podjęli w sierpniu 1943 r. na konferencji w Quebecu przywódcy Wielkiej Brytanii i USA. Roosevelt i Churchill już od końca 1941 r. wysłuchiwali coraz ostrzejszych żądań Stalina, który domagał się większego odciążenia frontu wschodniego, angażującego przytłaczającą część sił niemieckich. Przybliżony termin inwazji ustalono na 1 maja 1944 r. Operacji tej nadano kryptonim „Overlord”. Pod koniec grudnia 1943 r. naczelnym dowódcą sił inwazyjnych mianowany został amerykański generał Dwight Eisenhower. 17 stycznia 1944 r. w Londynie rozpoczęło działalność Naczelne Dowództwo Alianckich Sił Ekspedycyjnych (SHAEF).
Sztab SHAEF był ogromnym przedsięwzięciem organizacyjnym, w które zaangażowanych zostało prawie 16 tysięcy osób. Doświadczenia poprzednich wielkich desantów morskich – w Afryce Północnej, na Sycylii i południowych Włoszech – wskazywały, że będzie to najtrudniejsza pod względem logistycznym operacja tej wojny. Zgodnie z przyjętymi założeniami w pierwszym dniu inwazji alianci mieli przerzucić na wybrzeża Normandii około 200 tys. żołnierzy, dziesięć dni później miało być ich już blisko 600 tys., a na początku września 2 miliony.
„Oprócz przytłaczającej przewagi aliantów nad nieprzyjacielem w siłach powietrznych i morskich, górowaliśmy nad nim jeszcze tym, że my wybraliśmy czas i miejsce lądowania.”
Początkowo D-Day, czyli termin desantu morskiego o kryptonimie „Neptun”, będącego pierwszą częścią operacji „Overlord”, wyznaczono na 5 czerwca. Wojska sprzymierzonych miały dokonać desantu morskiego i powietrznego w pasie liczącym 80 km: od ujścia rzeki Dives na wschodzie do ujścia kanału Carenton na zachodzie. Pierwszego dnia operacji zakładano uchwycenie pięciu przyczółków.
Gen. Omar Bradley, dowodzący amerykańskimi wojskami inwazyjnymi w Normandii, tak przedstawiał założenia przygotowanego przez aliantów planu: „W przeciwieństwie do inwazji na Sycylię, gdzie lądowaliśmy o godzinie 3.30 pod osłoną nocy, początek inwazji na Normandię wyznaczony został po nastaniu świtu. Liczyliśmy na to, że przy lądowaniu na umocnionym przez nieprzyjaciela wybrzeżu Francji siła ognia aż nadto zrekompensuje brak maskowania. Warto było z niego zrezygnować na korzyść celniejszego i silniejszego bombardowania. (...) Oprócz przytłaczającej przewagi aliantów nad nieprzyjacielem w siłach powietrznych i morskich, górowaliśmy nad nim jeszcze tym, że my wybraliśmy czas i miejsce lądowania. (...) Nie będąc w stanie przewidzieć, w którym miejscu nastąpi uderzenie, nieprzyjaciel musiał rozciągnąć swe oddziały wzdłuż całego wybrzeża europejskiego, tj. na przestrzeni 860 mil”. (Omar N. Bradley „Żołnierska epopeja”)
Siły lądowe przygotowane do operacji „Overlord" złożone były z 21 Grupy Armii, którą dowodził brytyjski marszałek Bernard L. Montgomery. W jej składzie znajdowały się: 1 armia kanadyjska, 2 armia brytyjska oraz 1 armia amerykańska. Dodatkowo bezpośrednio dowódcy wojsk sprzymierzonych podporządkowano 3 armię amerykańską gen. George’a Pattona. Wspierało ich 11 tys. samolotów bojowych i 2 tys. transportowych, a także 7 tys. różnego rodzaju jednostek pływających.
Na odcinku przygotowywanej przez aliantów inwazji Niemcy dysponowali jedynie dziewięcioma dywizjami piechoty i jedną dywizją pancerną. Posiadali zaledwie 350 samolotów. Inwazja sił sprzymierzonych poprzedzona została wielomiesięcznymi bombardowaniami, które w ogromnym stopniu zdezorganizowały ruch kolejowy we Francji. Paraliż komunikacyjny powiększały akcje sabotażowe organizowane przez francuski ruch oporu, prowadzone ze szczególną intensywnością w ostatnich kilkudziesięciu godzinach przed inwazją.
„Dowództwo alianckie robiło wszystko, aby utrzymać Niemców w niepewności. W czasie, gdy główne siły inwazyjne koncentrowane były w portach południowo-zachodniej Anglii, na wybrzeżach wschodnich postawiono wielkie makiety obozów wojskowych.”
Dużym sukcesem sił koalicji była kampania dezinformacyjna, której celem było przekonanie dowódców niemieckich o tym, że desant nastąpi w rejonie Calais. Jerzy Lipiński w książce „Druga wojna światowa na morzu” pisał: „Dowództwo alianckie robiło wszystko, aby utrzymać Niemców w niepewności. W czasie, gdy główne siły inwazyjne koncentrowane były w portach południowo-zachodniej Anglii, na wybrzeżach wschodnich postawiono wielkie makiety obozów wojskowych; u wschodnich wybrzeży skoncentrowano także flotę statków handlowych >>ucharakteryzowanych<< na okręty wojenne. W ostatnich dniach przed inwazją loty rozpoznawcze i ciężar bombardowań lotniczych skierowano głównie w rejon Calais, pozostawiając aż do dnia uderzenia we względnym spokoju plaże Normandii i ich bezpośrednie zaplecze. Fałszywe informacje rozsiewał również wywiad brytyjski, dezorientując dowództwo niemieckie. Jeszcze w przeddzień lądowania, gdy ku Normandii płynęła już armada inwazyjna, ku Calais zmierzała flota starych statków handlowych +ucharakteryzowana+ na okręty wojenne”.
W przeddzień planowanej na 5 czerwca inwazji z powodu złych warunków atmosferycznych gen. Dwight Eisenhower podjął decyzję o przesunięciu początku operacji o 24 godziny. Przed świtem 6 czerwca 1944 r. operację „Overlord” rozpoczął desant trzech dywizji powietrzno-desantowych, których zadaniem była osłona skrzydeł rejonu lądowania. O 4.05 pierwsi alianccy żołnierze wsiedli do barek desantowych. Niemcy wciąż nie zdawali sobie sprawę, że w kierunku kontrolowanych przez nich wybrzeży Francji zmierza największa flota desantowa w dziejach. Dostrzegli jej obecność około 5.30, gdy na plaże Normandii spadły pierwsze pociski wystrzelone z alianckich okrętów.
O godzinie 6.30 zaczęły lądować pierwsze jednostki. 150 tys. żołnierzy pierwszego rzutu skierowało się na ponad trzech tysiącach barek desantowych ku pięciu sektorom wybrzeża. Amerykanie utworzyli przyczółki na plaży „Utah” oraz „Omaha”, na której doszło do najcięższych walk. Natomiast Brytyjczycy i Kanadyjczycy przyczółki: „Gold”, „Juno” i „Sword”.
W sumie z pierwszego rzutu operacyjnego zginęło około 2,5 tys. żołnierzy, a 8,5 tys. zostało rannych. Jednak zanim zakończył się „najdłuższy dzień” 6 czerwca, na ziemi francuskiej było już 75 tys. żołnierzy brytyjskich i blisko 58 tys. amerykańskich. Do liczby tej należy dodać jeszcze ponad 20 tys. brytyjskich i amerykańskich spadochroniarzy.
Najistotniejsze dla powodzenia operacji okazało się panowanie sprzymierzonych w powietrzu. Wyniszczona wcześniejszymi walkami z aliantami Luftwaffe była nad normandzkimi plażami praktycznie niewidoczna.
Do 12 czerwca siły z poszczególnych pięciu plaż zdołały utworzyć wspólny przyczółek mający 100 km szerokości i 30 km głębokości, obsadzony przez 330 tys. żołnierzy z 54 tys. pojazdów.
Niemieckie dowództwo nie podjęło kontrofensywy na większą skalę, krępowane przekonaniem Hitlera i podsuwanymi przez zachodnie wywiady fałszywymi doniesieniami, że desant w Normandii to jedynie wybieg taktyczny, mający odwrócić uwagę od przyszłego głównego lądowania w rejonie Calais. Dlatego większość spośród 58 stacjonujących we Francji niemieckich dywizji skoncentrowano na północny wschód od Paryża. Wyjątkiem wśród niemieckich dowódców był feldmarszałek Erwin Rommel, który sugerował rozmieszczenie całości niemieckich sił jak najbliżej plaż. „Lepiej mieć jedną dywizję w miejscu lądowania niż trzy dywizje w trzy dni później” – podkreślał. Słynny „Lis Pustyni” poprawnie wskazał także potencjalnie najlepsze dla aliantów momenty lądowania: pomiędzy 5 i 7 oraz 12 i 14 czerwca.
„To, co z perspektywy czasu wydaje się niekiedy niemal nieuniknionym triumfem operacji >>Overlord<<, mogło się okazać czymś zupełnie przeciwnym.”
Biograf Hitlera Ian Kershaw, oceniając przyczyny niemieckiej klęski w Normandii pisał: „To, co z perspektywy czasu wydaje się niekiedy niemal nieuniknionym triumfem operacji >>Overlord<<, mogło się okazać czymś zupełnie przeciwnym. Początkowo optymizm Hitlera nie był w sumie tak całkowicie bezpodstawny. Zakładał on, że wybrzeże atlantyckie jest silniej ufortyfikowane, niż było w rzeczywistości. Mimo wszystko w decydujących, początkowych fazach operacji przewaga powinna być po stronie żołnierzy broniących wybrzeża - jak to się stało w Omaha. Jednak za spóźnione działania przyszło zapłacić ogromną ceną. Podziały wśród niemieckich dowódców i brak zgody w kwestii taktyki między Rommlem (który opowiadał się za postawieniem dywizji pancernych niedaleko wybrzeża, mając nadzieję na błyskawiczne zniszczenie nacierających sił) a generałem Leo Geyrem von Schweppenburgiem, dowódcą Grupy Pancernej Zachód (który chciał trzymać wojska pancerne z tyłu, póki nie stanie się oczywiste, gdzie powinny zostać przerzucone), stanowiły istotną słabość niemieckich przygotowań do odparcia inwazji”.
31 lipca, gdy alianci mieli już do dyspozycji we Francji około miliona żołnierzy, przeszli do szybkiej ofensywy – absolutnie zgubnej dla Niemców, pozbawionych większych zapasów paliwa i ustawicznie atakowanych z powietrza. Ich odwrót z Normandii zakończył się w „kotle Falaise”, z jedyną drogą ewakuacyjną, blokowaną przez polską 1. Dywizję Pancerną gen. Stanisława Maczka. Przed ostatecznym zamknięciem kotła 19 sierpnia wyrwało się z niego około 50 tys. żołnierzy niemieckich, w dalszych walkach poległo 10 tys., a 45 tys. wzięto do niewoli. Niemieckie straty sprzętowe w tej największej bitwie frontu zachodniego, wyniosły ponad 400 czołgów, 7 tys. innych pojazdów i blisko tysiąc dział.
Klęska pod Falaise zniweczyła niemieckie plany utrzymania Francji, poprzez przekształcenie wojny w wyczerpujące starcie pozycyjne. Przekroczenie Sekwany 19 sierpnia ostatecznie zakończyło operację „Overlord”. Tego samego dnia w Paryżu wybuchło powstanie, a sześć dni później alianci weszli do stolicy Francji, a do końca września wyzwolili cały kraj - nie licząc kilku ufortyfikowanych portów na wybrzeżu atlantyckim i brytyjskich Wysp Normandzkich, utrzymywanych przez Niemców aż do kapitulacji w maju 1945 r.
W rozpoczętej 6 czerwca operacji „Overlord” brały również udział jednostki Polskiej Marynarki Wojennej oraz Polskich Sił Powietrznych. Działania aliantów od pierwszego dnia walk wspierały krążownik ORP „Dragon” oraz niszczyciele ORP „Błyskawica”, „Krakowiak”, „Piorun” i „Ślązak”. „Ślązak” i „Dragon” bezpośrednio interweniowały swą artylerią w walki na lądzie. 8 czerwca wieczorem ten ostatni udaremnił bardzo groźny dla aliantów kontratak oddziałów niemieckiej 21. Dywizji Pancernej, niszcząc sześć jej czołgów. W armadzie transportowej, przewożącej wojska i sprzęt na plaże Normandii, znalazło się osiem statków Polskiej Marynarki Handlowej.
Także od pierwszego dnia w walkach uczestniczyło jedenaście dywizjonów polskiego lotnictwa - trzy bombowe i osiem myśliwskich, z których większość wchodziła w skład 131 skrzydła myśliwskiego, dowodzonego przez mjr. pil. Juliana Kowalskiego oraz 133 skrzydła dowodzonego przez mjr. pil. Stanisława Skalskiego.(PAP)
Autor: Michał Szukała
szuk/ aszw/