2011-04-20 (PAP) - Łódzcy samorządowcy chcą, aby do Łodzi sprowadzić prochy Jerzego Kosińskiego, jednej z najciekawszych, ale też najbardziej kontrowersyjnych postaci polskiej literatury. Zorganizowane też będą obchody 20 rocznicy jego śmierci - zadecydowali w środę łódzcy radni. 20 rocznica samobójczej śmierci Jerzego Kosińskiego przypada 3 maja.
Kosiński zdecydował się wyemigrować do USA. Według Jerry'ego Sloana, biografa tego pisarza, w przededniu wyjazdu z Polski Kosiński powiedział przyjacielowi: "Bierz od ludzi, co tylko się da, a kiedy nic już nie pozostanie, spławiaj ich". Tę zimną maksymę Kosiński wcielał wżycie w Ameryce w miarę jak wspinał się po szczeblach kariery aż do chwili, gdy stał się prawdziwym gwiazdorem: wykładał na uniwersytecie Yale, przyjaźnił się ze znakomitościami Hollywoodu i z redaktorami "New York Timesa". W pierwszym okresie po przyjeździe do USA Kosiński wypierał się swego żydowskiego pochodzenia i to do tego stopnia, że zaczęto zarzucać mu antysemityzm. Dopiero po spektakularnym sukcesie "Malowanego ptaka" zaczął przyznawać się do swojego pochodzenia.
W 1973 roku został prezesem amerykańskiego Pen Clubu i pełnił tę funkcję przez dwie dekady. Do jego najbardziej znanych książek należą "Wystarczy być", "Inball", "Pustelnik z sześćdziesiątej ulicy". Kosiński pisał dużo, jednak dość szybko krytyka amerykańska zaczęła mu zarzucać zbyt już otwarte czerpanie z twórczości innych autorów. Największy bestseller Kosińskiego "Po prostu być" oparty jest na "Karierze Nikodema Dyzmy". Oskarżenia o plagiat przewijały się przez całą literacką twórczość Kosińskiego co jednak - do pewnego momentu - nie szkodziło mu w oczach czytelników. Sławny, czytany, cytowany, porównywany dzięki swej wspaniałej angielszczyźnie do Josepha Conrada, zarabiał na swoich powieściach miliony.
"Kosiński do tej pory pozostał tym polskim, czy raczej polsko-żydowskim pisarzem, który zrobił tak oszałamiającą karierę. Miał kilka milionów sprzedanych książek. Jednak, kiedy był na samym szczycie wokół niego mnożyły się znaki ostrzegawcze, bo wiadomo, że ludzka natura z trudem znosi czyjeś powodzenie" - mówił w październiku Janusz Głowacki na premierze swojej powieści o Kosińskim zatytułowanej "Good night Dżerzi". Jego zdaniem, punktem zwrotnym w życiu Kosińskiego był artykuł w "Village Voyce" z 1983 roku, którego autor kwestionował autentyczność pisarstwa Kosińskiego. Dziennikarz wyciągnął też fakt, że w okresie, gdy ukazał się "Malowany ptak", pisarz nie znał jeszcze angielskiego na tyle, żeby napisać książkę. "Przez siedem następnych lat pisał +Pustelnika z 69 ulicy+, książkę, która miała potwierdzić jego talent, ale gdy się ukazała, zebrała fatalne recenzje. To go bardzo mocno trafiło" - mówił Głowacki.
"Kosiński był wielkim mistyfikatorem. Znakomicie wyczuł czas, gdy image zaczął się stawać ważniejszy od rzeczywistości. W tym sensie był prawdziwym bohaterem XX wieku" - mówił Głowacki. Jego zdaniem, Kosiński uznał, że koszmar, który naprawdę przeżył podczas okupacji, jest niewystarczający dla zbudowania sobie pozycji literackiej w Nowym Jorku. "Był mistyfikatorem, ale demony, które czaiły się za jego plecami były prawdziwe. Przeszedł piekło. Inne niż opisał w +Malowanym ptaku+, ale zupełnie wystarczające" - dodał Głowacki.
3 maja 1991 roku Kosiński popełnił samobójstwo w wannie zażywając barbiturany i nakładając na głowę plastikowy worek. (PAP)
aszw/ jaw/ ls/