Kurhan, który jest pozostałością po mieszkańcach Ziemi Sandomierskiej sprzed ponad 3 tys. lat, odkryli archeolodzy w Radoszkach (Świętokrzyskie) To kolejny tego typu obiekt w dolinie rzeki Opatówki.
W odkryciu najciekawszy jest fakt, że odnalezienie kurhanu nie wymagało wnikliwych badań czy wykopalisk, bo dotyczyło obiektu doskonale znanego miejscowej społeczności. Nazywane kopcem, niewielkie dwumetrowe wzniesienie wkomponowało się w krajobraz łąk na tyle, że mogło się wydawać mieszkańcom wsi Radoszki (gm. Wilczyce) naturalnym obiektem.
Nic bardziej mylnego - twierdzą archeolodzy, według których wzniesienie pasuje do całego systemu podobnych obiektów znanych już w okolicach Sandomierza, w dolinie rzeki Opatówki.
Jak powiedział PAP dr Marek Florek z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie oraz sandomierskiej delegatury wojewódzkiego urzędu ochrony zabytków w Kielcach, kurhan odnaleźli studenci, którzy w rejonie wsi Radoszki prowadzili badania powierzchniowe.
Według archeologa, analizując podobny, dokładnie zbadany w latach 90. ubiegłego wieku obiekt w nieodległym Dacharzowie można skłaniać się ku tezie, że kurhan w Radoszkach jest nasypem grobowym, który mógł powstać w drugim tysiącleciu przed naszą erą, w epoce brązu, tzw. kulturze trzcinieckiej.
„Gdybyśmy przeanalizowali tereny wzdłuż Opatówki, podobnych +kopców+ znajdziemy więcej+. Usytuowane są w taki sposób, by z każdego były widoczne kolejne. To nam może sugerować, że ich usytuowanie jest celowe. Oprócz funkcji nasypów grobowych mogły pełnić funkcje organizacji przestrzeni, czegoś w rodzaju punktów orientacyjnymi w terenie” – tłumaczy dr Florek.
Zdaniem archeologa może mieć to związek z sukcesywnymi wędrówkami, czy też przesuwaniem się ludności wzdłuż rzeki Opatówki. „Mogło to wynikać z potrzeby związanej z typem gospodarki. Na przykład z prowadzeniem gospodarki wypaleniskowej. Po wypaleniu lasów, krzaków, zarośli uprawiano ziemię. Kiedy ona się wyjałowiła, po kilkunastu latach osada przesuwała się dalej, by zająć nowe pola” – wyjaśnił. Jego zdaniem taki tryb osadnictwa dobrze znany jest z etnografii czy badań organizacji ludów pierwotnych.
Według naukowców, z dotychczasowych badań wynika, że ludzie po latach powracali często do miejsc zasiedlanych przez swoich przodków, organizując pochówki w tych samych miejscach. Z dokładnych badań podobnych kurhanów wynika, że nasypy grobowe mogły być z kilkudziesięcioletnimi przerwami używane nawet przez 400 lat.
Przez ile lat i w jaki sposób był użytkowany kurhan w Radoszkach, wyjaśnić mogą dokładne prace wykopaliskowe. Zdaniem Florka, badanie tego typu miejsc jest o tyle ciekawe, że w kulturze trzcinieckiej stosowane były różne formy pochówków. „Zmarli zazwyczaj byli składani do jam grobowych. Znamy jednak też sporadyczne przypadki grobów ciałopalnych” – powiedział. Ciała układane były na boku z lekko podkurczonymi nogami i rękami „w takiej pozycji, jakby ludzie spali” – tłumaczył.
Okolice Sandomierza są regularnie badane przez archeologów od ponad stu lat. „Sam fakt odkrycia nieznanego wcześniej nie małego kurhanu jest dowodem na to, że ziemia ta kryje jeszcze wiele tajemnic” – podkreślił Florek. (PAP)
mjk/ je/