Znaczna część dotychczasowych prac związanych z udostępnieniem dla ruchu turystycznego dziewiętnastowiecznej Głównej Kluczowej Sztolni Dziedzicznej w Zabrzu była możliwa do wykonania tylko metodami z epoki ręcznie – mówią koordynatorzy trwających jeszcze robót.
Kompleks Sztolnia Królowa Luiza stanie się – obok działającej w tym mieście Zabytkowej Kopalni Węgla Kamiennego Guido – jedną z największych atrakcji turystycznych regionu. Podziemne trasy (łącznie ponad 5 km wyrobisk) będą otwierane etapami. Pierwszą ich część, opartą o odnowiony i wzbogacony o nowe elementy na powierzchni podziemny skansen górniczy Królowa Luiza, będzie można przejść w czerwcu br. Ostatnia część, wraz z odcinkiem pokonywanym łodziami, ma zostać otwarta wiosną 2017 r.
Główną atrakcją kompleksu Sztolnia Królowa Luiza będą podziemne trasy wykorzystujące m.in. ostatni odcinek dziewiętnastowiecznej Głównej Kluczowej Sztolni Dziedzicznej. Był to zbudowany w latach 1799-1863 chodnik wodny ciągnący się kilkadziesiąt metrów pod ziemią przez 14 km - od Zabrza do Chorzowa – najdłuższy taki w europejskim górnictwie węglowym. Ujście tracącej na znaczeniu (wraz z coraz głębszym wydobyciem) sztolni zamurowano w 1951 r.
Podziemna trasa powiedzie z naziemnej części obecnego skansenu Królowa Luiza, gdzie m.in. można obejrzeć podczas pracy stuletnią parową maszynę wyciągową. Zwiedzający zejdą szybem Carnall ok. 50 m pod ziemię na poziom kanału i przejdą ok. 500 m do mijanki, gdzie znajdował się największy podziemny port załadowczy sztolni.
Z podziemnego portu będzie można przejść dwustuletnim chodnikiem w węglowym pokładzie 510 (z ekspozycją o XIX-wiecznych metodach wydobycia) do drugiej, podziemnej części Luizy, gdzie znajduje się podziemny skansen prezentujący m.in. technikę wydobycia z XX w. (planowany do otwarcia w pierwszej kolejności). Ta część liczących łącznie ok. 1,5 km wyrobisk - z odnowioną ekspozycją - połączona jest z powierzchnią szybem Wilhelmina przy ul. Sienkiewicza.
Po otwarciu (do końca br.) pierwszej części podziemnej trasy w sztolni będzie można przejść pod ziemią od szybu Carnall, do szybu Wilhelmina. Natomiast po zakończeniu prac w drugiej części sztolni (w 2017 r.) będzie można wrócić tam z podziemnego skansenu, aby docelowo ok. 1,5 km do zrekonstruowanego wylotu w centrum miasta pokonać m.in. łodzią.
Prace związane z przystosowaniem sztolni dla ruchu turystycznego trwają od 2009 r. Jak przypomniał szef koordynującego przedsięwzięcie Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu Bartłomiej Szewczyk, o możliwościach turystycznego wykorzystania tego obiektu mówiono już w latach 90. ub. wieku. W kolejnych latach pasjonaci starali się sprawdzać czy sztolnia nadal istnieje, a jeśli tak, w jakim stanie przetrwała pod rozwijającym się miastem.
Próby eksploracji wykazały, że XIX-wieczne wyrobiska zachowały się w dość dobrym stanie, płynąca jednak nimi woda naniosła ogromne ilości mułu – średnio nawet 2-2,5 metra. Aby możliwe stało się jego usunięcie, udrożniono zasypany niegdyś szyb Carnall. Później zdecydowano też o wykonaniu w pobliżu szybu tzw. diagonali transportowej – stromego, liczącego ponad 100 m wyrobiska z powierzchni do sztolni, w którym podwieszono kolejkę transportową.
„To była technika taka, jak w XIX w.: łopata, taczka. Na całej długości (udrażnianych wyrobisk sztolni – PAP) 3,5 km ten muł został wybrany łopatami i taczkami. Zwieźliśmy szybem Carnall ładowarkę, bo chcieliśmy trochę zmechanizować pracę, ale utopiła się w tym mule. W sumie oczyszczanie sztolni trwało prawie trzy lata – to był najbardziej pracochłonny etap. Robota prosta, żeby nie powiedzieć: prymitywna” - opowiadał Szewczyk. Kolejne etapy to już m.in. prace górnicze i zabezpieczające.
Dyrektor zapewnił, że wszystko pomyślano i wykonywane jest tak, by w miarę możliwości zachować i wyeksponować elementy charakterystyczne dla konstrukcji i eksploatacji poszczególnych miejsc. Zabudowanie klatki schodowej (zamiast windy) w 50-metrowym szybie Carnall pozwoliło np. pokazać, jak wygląda konstrukcja szybu, jego obmurze i uzbrojenie.
W samej sztolni widać np. wiele śladów wskazujących m.in. na technologię jej drążenia. To otwory w ociosie (ścianach – PAP), w których budowniczowie umieszczali elementy powstrzymujące napływającą wodę oraz gniazda, w których blokowali belki rusztowania, by móc wykuć górną część wyrobiska i w razie potrzeby wykonać obudowę (kamienną lub ceglaną). Ślady te będą wyeksponowane, a dodatkowa ekspozycja pokaże sposób budowy.
Część elementów sztolni, np. podziemny port, trzeba było wykonać praktycznie od nowa współczesnymi metodami zabezpieczania wyrobisk. Muzealnicy mają jednak dokumenty, m.in. dokładne ryciny, które pozwalają nadawać takim miejscom historyczny wygląd.
Podczas udrażniania sztolni znaleziono m.in. dwie zatopione w mule drewniane łodzie, jakimi kiedyś spławiano tam węgiel. Zabrzańscy muzealnicy umieścili je w wodzie i czekają na otwarcie pracowni konserwacji drewna w Muzeum Morskim w Gdyni, która powinna być w stanie zakonserwować tak duże obiekty. Znaleziono też np. urządzenia do regulacji wody (zasuwy) czy wózki i łopaty, wśród nich bardzo ciężką łopatę w całości metalową - niewiadomego dotąd przeznaczenia.
Części naziemne obiektów kompleksu są już praktycznie gotowe. Prace na różnych etapach zaawansowania trwają jednak niemal w całych podziemiach. W odnowionym podziemnym skansenie działają już maszyny (łącznie m.in. z kompleksem ścianowym i górniczą kolejką szynową), a do wykończenia pozostały praktycznie tylko elementy wyposażenia obsługi ruchu turystycznego (część multimediów, opisów ekspozycji itp.).
Trwają jeszcze prace wykończeniowe w rejonie szybów Carnall i Wilhelmina. Na wyposażenie w ekspozycję poświęconą XIX-wiecznym metodom wydobycia (np. system filarowo-komorowy) czeka obudowany wyłącznie drewnem chodnik przebity przez pokład 510.
Najwięcej do zrobienia jest jeszcze w samej sztolni. Ekipy wykonują tam nadal prace górnicze, m.in. usuwając ostatnie obwały (miejsca zawalenia się wyrobiska), a także roboty murarskie, zabezpieczające przyszłą trasę turystyczną. Po ich zakończeniu trzeba będzie m.in. założyć docelowe odwodnienie (do wyrobiska wciąż napływa woda) i zainstalować ekspozycję muzealną.
„Teraz są tam jeszcze miejsca mało stabilne, trzeba je dosyć mocno zabezpieczać. Natomiast okazało się, że Sztolnia na całej długości jest generalnie w dobrym stanie, czyli miasto, które powstało w międzyczasie, nie bardzo zaszkodziło temu wyrobisku” - zaznaczył Szewczyk.
Wszystkie wyrobiska udostępniane turystom wraz ze Sztolnią będą miały ok. 5 km długości. Sam odkopany fragment Sztolni liczy ok. 2,5 km, jednak na długości ok. kilometra tworzą ją dwie równoległe odnogi. Pozostała część to chodnik w pokładzie 510 i wyrobiska podziemnego skansenu. Koszt wszystkich prac związanych z udostępnieniem kompleksu szacowany jest na ok. 200 mln zł.
Przedstawiciele Muzeum Górnictwa Węglowego wskazują, że w rejonie sztolni znajduje się wyjście ok. 100-metrowego chodnika prowadzącego do historycznego, zlikwidowanego poziomu 80 zbudowanej kilkadziesiąt lat później kopalni Guido. Jego ujście znajduje się przy innym chodniku – wiodącym już na poziomie 80 do szybu Guido. Szewczyk pytany, czy Muzeum będzie chciało w przyszłości łączyć pod ziemią oba obiekty, odpowiedział z uśmiechem: „Być może”.
„Może zrobimy z tego kiedyś jeden kompleks. Technicznie jest to wykonalne. Nie wiemy, w jakim stanie jest ten chodnik na poziomie 80, bo samo skrzyżowanie jest podsadzone (zasypane - PAP). Czyli można dojść te 100 metrów w dół do poziomu 80, natomiast nie można wejść do tego chodnika, który tam idzie. Ale wszystko w tym rejonie jest generalnie w dobrym stanie” - powiedział dyrektor.(PAP)
mtb/ hgt/