Miasto Gdańsk rozpoczęło prace nad zabezpieczeniem środków, które – w razie potrzeby, mogłyby posłużyć ochronie dźwigów stoczniowych. Spośród ponad 110 takich urządzeń istniejących w mieście, wybrano 17, o które samorząd chce szczególnie zadbać.
Stoczniowe dźwigi to jeden z symboli Gdańska. O rozpoczęciu prac nad gromadzeniem funduszy mogących posłużyć w przyszłości do ratowania dźwigów poinformowała w czwartek na konferencji prasowej skarbnik miasta Gdańska - Teresa Blacharska. Wyjaśniła, że środki służyłyby m.in. do zakupu dźwigów, gdyby groziła im np. sprzedaż na złom.
Skarbnik dodała, że według szacunków 17 dźwigów, które miasto chce otoczyć szczególną ochroną, kosztowałoby - jako złom, około 8,5 mln zł.
Jak wyjaśniła Blacharska, prezydent Gdańska odbył już wstępne rozmowy na temat ewentualnej pomocy finansowej z przedstawicielami ministerstwa kultury. „Są też prowadzone rozmowy z innymi instytucjami i podmiotami, które mogłyby wspomóc miasto przy zakupie dźwigów" - powiedziała Blacharska.
Rzecznik prasowy prezydenta Gdańska Antoni Pawlak dodał, że akcję wspiera też pochodzący z Gdańska minister w kancelarii prezydenta RP Sławomir Rybicki.
Miasto Gdańsk uruchomiło w ub.r. specjalny program ochrony stoczniowych dźwigów. Rozpoczęto wówczas prace nad serwisem internetowym poświęconym tym urządzeniom. Strona www.gdansk.pl/zurawie ruszyła w czwartek: znajduje się na niej m.in. katalog wszystkich gdańskich dźwigów. Według tego spisu w sierpniu 2012 r. w mieście istniało 111 tego tupu urządzeń usytuowanych na lądzie (jest też kilkanaście dźwigów pływających - PAP).
W ramach programu miasto wyodrębniło też 17 dźwigów najcenniejszych z historycznego punktu widzenia i najbardziej charakterystycznych dla krajobrazu Gdańska. W grupie tej znalazło się m.in siedem potężnych dźwigów typu KONE oraz sąsiadujący z nimi żuraw zamontowany na estakadzie, na którym znajduje się napis „Stocznia Gdańska".
W ub.r. dowiedziawszy się, że właściciel zamierza zdemontować żuraw estakadowy, miasto zdecydowało się na jego zakup. Jak poinformowano na czwartkowej konferencji prasowej, negocjacje w tej sprawie są na ukończeniu, a miasto nabędzie dźwig za cenę złomu - ok. 100 tys. zł.
Bodźcem do poinformowania mediów o planach miasta związanych z dźwigami stała się ujawniona w czwartek przez media informacja, o tym, że Stocznia Gdańsk SA sprzedała 7 dużych dźwigów typu KONE prywatnej spółce: kupiec zapewnia jednak, że nie zamierza dźwigów likwidować - mają ona zostać wydzierżawione i nadal pracować.
Konieczność wprowadzenia specjalnego programu ochrony gdańskich dźwigów to pośredni efekt kryzysu w przemyśle stoczniowym. Już pod koniec lat 90. gdańska stocznia ograniczyła swoją działalność przenosząc ją niemal w całości na wyspę Ostrów. Stocznia uwolniła w ten sposób około 70 hektarów sąsiadujących m.in. z Pomnikiem Poległych Stoczniowców oraz słynną salą BHP. Teren ten został przeznaczony pod nowe inwestycje i - wraz ze stojącymi na nim dźwigami, w dużej części został już sprzedany prywatnym inwestorom, którzy planują wybudować na terenach postoczniowych domy, centrum handlowe i kinopleks oraz budynki biurowe. (PAP)