Od 30 lat Polacy niosą materialną i duchową pomoc Kościołowi na terenie byłego ZSRR - podkreślił podczas wizyty na Wołyniu na Ukrainie ks. Leszek Kryża, chrystusowiec, dyrektor Zespołu Pomocy Kościołowi na Wschodzie przy Konferencji Episkopatu Polski.
"Już w momencie, kiedy zaczęła się pieriestrojka, kiedy Ukraina wśród wielu innych krajów zaczęła odzyskiwać niepodległość, pojawił się genialny pomysł kardynała Józefa Glempa: by pomóc tym, którzy dopiero zaczynają się wyswobadzać, kiedy my zaczynamy powoli stawać na własne nogi, odczuwać wolność" - opowiadał ks. Kryża.
Wtedy powołano do życia Zespół Pomocy Kościołowi na Wschodzie. "To tylko jedna z wielu organizacji uczestniczących w odbudowywaniu (Kościoła na wschodzie). Ale cieszymy się, że również my, jako Polacy mamy swój wkład w jego odradzanie się" - powiedział ksiądz Kryża polskim dziennikarzom w Dąbrowicy na Wołyniu. Wraz z polską delegacją duchowny brał udział w lipcowych obchodach 78. rocznicy zbrodni wołyńskiej.
Duchowny zaznaczył, że biskupi ze wschodu, z którymi się spotyka, "często mówią, że tak naprawdę największym darem dla Kościoła na wschodzie byli i są polscy duchowni". "Kiedy Kościół ten zaczął się odradzać, to właśnie polscy duchowni, siostry zakonne, bracia zakonni, obok tych, którzy tutaj przetrwali te najtrudniejsze czasy, zaczęli ten Kościół odbudowywać - i od strony materialnej, i od strony duchowej. I to jest ten najcenniejszy wkład" - opowiadał. Rozmówca poinformował, że był taki moment, kiedy na terenie byłego ZSRR posługiwało jednocześnie ponad 1000 kapłanów, sióstr i braci zakonnych z Polski. Obecnie szacuje się, że polskich duchownych jest tam ponad 800.
Ksiądz przypomniał, że w Polsce w każdą drugą niedzielę adwentu organizowany jest Dzień Modlitwy i Pomocy Materialnej Kościołowi na Wschodzie. "To taki moment, kiedy łączymy się w duchowym moście. Tu na wschodzie Kościół Katolicki modli się za tych wszystkich, którzy temu Kościołowi pomagają, a my (w Polsce) modlimy się za tych tutaj i dokładamy do tego bardzo konkretny, materialny dar" - wskazał.
Z tego daru realizowane są projekty pomocowe, napływające z 15 krajów. Ich gama jest bardzo szeroka - od zwyczajnych prac remontowo-budowlanych do pomocy charytatywnej. "Teraz zauważam zmianę akcentu: więcej jest spraw dotyczących drugiego człowieka, jego formacji, życia (...) Trochę mniej jest prac remontowo-budowlanych - i bardzo dobrze, bo to już jest ten etap, kiedy trzeba inwestować w człowieka" - zauważył.
Kościół na Wschodzie we wszystkich krajach byłego ZSRR wciąż jest na etapie odradzania się - ocenił ksiądz Kryża. Jak zauważył, w takich krajach jak Turkmenistan czy Uzbekistan Kościół katolicki stanowi ułamek procenta. "Ale ten Kościół jest tam bardzo potrzebny. (...) Na palecie różnych wyznań ma swoje konkretne miejsce. Jest tam sporo ludzi, którzy szukają swojej drogi do Pana Boga. Odnajdują Go na różnych etapach, w różnej formie, w różnych Kościołach" - wskazał.
Wielu mieszkańców tych krajów odnajduje swoje korzenie, kiedy dowiaduje się, że jest tam Kościół katolicki - opowiadał. "Mówią: rzeczywiście, moja babcia też była katoliczką, mój dziadek to też był katolik. I gdzieś tam znajdują swoje korzenie, a często sięgając do nich, odnajdują też korzenie narodowościowe" - kontynuował.
"Bywam bardzo często za wschodnią granicą, w różnych miejscach: od dalekiej Syberii, przez całą Azję Środkową. To taka cudowna paleta różnych kolorów... Ludzie mówiący różnymi językami, z różnych nacji, różnego wieku, wykształcenia znajdują siebie w jednej wierze" - powiedział duchowny.
Ks. Kryża oznajmił, że budujące są dla niego zawsze niewielkie wspólnoty, które mają świadomość tego, kim są, jaka jest ich misja. "Myślę, że w Polsce moglibyśmy się wiele (od nich) uczyć" - podsumował dyrektor Zespołu Pomocy Kościołowi na Wschodzie.
Z Dąbrowicy Natalia Dziurdzińska (PAP)
ndz/ kib/