To co się stało z katedrą Notre-Dame to kataklizm porównywalny ze zniszczeniami wojennymi. Odbudowa zajmie czas całemu pokoleniu - powiedział PAP Marcin Kozarzewski, konserwator zabytków z Monument Service.
PAP: Dopiero co ugaszony pożar katedry Notre Dame w Paryżu wywołuje napięcie i oczekiwanie: co dalej? co z odbudową jednego z najbardziej znanych zabytków świata?
Marcin Kozarzewski: Na razie trudno to orzec. Konstruktorzy muszą zdecydować, czy w ogóle można wejść do środka katedry. Przecież sklepienia są nadpalone i częściowo zniszczone, więc - póki co – zasadniczo nawet strażacy tam się nie przedostają.
Podobnie było rok temu podczas pożaru katedry w Gorzowie Wielkopolskim, tam spłonęła tylko wieża, ale tak ogromnymi masami wody została zalana cała ceramiczna struktura budowli, tyle wody poszło w ściany, w sklepienia, że liczono się z tym, iż ocalałe elementy mogą runąć. I jeśli w środku byliby ludzie, doszłoby po pożarze do prawdziwej tragedii.
A zatem i w przypadku katedry Notre Dame, dopóki służby inżynierskie, strażackie, nadzór budowlany nie ocenią stanu konstrukcji i nie dopuszczą do wymiennej obecności ekip w środku świątyni, to w zasadzie można ocenić tylko ogólny rozmiar zniszczeń.
PAP: Z zewnątrz widać ogrom zniszczeń, jakie spowodował pożar.
Marcin Kozarzewski: Runęła sygnaturka rozbijając sklepienia i doszczętnie spłonęła drewniana więźba dachowa. Konstrukcja nad chórem została wzniesiona w XII i XIII wieku! Ogień jest straszny nie tylko dla konstrukcji z drewna, które przestały istnieć. Konstrukcje stalowe czy kamienne, nawet jeśli przetrwały pożar, również są zagrożone.
Stalowe elementy ulegają odkształceniom pod wpływem ogromnych temperatur. Dlatego obecnie nawet zabytkowe stalowe konstrukcje maluje się farbami zabezpieczającymi przed ogniem, temperaturą.
PAP: Dobrze, że zachowały się kamienne fragmenty budowli.
Marcin Kozarzewski: Niestety konstrukcje kamienne także nie są w pełni wytrzymałe na ogień. Wapno, normalnie stosowane do budowania, to nic innego jak wypalony kamień wapienny. W skrócie od strony chemicznej to tak wygląda: jeżeli kamień, w którym lepiszczem jest węglan wapnia ulegnie przepaleniu, to powstaje z niego wapno palone, które podczas akcji gaszenia pożaru reaguje z wodą i się lasuje, tworząc nomen omen wapno gaszone. Zamiast twardego kamienia mamy ciasto wapienne. Wytrzymałość mechaniczna takiego kamienia jest żadna. I jeśli cieszymy się, że fragmenty kamiennej konstrukcji katedry stają, to niestety nie znaczy, że się ostaną.
PAP: Czyli należy, niestety, obawiać się, że skala zniszczeń będzie większa?
Marcin Kozarzewski: Wszystkie fragmenty budowli, które były objęte długotrwałym działaniem ognia, zapewne trzeba będzie zdemontować. Należy jednak patrzeć zdroworozsądkowo. Rozgrzane ogniem powietrze idzie do góry, a zatem niższe fragmenty budowli mają szanse ocaleć. Są na to dziesiątki przykładów w historii.
Pożary to koszmar; całe miasta były trawione przez ogień. Słynny pożar Londynu w XVII wieku spustoszył 2/3 miasta. Na przełomie XIX i XX wieku niemal cała starówka w Malborku kompletnie spłonęła. Płonęły inne słynne francuskie katedry np. w Metz czy Chartres. Paliły się kościoły; niemal każda świątynia ma w swojej historii jakiś pożar. W kościele Najświętszej Marii Panny w Żaganiu, na którego wieży zainstalowano w 1771 r. pierwszy na Śląsku piorunochron, liczba pożarów pustoszących tę świątynię była ogromna.
Pożary wybuchały z powodu fajerwerków, którymi uświetniano uroczystości, np. właśnie od fajerwerków na cześć polskiego króla Władysława IV spaliły się dachy na Zamku Wysokim w Malborku.
Struktura budowlana to jedna kwestia; jeśli chodzi o restaurację katedry Notre Dame, to przywrócenie kształtu budowli, odbudowa dachu, więźby, połaci dachowych, sklepienia, wieży są możliwe. Nie będzie to oryginalna budowla, ale podobna, najważniejsze, że możliwa do zrekonstruowania.
Jeśli chodzi natomiast o dzieła sztuki - witraże, rzeźby, obrazy, cenne przedmioty - jest to strata niepowetowana. Można naturalnie zrobić kopie, repliki, ale nie będą miały przecież waloru oryginału. Sama budowla lepiej się broni, jeśli chodzi o samą formę, kształt.
PAP: A zatem, co i jak ratować, odnawiać, rekonstruować?
Marcin Kozarzewski: Problem jest natury doktrynalnej, konserwatorskiej: jak do tego podejść? W rozmaitych dokumentach, jak np. w Karcie Ateńskiej czy w jej kontynuacji z 1964 r. Karcie Weneckiej, którą ze strony polskiej podpisał prof. Jan Zachwatowicz, zostały określone zasady konserwacji i restauracji zabytków architektury. Mówi się tam, że w zasadzie rekonstrukcji nie powinno się przeprowadzać. Życie jednak pokazuje, że rekonstrukcje są powszechnie stosowane, nawet w przypadkach, kiedy istnieją wątpliwości, co do formy, którą się odtwarza.
Przypuszczam, że w przypadku katedry Notre Dame - która jest zabytkiem znanym, mającym bogatą dokumentację wszelkiego typu: inwentaryzacyjną, fotograficzną, katalogową, naukową - materiału bazowego do wykonywania prac restauratorskich będzie bardzo dużo. Pod względem technicznym elementy budowlane da się odtworzyć.
Natomiast dzieła sztuki, które płoną, giną ostatecznie. To co się stało z katedrą Notre Dame to kataklizm porównywalny ze zniszczeniami wojennymi, z losem, jaki np. spotkał w czasie wojny katedrę w Bolonii.
A na naszym terenie można wskazać np. odbudowę zniszczonego podczas wojny kościoła na Zamku w Malborku, która trwała latami. Dopiero w 2016 r. zostały zamknięte prace. Takie rekonstrukcje tak naprawdę trwają przez trzy pokolenia.
PAP: Czy aż tak długo trzeba będzie czekać na odbudowę katedry Notre Dame?
Marcin Kozarzewski: Zapewne przebiegnie ona w krótszym czasie; stosunkowo szybko odbuduje się, przy zastosowaniu nowoczesnej technologii, więźbę dachu i forma całej budowli zostanie odtworzona. Wnętrze jednak wymagać będzie żmudnych, czasochłonnych prac restauracyjnych, "dopowiedzeń" rekonstrukcyjnych.
I choć na tę odbudowę będzie sporo pieniędzy, zaangażują się w nią zapewne międzynarodowe firmy, znajdą się światowi sponsorzy, to i tak najprawdopodobniej zajmie to czas całemu pokoleniu.
Rozmawiała Anna Bernat (PAP)
Marcin Kozarzewski (rocznik 1956), absolwent UMK w Toruniu, specjalista w zakresie konserwacji malarstwa i rzeźby polichromowanej. Wykładowca na Wydziale Konserwacji warszawskiej ASP i Studiach Podyplomowych na Wydziale Architektury PW.
Zainteresowania zawodowe koncentruje głównie na realizacji złożonych projektów konserwatorskich. Kieruje firmą Monument Service, która wykonała m.in. prace konserwatorskie związane z ostatnim remontem Muzeum Warszawy, restaurację kościoła na Zamku Wysokim w Malborku wraz z rekonstrukcją mozaikowej figury Madonny czy konserwację biblioteki w zespole poaugustiańskim w Żaganiu.
abe/