Na Bulwarze Filadelfijskim w Toruniu zabrakło wyprzedzających badań archeologicznych; dziś możemy mówić jedynie o minimalizacji negatywnych skutków – stwierdza w rozmowie z PAP były generalny konserwator zabytków i wieloletni dyrektor Muzeum Okręgowego w Toruniu Marek Rubnikowicz.
Polska Agencja Prasowa: Wiadomo już, że prace na Bulwarze Filadelfijskim w Toruniu się przedłużą. W trakcie realizacji przebudowy tego miejsca odkryto m.in. pozostałości kompleksu średniowiecznego klasztoru św. Ducha. Co teraz powinno się w tym miejscu wydarzyć, aby wszystko przebiegło w zgodzie ze sztuką archeologiczną, w zgodzie z przepisami?
Marek Rubnikowicz: Dyskusja o terminie i miejscu badań archeologicznych musi być poprzedzona analizą obszaru. Błąd w przypadku Bulwaru Filadelfijskiego został popełniony kilka lat temu, gdy wydawana była decyzja celu publicznego. Wówczas nie określono parametryzacji archeologicznej. Dzisiaj widzimy tego skutki m.in. w przypadku ohydnych pawilonów, bo chyba nikt co do tego nie ma już wątpliwości, że takie one są. Miasto może zawsze odbić piłeczkę i wskazać: przepraszamy bardzo, ale nie otrzymaliśmy przed rozpoczęciem prac parametryzacji archeologicznej. W przypadku badań murów klasztoru trudno mi powiedzieć, ile potrzeba czasu na ich realizację, ale bez wątpienia więcej, niż wskazywane w przetargach, mających wyłonić wykonawcę, 6 czy 10 tygodni.
PAP: Ten błąd popełniony kilka lat temu można dziś jakoś naprawić?
Marek Rubnikowicz: Na tym etapie można tylko minimalizować skutki. Jedynym pozytywnym elementem, który pojawił się w ubiegłym roku, była decyzja, aby nie budować kolejnych pawilonów. Miało być ich bowiem więcej, niż dwa. Niestety, lokalizacja dwóch, które już powstały — szczególnie tego na przedłużeniu osi ulicy Żeglarskiej — jest błędem szkolnym. Nie projektuje się tego typu obiektu na przedłużeniu ulicy. W dzień będziemy mieli bowiem wrażenie czarnej dziury pod jezdnią, a wieczorem wrażenie oświetlonej dziury pod ulicą.
PAP: W Toruniu jest wiele osób, które znają się na ochronie dziedzictwa. Sporo z nich zajmowało ważne stanowiska konserwatorskie. Czy pana, jako byłego generalnego konserwatora zabytków, pytano o zdanie, gdy powstałam pomysł modernizacji bulwarów — terenu położonego w bezpośrednim sąsiedztwie wpisanej na listę światowego dziedzictwa UNESCO toruńskiej Starówki?
Marek Rubnikowicz: Nikt mnie nie pytał o zdanie, ale nie mam o to pretensji. Szczerze mówiąc, nawet umknął mi konkurs na zagospodarowanie tego terenu. W mojej ocenie nie był mocno rozreklamowany, a jest to obszar o wielkiej wadze, obszar szczególny.
PAP: Może warto zebrać osoby znające się w Toruniu na archeologii oraz konserwatorstwie i w obliczu kontrowersji zrobić krok do tyłu?
Marek Rubnikowicz: Przeprowadzić całego procesu od początku się nie da, bo struktury archeologiczne zostały już w jakiejś mierze zniszczone. Na pewno jednak trzeba wyciągnąć wnioski. Czytałem obie analizy dotyczące tego obszaru — zarówno Narodowego Instytutu Dziedzictwa, jak i prof. Kadłuczki. Od długiego czasu są to pierwsze analizy robione przez dwa organy, na zlecenie różnych podmiotów - Generalnego Konserwatora Zabytków i miasta - które zawierają podobne wnioski w zakresie archeologii i projektowania inwestycji.
PAP: Co możemy więc zrobić, chociażby z tymi dwoma pawilonami, które budzą tak duże emocje wśród mieszkańców, ale też znawców sztuki konserwatorskiej?
Marek Rubnikowicz: Te pawilony trudno nazwać nawet architekturą, a piękne już nie będą. Jest jednak możliwość zminimalizowania skutków efektu negatywnego, choć w przypadku pawilonu w przedłużeniu osi ulicy Żeglarskiej będą trudniejsze do usunięcia. Można spróbować postawić jakieś przysłony, spróbować postawić szklane tafle pod innym kątem. Co do wyglądu całego Bulwaru Filadelfijskiego pewnie należałoby przeprojektować obecne pomysły, uwzględniając elementy historycznie uzasadnione.
PAP: Co było największym błędem przy prowadzeniu tej inwestycji?
Marek Rubnikowicz: Nie zrobiono wyprzedzających badań archeologicznych, tylko podjęto decyzję o nadzorze archeologicznym, który był niewystarczający.
PAP: Można było przewidzieć, że w strukturze jezdni odnajdzie się tyle kubaturowych zabytków?
Marek Rubnikowicz: Wręcz należało to przewidzieć. Przecież to teren byłego portu nad Wisłą, swoista mekka archeologiczna. To, że bulwar wymagał przebudowy, wymagał zmian funkcjonalnych, jest dla mnie oczywistością. Zrobiono to, nie tak jak trzeba, a decyzje w tej sprawie podejmował wojewódzki konserwator zabytków.
PAP: Dlaczego więc nie wykonano wyprzedzających badań archeologicznych?
Marek Rubnikowicz: Na to pytanie powinien odpowiedzieć wojewódzki konserwator zabytków, to są jego kompetencje. Wyniki takich badań dawały też szansę, żeby projektanci dopasowali nowe elementy do istniejącego kontekstu. Konserwator mógł tego wymagać i mógłby to wymusić. Nie zrobił tego i w efekcie mamy dziś architekturę betonową w linii murów miejskich.
PAP: Może więc ten pawilon w osi ul. Żeglarskiej, który przypomina swym wyglądem „trampolino-skocznię", należałoby rozebrać?
Marek Rubnikowicz: Moim zdaniem na tym etapie nie ma zagrożenia odebraniem Toruniowi wpisu na listę UNESCO. Podkreślam — na tym etapie. Dajmy więc szansę doprojektowania elementów aranżacyjnych, może uda się stworzyć jakąś akceptowalną wizję. Wciąż jednak mówimy o minimalizacji negatywnych skutków wizualnych tej architektonicznej ohydy.
Marek Rubnikowicz był w latach 2001-2002 generalnym konserwatorem zabytków, w latach 2007-2020 był dyrektorem Muzeum Okręgowego w Toruniu, a obecnie kieruje Kujawsko-Pomorskim Centrum Dziedzictwa. (PAP)
Rozmawiał Tomasz Więcławski
Autor: Tomasz Więcławski
twi/ mir/