Poznańskie forty cieszą się popularnością nie tylko wśród miłośników historii. Co pewien czas pojawiają się nowe pomysły na ich zagospodarowanie. Inicjatorzy zmian twierdzą, że forty nie muszą być wyłącznie muzeami, ale mogą być np. klubami i dyskotekami.
Już za czasów pierwszych władców Polski Poznań był jednym z najlepiej ufortyfikowanych grodów. Także powstałe w XIII w. miasto szybko zostało otoczono murami, uzupełnionymi drugim pierścieniem umocnień w XV w. Straciły one swoje znaczenie w XVII w., w związku z rozwojem artylerii. Poznań ponownie został zamknięty w murach twierdzy w XIX w. - pod pruskim zaborem. Zaważyło o tym strategiczne położenie stolicy Wielkopolski pomiędzy Berlinem a Rosją. Największym fortem był Fort Winiary, dziś nazywany Cytadelą. Obecnie jest to największy park miejski o powierzchni ok. 100 ha.
Fortyfikacje rozbudowywano konsekwentnie do końca XIX w. Czas próby dla Poznania nastąpił w 1945 r., kiedy to w poznańskich fortyfikacjach przed wojskami sowieckimi bronili się Niemcy. Obecnie, pozostałości po twierdzy, w tym poszczególne forty i schrony, stanową jedną z atrakcji turystycznych, którą władze Poznania od lat starają się promować. Coraz częściej jednak ze swoimi inicjatywami wychodzą sami mieszkańcy, którzy poza historią widzą w tych obiektach miejsce dla np. kawiarni, hotelu, wydarzeń kulturalnych.
Swój pomysł na adaptację fortu ma m.in. grupa młodych ludzi, prowadzących obecnie zbiórkę na ten cel za pośrednictwem platformy polakpotrafi.pl. Jak wyjaśnił PAP student poznańskiego Uniwersytetu Ekonomicznego Michał Plis, „chcielibyśmy, by niszczejący przez ostatnie 25 lat schron, mógł tętnić życiem i służyć mieszkańcom”.
Odrestaurowany obiekt miałby służyć mieszkańcom nie tylko jako „wspaniały zabytek, pozostałość po II Wojnie Światowej”, ale także jako miejsce kultury, otwarte na różne inicjatywy w tym koncerty, czy wernisaże. „Chcielibyśmy, żeby schron wtopił się w miasto, jako integralna jego część i stał się jego dumą” – podkreślił Plis.
Dwupiętrowy schron w centrum miasta powstał w 1944 r. na rozkaz funkcjonariuszy III Rzeszy. „Po wojnie mieściła się w nim siedziba ochrony węzła kolejowego. Następnie, po transformacji w 1990 r., aż do momentu, w którym go odkryliśmy – stał opuszczony. Kiedy dostaliśmy się do środka, w kwietniu 2015 r., zastaliśmy na miejscu wiele autentycznych dokumentów i urządzeń” – mówił Plis.
Z podobną inicjatywą wyszedł w kwietniu miejski radny PiS Michał Boruczkowski, który Fort Va na Piątkowie chciał zaadoptować na dyskotekę. Argumentował, że w okolicach kampusu na Morasku brak takiego miejsca dla studentów. „Młodym daje się we znaki brak klubu muzycznego czy dyskoteki. Może warto pomyśleć o zagospodarowaniu w tym kierunku przynajmniej części przestrzeni Fortu Va, znajdującego się na granicy Piątkowa i Winograd? Wydaje się to być ciekawym pomysłem. Oczywiście, trzeba wziąć pod uwagę różne determinanty: bezpieczeństwo, ochrona środowiska, sprawy właścicielskie, ale ideę należy przemyśleć” – wskazywał.
Pomysł radnego nie spotkał się jednak z aprobatą władz miejskich. W odpowiedzi na jego interpelację, podkreślono, że Fort Va stanowi cenne siedlisko nietoperzy i nie jest możliwe „pogodzenie działalności dyskoteki z ochroną nietoperzy”. Tym bardziej, że – jak wskazano w dokumencie – „dyskoteki odbywają się przede wszystkim wieczorami i nocami. Głównym okresem dyskotek jest karnawał – czas zimowania nietoperzy, podczas którego należy im zapewnić spokój oraz stabilne warunki pod względem wilgotności i temperatury”.
Problemów z nietoperzami nie ma np. w Bastionie Colomb, powstałym w I połowie XIX w. W tym miejscu od 1999 r. funkcjonuje klub, a wokół niego - ogródki piwne. W każdy weekend natomiast w forcie odbywają się koncerty rockowe lub występy DJ-ów. W trakcie przystosowania obiektu do celów komercyjnych dokonano renowacji obiektu; zachowane zostały w nim wszystkie mury pierwotnej fortyfikacji łącznie z dolnym pokładem.
Część fortów stanowi jednak przede wszystkim atrakcję turystyczną dla miłośników historii oraz miejsca pamięci. W Forcie VII, pierwszym obozie koncentracyjnym na ziemiach polskich, mieści się np. muzeum Martyrologii Wielkopolan. W czasie II wojny światowej zginęło tam co najmniej 4,5 tys. osób. Oficjalnie fort był więzieniem i obozem przejściowym dla ludności cywilnej, w rzeczywistości jednak był przede wszystkim obozem zagłady.
W październiku 1939 r. w Forcie VII Niemcy dokonali pierwszego masowego zagazowania więźniów. Tlenkiem węgla zatruto wtedy ok. 400 pacjentów szpitali psychiatrycznych. Muzeum Martyrologii Wielkopolan podaje, że więźniami tego obozu było od 18 do 40 tys. osób; w tym poznańska elita, powstańcy wielkopolscy, ale też młodzież, instruktorzy harcerscy, nauczyciele i duchowni. Obóz istniał w tym miejscu do kwietnia 1944 r.
Wojciech Mania z Poznańskiej Lokalnej Organizacji Turystycznej (PLOT) powiedział PAP, że przede wszystkim należy wziąć pod uwagę fakt, że poznańskie obiekty fortyfikacyjne są bardzo różnorodne zarówno pod kątem ich historii, czasu powstania, kubatury, oraz rygorów ochronnych, jakim podlegają.
„W odniesieniu do pojedynczych schronów, które są obiektami rozproszonymi jest znacznie łatwiej. Jednak w przypadków fortów trzeba pamiętać, że są to obiekty naprawdę duże, o powierzchni sięgające 10-12 ha. To pierwsze wyzwanie, z jakim muszą się zmierzyć potencjalni gospodarze: jak sobie poradzić z tak wielkim obiektem” – powiedział.
Jak wyjaśnił Mania, poznańskie fortyfikacje zmagają się nie tylko z upływem czasu, ale także ze współczesnymi „poszukiwaczami skarbów” i złomiarzami, którzy po prostu rozkradają pozostałości konstrukcji. Każdy pomysł na adaptację takiego obiektu musiałby się wiązać z jego odrestaurowaniem i konserwacją – dzięki temu, te obiekty, choć w innym charakterze, mogłoby służyć mieszkańcom. "Najlepszym sposobem na skuteczną ochronę takich zabytków jest to, żeby posiadały one swojego gospodarza. Nie tyle w sensie +formalnego właściciela+, ale kogoś, komu na takim obiekcie zależy i kto o niego dba” – podkreślił.
Jak powiedział, sytuację z zagospodarowaniem fortów komplikuje dodatkowo fakt, że obiekty te są pod podwójnymi rygorami ochronnymi. „Obiekty twierdzy fortecznej są zarówno zabytkami, jak i obiektami cennymi przyrodniczo, wpisanymi w sieć Natura 2000, jako miejsca zimowania nietoperzy. Obie te funkcje często istotnie ograniczają możliwości zagospodarowania tych obiektów” – zaznaczył.
Mania pytany, czy zgadza się z opinią grupy mieszkańców, którzy twierdzą, że tworzenie w fortach kawiarni czy klubów to +profanacja historii” odpowiedział, że nie musi tak być. Jak tłumaczył, „należy pamiętać, że forty miały różną historię i nie wszystkie z nich muszą być miejscami pamięci”.
„Nie we wszystkich obiektach trwały ciężkie walki, nie wszędzie ginęli ludzie – ale oczywiście te historie powinny być odpowiednio zaakcentowane - co czynią obecnie np. organizacje miłośników fortyfikacji. Sporo jednak z tych miejsc służyło np. jako magazyny, obiekty wojskowe, czy koszarowe i mogłyby być zagospodarowane. Nie należy również mieć złudzeń, że w każdym z fortów powstanie muzeum, szczególnie, że niektóre z fortów pozostają na peryferiach miasta i trudno oczekiwać, by tłumnie przybywali tam zwiedzający. Mogą jednak pełnić funkcje rekreacyjne albo mogą się tam znaleźć centra kultury i miejsca spotkań” - dodał.
Od pięciu lat w stolicy Wielkopolski odbywają się Dni Twierdzy Poznań które mają promować fortyfikacje, jako historyczne dziedzictwo miasta. Podczas wydarzenia można zwiedzać nie tylko XIX-wieczną Twierdzę, ale także fortyfikacje z okresu średniowiecza, obiekty z czasów I i II wojny światowej oraz z okresu zimnej wojny.
Podczas tegorocznej edycji Dni, która odbędzie się pod koniec sierpnia, po raz pierwszy udostępniony będzie schron przeciwlotniczy przy ul. Jackowskiego, oraz schron przeciwlotniczy w dawnej willi Arthura Greisera - obecnej siedzibie Polskiego Radia Poznań.
Anna Jowsa (PAP)
ajw/ pat/