Zdjęcia, dokumenty rodziny Wojtasiewiczów, która ewakuowała się z ZSRS z armią Andersa są eksponatem miesiąca w Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku. Cykl służy prezentacji losów konkretnych deportowanych osób, rodzin.
We wtorek, o tych pamiątkach, losach rodziny opowiadała młodzieży pani Renata Iwanowska z domu Wojtasiewicz. Kilka zdjęć, jej świadectwo szkolne z Jerozolimy, inne formalne dokumenty, np. legitymacja potwierdzająca, że jej mama była nauczycielką i świadectwo egzaminu sędziowskiego jej ojca, są prezentowane w specjalnej gablocie na eksponat miesiąca.
"Maj może kojarzyć się Polakom z czerwonymi makami i zwycięstwem pod Monte Cassino. Jednak wraz z tzw. Armią Andersa (która potem walczyła we Włoszech) ze Związku Sowieckiego ewakuowano nie tylko żołnierzy, ale także tysiące cywilów – kobiety, dzieci i osoby niekwalifikujące się do służby wojskowej. Bohaterami tej odsłony Eksponatu Miesiąca jest rodzina Wojtasiewiczów – Renata Halina Iwanowska z domu Wojtasiewicz oraz jej rodzice Kazimiera i Jan, którzy dzięki +amnestii+ mogli opuścić ZSRS" - podało Muzeum Pamięci Sybiru.Przypomniano, że Jan Wojtasiewicz był przed II wojną światową sędzią, a jego żona Kazimiera – nauczycielką. Rodzina była 13 kwietnia 1940 r. deportowana ze Lwowa do obwodu semipałatyńskiego w Kazachstanie. "Wraz z tzw. Armią Andersa udało im się wyjść z +nieludzkiej ziemi+" - podaje muzeum. Pani Renata opowiadała we wtorek młodzieży, że najpierw udało się dotrzeć do Teheranu, potem do Palestyny, dalej przez Egipt do Wielkiej Brytanii. W 1947 r. na statku Batory pani Renata z mamą wróciły do Polski, jej ojciec wcześniej zmarł.
"Jestem szczęśliwa, że wróciłam do Polski, do swojego kraju, bo wszędzie jest dobrze, ale w swoim kraju jest najlepiej" - mówiła.
Pani Renata opowiadała o tym jak jako dziecko podczas deportacji ciężko chorowała, gdzie się potem uczyła, w jak trudnych warunkach trzeba było funkcjonować. Mówiła o pielęgnowaniu polskości, patriotyzmu, wartościach.
Kierownik działu projektów edukacyjnych i kulturalnych w Muzeum Pamięci Sybiru dr Piotr Popławski mówił na prezentacji eksponatu miesiąca, że cykl ten służy właśnie takim - jak to określił - "niesamowitym rzeczom" jak spotkania młodych i Sybiraków i mówienie o konkretnej historii.
"Co miesiąc staramy się pokazywać losy innej rodziny po to, by nie traktować tej historii jako jakichś wielkich, dalekich wydarzeń tylko coś prawdziwego, coś z krwi i kości" -mówił Popławski. Dodał, że świadkowie historii dzielą się nią, sami opowiadają o przekazanych do muzeum przedmiotach.(PAP)
autorka: Izabela Próchnicka
kow/ pat/