Sztolnia Królowa Luiza w Zabrzu została jednym z tegorocznych laureatów Nagrody Dziedzictwa Przemysłowego/Nagrody Europa Nostra – w kategorii konserwacja. Doceniono rewitalizację kompleksu opartego m.in. o część ciągnącej się pod miastami regionu XIX-wiecznej sztolni.
O przyznaniu nagrody poinformowali na wtorkowej konferencji prasowej w Zabrzu przedstawiciele zabrzańskiego Muzeum Górnictwa Węglowego, którego częścią jest kompleks Sztolnia Królowa Luiza, władz samorządowych współprowadzących tę placówkę miasta Zabrza i woj. śląskiego, a także Ministerstwa Energii.
Laureaci nagrody – w tym roku 25 podmiotów z 16 europejskich krajów - zostali wyłonieni przez Komisję Europejską i zajmującą się dziedzictwem europejskim organizację Europa Nostra w czterech kategoriach, spośród 149 zgłoszeń. Przedsięwzięcie jest finansowane z programu „Kreatywna Europa”. Ceremonia wręczenia nagród w dziedzinie dziedzictwa kulturowego odbędzie się 29 października br. w Paryżu, podczas Europejskiego Kongresu Dziedzictwa Kulturowego.
Jak przypomniał we wtorek dyrektor Muzeum Bartłomiej Szewczyk, udostępniony w całości w ub. roku kompleks Sztolnia Królowa Luiza to efekt ponad 10-letnich prac rewitalizacyjnych, będących następstwem decyzji prezydent miasta Małgorzaty Mańki-Szulik.
„Zaczęło się w 2007 r., gdy za pierwszej kadencji pani prezydent zdecydowano, że turystyka przemysłowa będzie produktem flagowym Zabrza. Wsparcie obu organizatorów jest konsekwentne, udaje nam się dzięki niemu ten proces realizować. To były też decyzje o bardzo konkretnym wymiarze finansowym” - zaznaczył Szewczyk.
Prezydent Mańka-Szulik wskazała „na ogrom intensywnej pracy” przy realizacji przedsięwzięcia i na „ogrom pozyskanych środków". „Ale jeżeli chcemy wiedzieć dokąd pójść, musimy wiedzieć, skąd przychodzimy. Śląsk na węglu stoi, a potęgę Śląska budował przemysł. Dlatego, gdy rozpoczęłam pracę w Zabrzu, od początku wiedziałam, że ta przestrzeń postindustrialna musi nam przypominać dziedzictwo, które nie tylko dla nas, na Śląsku, jest ważne” - oceniła.
Marszałek woj. śląskiego Jakub Chełstowski diagnozował, że „synergia podmiotów, stworzonego zespołu, zbudowanego zaplecza finansowego" przyniosła "konstruktywne i konkretne efekty”. „To jest powód do dumy i dla gratulacji dla całego zespołu, załogi Muzeum, pani prezydent, także ministerstwa energii, które wspiera tę inicjatywę” - podkreślił.
Wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski gratulował prezydent Zabrza konsekwencji przy długofalowej, skutecznej realizacji koncepcji. Wyraził nadzieję, że zabrzański przykład pociągnie za sobą przywracanie do życia innych poprzemysłowych obiektów w innych miastach regionu.
„Ten projekt to projekt muzealny, ale w wymiarze dziedzictwa kulturowego, którym żyje. To ważne, bo obiekty te dostały kolejne życie – w innej przestrzeni i perspektywie” - zaakcentował Tobiszowski. Jak dodał, obecnie Muzeum pracuje nad organizacją środków dla projektu archiwizacji dokumentacji górniczej, pokazującej dorobek techniczny – nie tylko Zabrza i kopalni, ale całego Śląska.
Prace w zabrzańskich górniczych podziemiach, koncentrujących się wokół wyrobisk dawnej Głównej Kluczowej Sztolni Dziedzicznej, rozpoczęto w 2008 r.
Budowa Sztolni Dziedzicznej w latach 1799-1863 była ogromnym przedsięwzięciem. Chodziło o infrastrukturę umożliwiającą odwadnianie dużych państwowych kopalń w dzisiejszych - Zabrzu i Chorzowie i kilkunastu kopalń mniejszych, prywatnych. Całkowita długość ciągnącej się kilkadziesiąt metrów pod ziemią sztolni, którą w pewnym zakresie spławiano też do wylotu w centrum Zabrza węgiel, sięgała 14,2 km (spadek wynosił 87 cm na każdy kilometr).
To wokół sztolni rozwinęły się w XIX w. liczne kopalnie i zakłady przemysłowe, a wokół nich następnie miasta regionu: dzisiejsze Zabrze, Ruda Śląska, Świętochłowice oraz Chorzów.
Ujście sztolni, tracącej na znaczeniu wraz z coraz głębszym wydobyciem, zamurowano w 1951 r. Aby ponad pół wieku później zbadać, a potem odkopać liczącą ok. 2,5 km część jej wyrobisk, najpierw odkopano zlikwidowane (czyli zasypane kamieniem) przy okazji likwidacji kopalni Zabrze Bielszowice szyby Carnall (udrożniony w 2009 r.) i Wilhelmina (2011-2012).
Potem zalegający do wysokości trzech metrów, naniesiony w ciągu dziesięcioleci przez wodę muł, był wybierany łopatami. Ładowany na taczki był nimi dowożony do wylotu lub szybu. Takie udrażnianie sztolni rozpoczęło się w 2012 r. i trwało cztery lata. Wyciągnięto 20 tys. ton mułu (ok. 800 tys. taczek). Potem zabezpieczono podziemne wyrobiska i zamontowano konieczną infrastrukturę.
Części naziemne kompleksu Sztolnia Królowa Luiza (nazwa od dawnej kopalni, której częścią był m.in. szyb Carnall) są gotowe i czynne od dawna. Pierwszą część podziemi uruchomiono w połowie 2017 r.
Szczególnie atrakcyjny, ponadkilometrowy odcinek wodny sztolni, od tzw. mijanki pod browarem do wylotu w centrum miasta, obsługują od połowy ub. roku napędzane elektrycznie łodzie. Zbudowano je na kształt tych, którymi niegdyś sztolnią spławiano węgiel. Turyści wypływają poprzez nawiązujący do historycznego portal sztolni do otwartego portu w centrum miasta.
Łącznie w zrewitalizowanym kompleksie Sztolni Królowa Luiza – wykorzystującym też płytkie wyrobiska dawnej kopalni Luiza, gdzie dziś mieści się największy w Europie podziemny park czynnych maszyn górniczych - udostępniono ok. 5 km podziemnych tras turystycznych. Na powierzchni tej części kompleksu działa też Rodzinny Park Naukowy 12C.
Według przywołanych we wtorek przez Szewczyka danych całkowita wartość projektów, które objęły rewitalizację kompleksu Sztolnia Królowa Luiza, sięgnęła 212,1 mln zł. Największa część środków, 72,4 mln zł, pochodziła z Unii Europejskiej. Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej zapewnił 48,2 mln zł, budżet państwa poprzez Ministerstwo Energii (na zabezpieczenie podziemnych wyrobisk) – 8,2 mln zł. Miasto włożyło 26,3 mln zł, woj. śląskie 11,2 mln zł, a muzeum – 8,8 mln zł. 36,6 mln zł to środki ze zwrotu VAT.(PAP)
autor: Mateusz Babak
mtb/ agz/