W sobotę rozpoczął się 2017 r. według kalendarza juliańskiego, stosowanego przy ustalaniu dat większości świąt religijnych wiernych obrządków wschodnich, przede wszystkim w Kościele prawosławnym oraz przez grekokatolików.
Podobnie jak Boże Narodzenie, również i Nowy Rok w kalendarzu juliańskim (czyli według tzw. starego stylu) przypada 13 dni później, niż w powszechnym kalendarzu gregoriańskim.
W części kraju nadejście nowego roku juliańskiego było okazją do zabaw na balach lub prywatkach i świętowania sylwestra po raz drugi. Dla osób obchodzących Boże Narodzenie według kalendarza juliańskiego, 31 grudnia był bowiem jeszcze dniem postu (wigilia Bożego Narodzenia Kościołów wschodnich wypadała 6 stycznia w kalendarzu gregoriańskim). Ze względów religijnych, wielu z nich świętowało więc wówczas koniec roku skromnie albo wcale.
W nocy z piątku na sobotę np. w Białymstoku i południowo-wschodniej części województwa podlaskiego w wielu miejscach bawiono się tak, jak w tradycyjnego sylwestra. W tych dniach nie obowiązuje też w tym regionie zakaz używania środków pirotechnicznych, podobnie jak 31 grudnia i 1 stycznia.
14 stycznia (czyli 1 stycznia w kalendarzu juliańskim) w obrządkach wschodnich jest dniem świątecznym - przypada wówczas święto Obrzezania Pańskiego. Nabożeństwa mają liturgię św. Bazylego Wielkiego, nazywanego jednym z największych doktorów i ojców Kościoła.
Jak przypomina proboszcz parafii greckokatolickiej w Komańczy w Bieszczadach ksiądz Andrzej Żuraw, św. Bazyli Wielki żył na przełomie III-IV wieku. Jako biskup Cezarei znany był m.in. z troski o ludzi starszych, chorych i pielgrzymów. "Św. Bazyli Wielki był autorem wielu dzieł teologicznych, w których wykładał zasady wiary" – dodał duchowny.
W południowo-wschodniej Polsce okolicznościowe nabożeństwa odbyły się m.in. w Przemyślu, Jarosławiu, Sanoku, Mokrem. W ich trakcie modlono się o pokój i łaskę bożą. "Podczas modlitwy dziękczynnej zwracamy się również o pomyślność dla wszystkich ludzi, nie tylko współwyznawców. Noworoczne nabożeństwa kończą się myrowaniem, czyli namaszczaniem wiernych olejem" - dodał ks. Żuraw.
Hierarchowie polskiej Cerkwi szacują, że w kraju jest 450-500 tys. prawosławnych, największe ich skupiska są w województwie podlaskim. Według danych GUS w ostatnim spisie powszechnym przynależność do Kościoła prawosławnego w Polsce zadeklarowało 156 tys. osób. Duchowni te liczby uznają jednak za niemiarodajne.
Mieszkających m.in. na Podkarpaciu grekokatolików, według spisu GUS, jest w Polsce ok. 33 tys. (PAP)
rof/ kyc/ amac/